-->

wtorek, 20 października 2015

#26 Zapomnieć o przeszłości

Autor: Samantha Young
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 21 października 2015
Liczba stron: 450





   Och, ile napisałabym się na temat tej książki. Na temat wszystkich powieści Pani Samanthy Young. Na temat tego, jak reaguję na wszystko, co zostanie przeze mnie przeczytane... 
    Ostatnio próbowałam sobie przypomnieć tytuły książek, przy których rodzina wchodzi do mojego pokoju i mówi cenzurowane wyrażenia. Dopiero po tym, jak zaczęłam czytać ,,Zapomnieć o przeszłości", przypomniałam sobie - i tak, to wszystkie powieści owej autorki. 
    Jak głupia się śmiałam do literek na stronie. Mama już planowała dla mnie jakieś leczenie, terapię, bo oderwałam się kompletnie od rzeczywistości. Gdy dzisiaj rano usłyszała, że książka się skończyła, odetchnęła z ulgą. A ja? Dopiero następnego dnia jest premiera, a ile mam czekać na kolejną część?! Znowu będę musiała czytać od początku, próbując jakoś urozmaicić sobie czas. kiedy nie znajdę nic interesującego do czytania. 
    Czas, czas, czas... Szybko się czyta, długo się czeka. To jedyne, czego nie lubię w tych książkach. Reszta? 
    Chcę jeszcze, jeszcze!
    Jestem dorosłą kobietą, jednak w tym momencie czuję się jak rozkapryszona nastolatka. Rozpiera mnie energia, duma z powodu przeczytania kolejnej - rewelacyjnej! - książki Samanthy Young i smutek, bo znowu pozostało mi czekać długie miesiące, aby w ciągu dwóch godzin przeczytać kolejną część. 
    Ale nie warto smutać, bo czekać naprawdę warto. 
    
    Tym razem możemy zapoznać się z historią Alexy i Caine'a, ciągnącą się przez upokorzenia, przeszłość i pożądanie. Kto nad kim ma władzę? I czy warto brnąć w tę nieznaną przyszłość? 
    Szczerze, ja bym już dawno walnęła to w cholerę. Niektóre sceny po prostu były tak... okropne (chodzi o charakter Caine'a), że miałam ochotę wejść do książki, walnąć go w twarz, wyprowadzić Alexę z budynku i dopilnować, by trzymała fason. Na jej miejscu już dawno miałabym dość tego swojego piekielnie przemądrzałego, wrednego, okrutnego i - jakżeby inaczej - przystojnego szefa. 

,,Nie zabija się swojego szefa pierwszego dnia w pracy, nie zabija się swojego szefa pierwszego dnia w pracy, nie zabija się swojego szefa pierwszego dnia w pracy..." 

   Alexa dobrze myśli, ale moim zdaniem byłby to czyn w obronie własnej. Może i sam przyznał, że zapewni jej pracę, ale ma się przygotować na piekło, lecz... Jejku. Wiecie ile razy wpadłam na pomysł, żeby go uśmiercić za jego zachowanie? W końcu codziennie przynosiła Wielkiemu Panu Carraway kawę, więc miałaby okazję dosypać mu jakąś trutkę na szczury. 
   Ale nie myślcie sobie, że Caine to po prostu wredny, zły dupek z piekła rodem. Nie. Naprawdę go polubicie. Ma swoją historię, swój wyszlifowany charakter i mury, za którymi się chroni. 
     Ale może od początku...

     Alexa pracuje ciężko, aby zapewnić sobie dobre imię, przyszłość i lokum, które wynajmuje. Niestety, trzy miesiące temu jej mama zmarła w wypadku, przez co musiała zrobić sobie urlop. Po powrocie nie miała czasu, aby zapoznać się z kolejnym klientem, któremu miała zrobić sesję zdjęciową. Gdy na miejscu się okazało, że jest to Caine Carraway, przystojny biznesmen, omal nie uciekła. Nie chciała się mu przedstawiać, najlepiej byłoby zrobić to, co miała, i zapomnieć o tym człowieku...
    Ale Caine jej tego nie ułatwił. 
   Użył flirtu, aby zapoznać się z Alexą. Ona zaś, chcąc postawić sprawę jasno, wyznała mu swoje nazwisko. 
    I wtedy stało się najgorsze: Caine zaczął nią gardzić. 
    Czemu? Bo to przez jej ojca jego matka zmarła.  
   Przez to, że główny bohater zażyczył sobie innego fotografa, szef wywalił Alexę z roboty i ponadto zobowiązał się, że nie otrzyma nigdzie nowej fuchy. Jednak dziewczyna się nie poddała. Postanowiła zawitać do firmy Caine'a i sprostować sprawę. Obiecał tylko, że zadzwoni do Benita, aby przyjął ją z powrotem. 
   Lecz nie przyjął. Były szef miał dumę i postanowił trzymać się swego. 
   Caine postanowił zatrudnić ją u siebie, jako osobistą asystentkę, przy okazji zgotować jej piekło na ziemi. Nie przypuszczał jednak, że Alexa ma język i potrafi nieźle ochłodzić jego ambicję. ,,Mądrala" - jak zwykł ją nazywać, zaczęła go nawet lubić, gdy uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę jej nowy szef skrywa się za wielkimi murami. Poza pracą potrafi być troskliwy, miły i zabawny. Nie tylko gburowaty, bez poczucia humoru, wredny, zapracowany... 
    Ale przeszłość daje o sobie znać. 
    
    Oczywiście, jest także dużo, dużo pożądania. Czasem nawet śmiać mi się chciało, bo niby dorośli, wyrośnięci z młodzieńczych popędów, to i tak wystarczyła iskra, aby spłonęli żywcem. No, ale cóż poradzić na prawdziwą miłość? 
   Już słyszę w głowie słowa Caine'a, że to nie jest miłość. To po prostu seks. Potem przyjaźń z dodatkami. Romans... 
    Ale nie miłość. 
   Oprócz okropnej historii, z jaką zapoznamy się już na początku książki, jest jeszcze jedna potworna strona naszego książkowego przystojniaka. Właściwie to byłam naprawdę zaskoczona, gdy wyszło szydło z worka; i wtedy naprawdę miałam ochotę wejść do tej przeklętej książki i walnąć go rozgrzaną patelnią w łeb. 
    
    Uwielbiam książki Samanthy Young. Może i jej dzieła są przewidywalne (no, powiedzmy), ale dzięki niej możemy wejść w inny świat i zatracić się w uczuciu spełnienia. Pisze naprawdę dobre romanse z erotyką w tle i wymyśla dla swoich bohaterów cudowne życie z niezwykłą historią. Na okładce zaś powinny się znaleźć ostrzeżenie, że nie można czytać w miejscach publicznych - grozi wybuchami śmiechu. Te wszystkie odzywki, sytuacje, są po prostu... GENIALNE!
    Mam duży sentyment do autorki. Uwielbiam ją już od pierwszej powieści. Gdy przeczytałam, że wszystkie wymienione miejsca, które były uwzględnione w cyklu ,,On Dublin Street", naprawdę istnieją, byłam jeszcze bardziej zafascynowana jej wyobraźnią. 
    Fabuła może i nie powala na kolana, ale mimo to zapewnia dobrą rozrywkę. Rozgrzeje do czerwoności i przeniesie nas w świat, który jest tak blisko naszego. Wyobraźnia zacznie działać na najwyższych obrotach, a jesienne, zimniejsze dni staną się dla nas okazją, aby wgramolić się w fotel i z kubkiem herbaty zaczytać się w kolejnej, cudownej powieści Pani Young. 

     Obyśmy nie musieli czekać tyle na kolejne części! 

    I naprawdę się cieszę, że empik.com przysłał o wiele za wcześnie tę książkę. Zapewnił mi tym uśmiechnięte dni! :) 

Ocena: 5+/6

#25 Lato w Zatoce Aniołów

Autor: Barbara Freethy
Wydawnictwo: BIS
Data wydania: 23 lipca 2012
Liczba stron: 320
Cykl: Zatoka Aniołów (tom1)



   Przy kolejnej przygodzie z Barbarą Freethy wpłynęłam do Zatoki Aniołów. Była to pasjonująca wyprawa, po której wciąż mam dreszcze. Może zacznę od tego, że jestem typem otwartego sceptyka i mimo, że w głębi duszy wiem, iż istnieją niewytłumaczalne zjawiska, z początku najpierw staram się wszystko logicznie wyjaśnić. 
   Tak jak nasz główny bohater. 
   Reid Tanner zawitał do miasteczka Zatoki Aniołów w pogoni za sensacją. Niedawno do Internetu wpłynęło nagranie o aniołach ukazujących się na skałach. Jako dziennikarz postanowił na własną rękę zbadać tajemniczo pojawiające się linie na zboczu skały i dziwne postacie, które - jeśli wierząc mieszkańcom - obecne są zazwyczaj w chwilach niebezpieczeństwa. Krąży legenda (o, już na samo wspomnienie znowu mam dreszcze!), że anioły coraz częściej pojawiają się, aby naprowadzić ludzi na trop wraku statku ,,Gabriella", który zatonął w 1850 roku. 
   Zaś Jenna Davies wraz z Lexie, siedmioletnią dziewczynką, wprowadziła się do Zatoki Aniołów z innego powodu. Chce uciec od przeszłości, zadbać o przyszłość, ale teraźniejszość jej nie ułatwia. Gdy widzi, jak osiemnastoletnia dziewczyna skacze do morza, nie wiele myśląc biegnie za nią, aby ją uratować od utopienia się. Niestety, stała się bohaterką i przez swój rycerski czyn okazała się głównym tematem plotek wśród mieszkańców - i nici z tego, aby być niezauważoną. 
   Reid wciąż rozmyśla nad swoim artykułem, ale widząc to, co zrobiła Jenna, zaczął się interesować jej sprawą. Czuje, że coś ją gnębi, chce się ukryć wraz ze swoją córką przed całym światem. Dziennikarz wcale nie podejrzewa, że krążąc wśród tej kobiety naraża ją na niebezpieczeństwo. 

   Dreszcze, dreszcze, dreszcze. Jak już wcześniej napisałam, jestem otwartym sceptykiem, dzięki czemu przy tej książce rozważania bohaterów były podobne do moich. Mimo to, że kiedy natrafiła się jakaś poszlaka dotycząca aniołów, po prostu moje ciało instynktownie drżało. Za każdym razem, kiedy pojawiały się ciarki, próbowałam uzasadnić je panującym za oknem zimnem, ale... Niestety. Całą winę zwalam na tę książkę. Zawinięta w dwa koce, odziana w dwie bluzy i pocąca się przy tym z powodu ogarniającego mnie ciepła... 
    No co, musiałam sprawdzić, czy to reakcja na temperaturę, czy na fabułę. 
   Jak oceniam książkę? Cóż... Gdybym miała ją porównać do jakiejś innej, byłoby to połączenie książek Jill Shalvis (moja ulubiona seria) i kryminału. Ponadto uwielbiam, że choć fabuła toczy się wśród Reida i Jenny, narrator trzecioosobowy opowiada także o losach innych mieszkańców. To główna zaleta książek Barbary Freethy i muszę przyznać, że dzięki temu czytelnik niczym się nie znudzi. Autorka nie tylko umie pisać kryminał, ale także romans i fantasy. Za każdym razem czułam się obecna wśród postaci książkowych i widziałam oczami wyobraźni to, co oni. Po prostu... rewelacyjnie. 
   Dzieje się dużo. Naprawdę dużo. Zazwyczaj w książkach istnieje jeden pojawiający się problem, ale nie tu... Tutaj czytelnik naprawdę znajdzie wszystko dla siebie. Tajemnice, które trzeba zataić przed innymi. Tajemnice, które trzeba zbadać. Tajemnice, które trzeba odkryć. A do tego miłość, która nie może przetrwać. 
   Tak jak w poprzedniej książce, którą zrecenzowałam (,,Bez pamięci"), tak i tu mam mały problem z bohaterami. Główni po prostu byli świetni, ale najbardziej zainteresowały mnie osoby trzecie. Choć parę stron było o nich poświęconych, to i tak chciałabym więcej poczytać o Annie. Albo o lekarce. A najlepiej o gliniarzu... 
   Na całe szczęście jest to cykl, a w kolejnych książkach jest napisana historia właśnie o nich! Chyba już wiecie, za co się teraz wezmę. 
   W tej książce zbytnio nie znalazłam czegoś, do czego bym mogła się przyczepić. Zaimponowała mi ta powieść, ponadto autorka stała się jedną z moich ulubionych (a dopiero przeczytałam dwie książki jej autorstwa! I na pewno na nich nie poprzestanę). Książkę oceniam bardzo dobrze, choć jest dość przewidywalna w niektórych sytuacjach. Jedyna sprawa, która wciąż pozostawała niewiadomą, dotyczyła oczywiście aniołów. Wierzyć, czy nie wierzyć? 
   Brrr... znowu dreszcze!
   Bądź otwartym sceptykiem, a na pewno będziesz zachwycony. 
   Zaczytani, polecam tę serię. Na pewno się nie zanudzicie!

5/6

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu BIS

#24 Bez pamięci

Autor: Barbara Freethy
Wydawnictwo: BIS
Data Wydania: 12 października 2015 roku
Liczba stron: 381
Cykl: SILENT (tom 1) 

To była pierwsza styczność z tą autorką i wcale tego nie żałuję. Co więcej - z przyjemnością zabiorę się za resztę jej książek. 

Opis, choć dobrze charakteryzuje książkę, nie mówi nam wszystkiego. 
Owszem, po tragicznym wypadku samochodowym Sarah budzi się z amnezją. Nie pamięta jak się nazywa, jak wygląda, a co najważniejsze... nie pamięta nawet swojej małej córeczki. Nie wie ile ma lat, jak była ubrana i gdzie jest. Policjant, próbując wydobyć z pacjentki informacje na temat jej dziecka, które prawdopodobnie mogło uczestniczyć w tym wypadku, za wiele nie może jej powiedzieć. Nikt nawet nie wie, jak poszkodowana się nazywa.
Dopóki w szpitalnej sali nie zjawia się Jake. 
Z tego, co mówi, okazuje się, że Sarah Tucker po dwóch latach związku parę miesięcy temu uciekła od niego wraz z ich córką, nie zostawiając mu żadnej wiadomości. Choć Jack i jego brat, Dylan, który pomagał mu w znalezieniu dziewczynki, darzą główną bohaterkę niezbyt miłym uczuciem, wspólnie muszą zebrać siły, aby odnaleźć Caitlyn, która zaginęła bez śladu. Amnezja wcale nie pomaga w poszukiwaniach, ale z każdym kolejnym krokiem, gdy natykają się na jakąś poszlakę, Sarah powoli przypomina sobie poprzednie życie. 
O którym wolałaby zapomnieć.

Na co nie jesteśmy przygotowani? Na wrażenia. Musisz być przygotowanym, że jeśli sięgniesz po tę książkę, za szybko się nie oderwiesz. Emocje budzą się do życia już od pierwszych stron. Oprócz próby odnalezienia i uratowania Caitlyn, pojawia się również pożądanie, miłość, ból i nienawiść, która może spowodować także śmierć osób trzecich. Czy zostanie wybaczone to, co zostało zapomniane? 

Postawcie się na miejscu Sarah. 
Od zawsze zastanawiało mnie, jak to jest z amnezją powypadkową. Czy widząc znajomą twarz czuje się mrowienie w głowie? Czy rozpoznaje się swoją twarz, włosy? 
Sarah w jednej chwili zapomniała o wszystkim, ale jednocześnie czuła, że coś jej ciąży na sercu. Dzięki tej książce mogłam wczuć się w jej sytuacje i naprawdę ubolewałam, tak jak ona, że nie mogłam sobie przypomnieć o istotnych - lub mało istotnych - rzeczach. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem, z każdą kolejną stroną, mogłam niczym detektyw sama rozwikłać tę zagadkę. Ale, kiedy już obie ułożyłyśmy ostatni puzzel...
... powstał czarno biały obraz, nie za sympatyczny dla oczu. 

Głównym celem tej historii jest odnalezienie córki, jednak dzieje się o wiele więcej rzeczy, urozmaicając tę powieść. Główna bohaterka kryje liczne tajemnice, przez które ucieka już od ośmiu lat. Jake, choć był z nią w związku dwa lata, dopiero teraz poznaje swoją, znienawidzoną już, ukochaną. Czy prawda okaże się kłamstwem czy raczej kłamstwo okaże się prawdą? Wiadomo jest, że muszą teraz razem uciekać, bo zabójca, który zaczął ich ścigać, może być wszędzie.

Naprawdę, polecam każdemu tę książkę. Barbara Freethy ma lekkie pismo i każdy w tej historii znajdzie coś dla siebie. Mimo, że związałam się z głównymi bohaterami, to najbardziej polubiłam Catherine i mam nadzieję, że druga część będzie właśnie o niej. 
Jednak w każdej książce muszę znaleźć coś, coby mi nie odpowiadało. Długo się nad tym zastanawiałam i jeśli ostatecznie miałabym wybrać, byłoby to [bez spoilerów] rozwikłanie sprawy. Dałabym więcej dramatu, ale... Dla moich postrzępionych nerwów i tak jestem zadowolona z każdej napisanej przez autorkę strony! :)

Dzięki narracji trzecioosobowej nie tylko możemy zobaczyć poczynania głównych bohaterów: Sarah oraz Jake'a, ale także Dylana, który rozwiązuje zagadkę zaginięcia bratanicy osobno. Choć już od początku go nie lubiłam, zaczęłam patrzeć na niego z innej strony i muszę przyznać, że jest bardziej zagadkowy, niż zagadkowa jest ta książka. Dylan próbuje być typowym mucho, który woli myśleć rozumem, niż sercem. Jest wyrzuty z emocji, liczy się dla niego tylko i wyłącznie dobro brata, ale to właśnie przez to jest bardzo interesującą postacią. 

Do książki wrócę zapewne nieraz. Tymczasem zabieram się za przeczytanie jej kolejnych książek.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Wydawnictwu BIS

piątek, 9 października 2015

#23 Eperu. Wędrowcy

Autor: Augusta Docher
Wydawnictwo: BIS
Data Wydania: 16 lipca 2015 roku
Liczba stron: 552
Cykl: Wędrowcy (tom 1) 


Może zacznę od tego, że już w okresie wakacyjnym zauważyłam liczne recenzje na temat tej książki, więc nie sposób było ominąć przeczytanie opisu. Widząc zagraniczne nazwisko (jak się później okazało, jest to tylko pseudonim, a autorka jest polską debiutantką!) zaciekawiłam się tą historią, między innymi, że opowiada o bohaterce, Annie, która urodziła się w Polsce. Jednak przeczytawszy o Wędrowcach, którzy posiadają dar odrodzenia się w nowym ciele - coś podobnego do ,,reinkarnacji" - od razu nasunęły mi się dwie inne książki, które fabularnie były podobne do siebie...
Jakże to było moje błędne stwierdzenie! 
Fabuła ciekawa, nowa, inna...
Wprost idealna na jesienne, coraz krótsze dni!


Jak już wcześniej wspomniałam, główną bohaterką jest Anna, dziewiętnastoletnia artystka, która w wieku dziewięciu lat wyjechała wraz z mamą, jej przyjaciółką i córką - Wiki do Londynu, w którym wynajęły u miłych staruszków domek. Rodzicielki zawodowo zajmują się pielęgniarstwem, zaś przyjaciółki, które traktują siebie od dziecka jak siostry, wciąż się edukują - Wiki zaczęła studia na kierunku administracji, zaś Anna artystycznym. Od zawsze przejawiał jej się talent do malowania, poza tym była także dobrą kucharką. Świetnie im się wspólnie mieszkało, traktowały siebie jak rodzinę i wszystkie cztery były bardzo ze sobą zażyłe. 

Po ukończeniu szkoły matki dziewczyn postanowiły im zrobić niespodziankę. Wynajęły kamper i wyjechały do Francji. Przeznaczenie tak chciało, że niedaleko ich wypoczynku odbywać miał się słynny festiwal filmowy, na którym miał się zjawić Leo Black, najprzystojniejszy aktor, w którym podkochiwała się Wiki. Anna zaś miała dosyć szaleństwa swojej przyjaciółki, ale ostatecznie musiała z nią iść po autograf i zdjęcia. Jak można było się spodziewać, było dużo fanek i przez dwie godziny ledwo mogły w upale ustać na nogach. Główna bohaterka miała dość, ale kiedy w końcu stał się cud i gwiazdor pojawił się na czerwonym dywanie...

Anna z początku nie mogła sama uwierzyć, że Leo Black wyłowił ją z tłumu i zaproponował spotkanie. Zaś sam aktor pomyślał, że z początku widzi zjawę, bo w końcu Alex, jego dawna miłość, umarła dawno temu. Ostatecznie postanowił sprawdzić swój stan psychiczny, wręczając liścik ochroniarzowi, aby ten przekazał go ,,zjawie". Po festiwalu filmowym, po wielu godzinach męki i rozmyślań na temat tajemniczej kobiety, odniósł wrażenie, że to musiało mu się przyśnić. Jednak o dwudziestej pierwszej, kiedy otworzył drzwi od hotelowego pokoju, okazało się, że owa kobieta istnieje. 
    I to wcale nie Alex, tylko łudząco podobna do niej dziewiętnastolatka. 

Szybko się okazało, że bohaterowie do siebie idealnie pasują i między nimi zaczęła rodzić się więź. Niestety, bohater zapomniał o swoim długim języku i przy drugim spotkaniu wygadał, że jego wielka miłość, Alex, umarła w osiemdziesiątym szóstym. Anna z przerażeniem wywnioskowała, że w tym roku Leo miał tylko pięć lat.

Za późno było na wycofanie słów. Za późno było na wytłumaczenia. Pozostało tylko powiedzieć, że wielki gwiazdor filmowy albo był niebezpiecznym wariatem, albo... Wędrowcem, człowiekiem odradzającym się w nowych wcieleniach. 

Przeważyła opcja numer dwa.

    
Przyznam szczerze, że z początku denerwowałam się strasznie z powodu szybkich emocji bohaterów. W końcu książka ma pięćset pięćdziesiąt dwie strony, więc ich miłość mogła urodzić się nieco później, ale na szczęście autorka tak umiejętnie zaczęła wyjaśniać skąd to szybkie zauroczenie, że nie wyobrażam sobie innego tempa. Jedyny wątek, do którego mogłabym się przyczepić, to wyjaśnienie sprawy Eperu - Anna zbyt szybko przyswoiła sobie te informacje. Zapewne każdy na jej miejscu na początku wyglądałby na przerażonego, zaś dziewczyna łykała jego wyjaśnienia z wiarą, jakby codziennie słyszała z ust innych, że istnieją paranormalne rzeczy. 

Rzadko trafiam na książki, które choć są grube i szybko się czyta, czas w książce szybko biegnie. Jest to ogromnym plusem, bo będąc już prawie przy końcu powieści, próbowałam sobie przypomnieć początek tej historii. Myśląc o ich pierwszym spotkaniu miałam wrażenie, że naprawdę  to wszystko zdarzyło się parę miesięcy temu. Dzięki temu, że jest tak dużo opisów można bez problemu wniknąć - dosłownie! - w tę książkę. Akcja z początku dzieje się zbyt szybko, później się stabilizuje, a potem znowu jest takie BUM!, że od szesnastego rozdziału czyta się jednym tchem, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie. 

Ci, którzy nie lubią czytać ,,szybko napisanych historii", mogą bez problemu sięgnąć po tę pozycję. Życie bohaterów jest podobne do naszego rzeczywistego - dzieją się normalne rzeczy, choć Leo jest Wędrowcem, który może również podróżować niezauważony jako duch wśród ludzi do dowolnego miejsca na Ziemi (zjawisko zwane także OOBE). Dzień za dniem, noc za nocą. Są obiady, są rozmowy z rodziną - niczego nie brakuje. Akcja toczy się wolno i tylko przeznaczenie daje wskazówki do dalszych losów bohaterów. Ma się wrażenie, że autorka po prostu dała nam, czytelnikom, swój pamiętnik, w którym szczegółowo opisywała rodzącą się miłość i rozwikłanie tajemnic, które nagle zaczęły napływać z dnia na dzień; bo okazało się, że nie wszystko jest tak jasne... 

Wykreowani bohaterowie byli wspaniali. Pani Augusta tak świetnie ich opisała, że niekiedy musiałam przerwać lekturę, aby sprawdzić w Internecie, czy tacy ludzie istnieli naprawdę. Rzecz jasna, to postacie fikcyjne, ale widziałam oczami wyobraźni te wszystkie czarno-białe fotografie, przedstawiające aktorów za czasów niemych filmów. Ponadto na stronach można ujrzeć fragmenty tekstów piosenek, a na tzw. ,,stopce" ich tytuły i wykonawców, dzięki czemu poznałam bardzo piękne utwory, które włączałam za każdym razem, kiedy bohaterowie tego słuchali. 

Niestety, książka szybko się skończyła. Byłam tak zainteresowana ich problemami, rozwijającą się miłością, tajemnicami i wszystkim innym, że z przerażeniem przeczytałam słowo ,,epilog". Wciąż jest wiele niewiadomych, przede wszystkim dopiero wyjaśniający się prolog. Poza tym Alex jest moim zdaniem bardzo interesującą postacią i chciałabym dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Natomiast Anna jest jeszcze bardziej zagadkową kobietą i jestem ciekawa, co wyniknie z jej osoby. 

Jeszcze, co chciałabym dodać, mimo gorącego romansu, książka jak najbardziej jest przeznaczona dla młodzieży. Nie ma scen dozwolonych od osiemnastego roku życia, choć ten dodatek byłby w tej powieści bardzo dobry - ale to już bardziej chodzi o gust. Ponadto widzę już, że ten cykl może mieć świetną przyszłość. Naprawdę o wiele lepsza historia, niż wszystkim znany Zmierzch. Już widzę obrazki zamieszczone w Internecie:

+ nie okazałem się Wędrowcem w wieku dwudziestu lat!
Ubolewam, bo już jestem po dwudziestce. Może jednak ten rozwój się jakoś opóźni? :) 


Czekam z niecierpliwością na następną część. 


Ocena: 5/6



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu BIS

Autor recenzji: Aleksji

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!