-->

piątek, 29 sierpnia 2014

#11 Igrzyska śmierci


Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 21 marca 2012

„Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy próbowali wykończyć cię za wszelką cenę? 



Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach - turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny – musi troszczyć się, by zapewnić byt młodszej siostrze i chorej matce, a to prawdziwa walka o przetrwanie... Jest to nowe wydanie w okładce z akcentem filmowym zbiegające się z ekranizacją I części trylogii.”



Świat, który znamy już nie istnieje... Nie ma Ameryki Północnej. Teraz na jej ruinach istnieje państwo Panem z Kapitolem na czele i dwunastoma dystryktami. Kapitol to główny ośrodek towarzyski całego państwa. Tam mieszkają najbogatsi ludzie, którzy nie muszą się przejmować brakiem pieniędzy. W dystryktach jest inaczej. Każdy otoczony jest siatką. Ludzie aby przeżyć muszą bardzo ciężko pracować. Dodatkowo aby już nigdy nie dopuścić do wojen i na pamiątkę Mrocznych Dni organizowane są Głodowe Igrzyska, w których musi wziąć udział dwójka dzieci (chłopiec i dziewczyna) z każdego dystryktu. Wybór odbywa się poprzez losowanie. Właśnie te zbliżające się Igrzyska zmienią życie pewnej dziewczyny na zawsze...


I niech los zawsze wam sprzyja”

Główna bohaterka książki to Katniss Everdeen, dziewczyna o silnym charakterze. Żeby zdobyć pożywienie razem ze swoim przyjacielem Galem wybierają się do lasu na polowanie, a później handlują swoimi zdobyczami na ćwieku (nielegalnym rynku). Zbliżają się Igrzyska i Katniss ma nadzieje, że nie zostanie wybrana ona ani jej siostra Prim. Jednak los chce inaczej. Gdy zostaje wylosowane imię: Prim, Katniss od razu zgłasza się na trybuta zamiast swojej siostry. Drugim trybutem dwunastego dystryktu zostaje Peeta Mellark. I tak zaczyna się ich wspólna przygoda pełna smutku, miłości i udawania...


Do przeczytania książki zachęciła mnie przyjaciółka. Pierwsze strony z niewiadomych dla mnie przyczyn zniechęciły mnie do czytania. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem moja fascynacja tą książką wzrastała. Gdy skończyłam czytać jak najszybciej chciałam wziąć drugą część i dowiedzieć się o dalszych losach bohaterów. Na jej podstawie powstał nawet film, który był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Pierwszy raz podobała mi się ekranizacja książki. Także polecam wszystkim przeczytać „Igrzyska Śmierci”, bo po pierwsze to naprawdę ciekawa książka, a po drugie autorka naprawdę się postarała i zadbała o szczegóły.

Ocena: 6/6

Liss

#10 Oskar i pani Róża

Autor: Erick - Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Data wydania: 9 listopada 2011

"Życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."



Oskar to dziesięcioletni chłopczyk. Przez długi czas leżał w szpitalu. Rodzice i lekarze zaczęli go unikać, bojąc się o przywiązanie i współczucie dla dziecka, które niedługo umrze. Zdiagnozowano u niego białaczkę. Tylko dwanaście dni zostało mu do ostatecznego przejścia na drugą stronę. 

Pani Róża z własnej chęci przychodziła i opiekowała się dziećmi w szpitalu.  Zainteresowała się Oscarem. Rozmawiała z nim, spacerowała i chłopiec czuł się chodź trochę miej samotnie. Oscar nie miał wielu przyjaciół. Bekon i Pop Corn, byli jego jedynymi kolegami.
Pewnego razu wybrał się z ciocią na spacer po parku. Pani Róża wyznał chłopcu swoją tajemnicę . Była kiedyś zapaśniczką walczącą na prawdziwych ringach z prawdziwymi mistrzyniami tego sportu.
Chłopiec po przeszczepie próbował rozmawiać o śmierci między innymi ze swoim kolegą, Bekonem. Ale nikt nie chciał mówić o takich rzeczach z dzieckiem. Wyjątkiem była ciocia Róża. To ona przyznała, że operacja się nie udała i że chłopiec, podobnie zresztą jak każdy kiedyś, umrze. To ona proponowała małemu przyjacielowi napisanie listu do Pana Boga. Chłopiec się wahał, ale uległ. Dzięki temu poczuł, że jest ważny nie tylko dla cioci Róży. 
Kolejny list. Oskar mówił Panu Bogu, że ten bardzo szybko daje mu znaki. Przyjechali rodzice chłopca, o czym informuje Oskara Pop Corn. Chłopiec nie bardzo w to wierzy. Był w swoim pokoju, czekał na rodziców, ale ci się nie zjawiali. Dziecko domyśliło się, że rozmawiają z doktorem Dusseldorfem. Rzeczywiście, widział ich w gabinecie. Słyszy rozmowę, płacz swojej matki, zdławiony głos ojca. Mały pacjent był w szoku. Miał żal do rodziców. Jak zawsze pomocą była pani Róża. Powiedziała mu, żeby jeden dzień dla niego, było jak dziesięć lat.
Każdy następny ranek oznaczał starzenie. Oskar codziennie pisał do Boga o kolejnym okresie jego życia. Opisywał dojrzewanie, które nastąpiło wciągu kilku godzin. Wpadła mu wtedy w oko pewna dziewczynka, Peggy Blue. Dalej opisywał swoją dorosłość, kiedy wziął ślub z dziewczynką. Po operacji Peggy zaadoptowali swoje dziecko, misia. Następnie miłość Oskara opuszcza szpital, dla niego umiera. 
Ostatni list Oskara był najbardziej wzruszający. Po napisaniu go, chłopiec umarł.

"Szanowny Panie Boże, 
Dzisiaj dobijam setki. Jak ciocia Róża. Dużo śpię, ale czuję się dobrze. 
Próbowałem tłumaczyć rodzicom, że życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć. Ja, który mam sto lat, dobrze wiem, o czym mówię. Im bardziej człowiek starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać, żeby docenić życie. Musi być wyrafinowany, stać się po trosze artystą. Byle kretyn może cieszyć się życiem w wieku dziecięciu, dwudziestu lat, ale kiedy człowiek ma sto lat, kiedy już nie może się ruszać, musi uruchomić swoją inteligencję. 
Nie wiem, czy ich na pewno przekonałem. Odwiedź ich. Dokończ dzieła. Ja jestem już trochę zmęczony. 
Do jutra, całusy, Oskar."

„Oskar i pani Róża” to opowieść o śmierci. Tej najtrudniejszej, niewytłumaczalnej i najbardziej smutnej, bo dotyczącej małego dziecka. Mimo, że od pierwszych stron książki wiedziałam, że nie skończy się ona happy end-em, to i tak było warto się w niej zanurzyć. Tak krótkie opowiadanie może przynieść tyle emocji, łzy, wspomnienia lat młodości (pierwszej miłości, pocałunku i zmęczenia związanego z wiekiem) uśmiech i tyle mądrości płynącej ze słów małego chłopca.
Historia opowiedziana na kartkach tej książki nie ma za zadanie wzruszać ale napełnić nasze serca nadzieją i mądrością.
Pani Róża to taki anioł, który czuwa nad Oskarkiem, na każde strapienie i pytanie znajduje historię zapaśniczki, która ma pomóc rozwiązać każdy problem.
Książka przedstawia również nieporadność rodziców, którzy muszą się zmierzyć z chorobą swojego ukochanego dziecka, pokazuje, że nawet w najgorszych chwilach trzeba zachować spokój i zapewnić "normalność", to i ogrom miłości może pomóc dziecku w jego ostatniej podróży...
Gorąco polecam.

Ocena:  5,5/6

Michelle Bevan  

środa, 27 sierpnia 2014

#9 Niezgodna

Autor: Veronica Roth
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 25 kwietnia 2011

"Nie jestem z Altruizmu. Nie jestem z Nieustraszonych.
Jestem Niezgodna.
I nie można mnie kontrolować."

Po Igrzyskach Śmierci nadchodzi Niezgodna - dokładnie tak jest napisane na okładce jakże popularnej ostatnimi czasy powieści science-fiction, której głównymi odbiorcami są spragnione przygody nastolatki.

Według mnie jest to całkowita racja. Niedawno były wyżej wymienione Igrzyska, teraz przebojem jest cała trylogia Niezgodnej. Podobna jest tematyka, jak i bohaterzy, wszystko wykreowane specjalnie dla nas, abyśmy mogli drugi raz przeżyć tak wspaniałą przygodę, jak podczas czytania powieści Suzanne Collins.

Jest 5 frakcji: Altruizm, Nieustraszoność, Serdeczność, Prawość i Erudycja. Każda z nich odznacza się własnymi cechami, ceni inne wartości. Młoda Beatrice w wieku 16 lat przystępuje do testu predyspozycji. Praktycznie każdy dostaje tam jednoznaczną odpowiedź, do której frakcji pasowałby najlepiej. Stety lub niestety, w przypadku Beatrice jest inaczej. Dotąd skromna i prosta dziewczyna oddaje się w ręce Nieustraszoności, czy to był dobry wybór? Inne zasady, zmiana miejsca, rozstanie z rodziną nieraz wywołują lęk i rozpacz. Okrutne traktowanie i ostra walka o przetrwanie to zupełne zaskoczenie dla Tris (Beatrice zmieniła imię na cześć nowego życia, które zaczyna). Po pewnym czasie i trudnych przeżyciach przychodzi miłość, młodzieńcza i wyjątkowo mocna. Na ruinach Chicago rozpętuję się "wojna". Oczywiste było, która frakcja byłaby do tego zdolna. Dzielna Tris rusza na ratunek rodzinie i przyjaciołom.

"Bezinteresowność i odwaga nie tak bardzo się różnią."

Książka bardzo mnie zaskoczyła. Na początku wydawała mi się trochę monotonna, ale po pewnym czasie stała się jedną z moich ulubionych. Wartka akcja zdecydowanie robi swoje. Nic dziwnego że przez tak długi czas utrzymywała się na 1 miejscu w New York Times. Polecam wszystkim młodym czytelnikom, gdyż jest to obowiązkowa lektura wśród książko maniaków.

Ocena: 5,5/6
"- Co robisz?
- Flirtuję ze śmiercią - odpowiada ze śmiechem. - Piję obok przepaści. Pewnie to niezbyt dobry pomysł.
-No, niezbyt."

ANYTRAM

#8 Złodziejka książek

Autor: Markus Zusak 
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia 
Data wydania: 22 stycznia 2014

 "Czasem przybywam zbyt wcześnie. Spieszę się, a ludzie czepiają się życia dłużej, niż przewidywałem."

Dziewczynka i wojna. Delikatność i płonący świat. Utrata matki i nowa rodzina.

Sięgając po tę książkę, usłyszałam głos kobiety w księgarni "Widzę, że gustujesz w mocnej literaturze." Miała rację. Pan Zusak opisał wojnę, jak nikt inny. Pisał jakby był duchem, który patrzy na przeżycia dziecka. Książka zniszczyła mylne wrażenia o Niemcach w tych strasznych czasach. Ukazała ich wszystkich jako biednych ludzi, bezbronnych ludzi. Jak sama książka mówi, narratorem jest śmierć, która czyha na każdym kroku. Gdy widzisz ją, gdy ją czujesz i wiesz, że za chwilę możesz już nie istnieć zaczynasz myśleć inaczej. Książka chwyta za serce i duszę. Zmienia postrzeganie i życie. Opowieść o prawdziwej przyjaźni i miłości w czasach hitlerowskich Niemiec napisana jest w interesujący sposób, czyta się ją jednym tchem, a narrator, ten okrutny narrator, to nie stereotypowa kostucha z kosą tylko zmęczona zbieraniem żniwa "Śmierć, która ma serce". Nigdy w życiu nie przeczytałam tak pięknej książki, tak wyjątkowej. 

Liesel Meminger, ciemnooka, mała, osierocona dziewczynka, która na samym początku przeżywa ogromną tragedię, ponieważ traci młodszego braciszka, a zaraz potem matkę, która ją porzuca. Samotna i opuszczona trafia na wychowanie do rodziny zastępczej, która w pierwszym momencie nie wygląda zbyt zachęcająco. Hans i Rosa okazują się jednak dobrymi, pełnymi ciepła, choć czasem specyficznymi ludźmi. Nie mają żadnego wykształcenia i są ubodzy, ale nie brakuje im tej najważniejszej, życiowej mądrości, której jak wiadomo w szkołach nikt nie uczy. Początki ich relacji były bardzo ciężkie. Rosa narzekała na dziewczynkę i była dla niej oziębła. Hans okazywał jej ciepło, sypiał w fotelu przy jej łóżku, gdyż męczyły ją koszmary i moczyła łóżko. Bardzo szybko okazało się, że Liesel potrzebuje większej uwagi. Nie umie czytać i pisać. Jednak jej pasja wymaga tych umiejętności. Książki. Pierwszej z nich właściwie nie ukradła, jedynie znalazła ją przy grobie swojego brata. Jej przybranych rodziców nie stać jednak na kupowanie książek. Liesel z czasem zaczyna je kraść. Każda z tych kradzieży ma swoją historię, dokładnie opisaną, a czynów tych nikt nie uznaje za przestępstwa, nawet pewna właścicielka pozbawiana swoich książek. 

Dziewczynka z pewnym trudem odnajduje się w szkole, pośród innych dzieci, nawiązuje jednak bliską przyjaźń z pewnym chłopcem z podwórka, z zapałem gra z innymi w piłkę i na tyle, na ile to możliwe, korzysta ze swojego dzieciństwa. 

Niby wszystko idzie w dobrą stronę, ale następuje kataklizm. Wojna. Co najważniejsze, akcja tej powieści rozgrywa się w Niemczech, a właściwie w III Rzeszy, nieopodal Monachium. Oczywiście, w otoczeniu Liesel nie brakuje fanatycznych zwolenników Hitlera, nie da się też uciec przed Hitlerjugent. Dziewczynka obserwuje prześladowania Żydów w jej mieście, początkowo nie rozumiejąc, dlaczego ich sklepy nagle są zamykane. 

To jest powieść o zwykłych ludziach, żyjących poza wielką polityką, poza rasowymi podziałami i zasad, które dyktuje im serce i sumienie. To historia o budowaniu pięknych więzi, o wielkim cierpieniu i sposobach jego łagodzenia. Znajdziemy tu mnóstwo scen i wydarzeń bardzo mocno zapadających w pamięć. Świat przedstawiony w tej powieści nie jest baśniowy czy wydumany, a jednak ma w sobie coś z pięknej i wartościowej baśni. Walka dobra ze złem istnieje i tutaj, ale nierzadko rozgrywa się w samym człowieku, nie gdzieś poza nim. O tej książce mogę pisać w nieskończoność. Jednym słowem... Kocham.

Ocena: 6/6

Michelle Bevan

niedziela, 10 sierpnia 2014

#7 Rywalki

Autorka: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 5 lutego 2014

Odkąd w księgarniach pojawiła się pierwsza część Igrzysk Śmierci Susanne Collins, która przyniosła autorce międzynarodową sławę, zauważyłam, że wiele osób postanowiło się ową książką zainspirować. Tak oto powstały między innymi Niezgodna, Mroczne umysły czy właśnie Rywalki, które mam dziś przyjemność recenzować. Wiem, że wiele osób z powyższą teorią się nie zgadza i uważa, że to zbieg okoliczności albo że wszystkie książki tego typu muszą być podobne, co dla mnie jest co najmniej dziwne - przyjmując, że zbiegi okoliczności nie istnieją. No ale cóż, książki wydane, pieniądze na konto dotarły - żyć nie umierać! Tym optymistycznym akcentem kończymy wstęp i przechodzimy do części właściwej.

America Singer jest Piątką, co oznacza, że plasuje się mniej więcej na środku hierarchii, w której społeczeństwo jest podzielone na klasy. W ten oto sposób Jedynki stanowią rodzinę królewską, Dwójki żyją jak milionerzy, Piątki sprawują pieczę nad sztuką, Szóstki usługują reszcie, a Ósemki błąkają się po ulicach i żebrzą u wyższych kast. Tak przedstawia się pozornie wspaniały sposób na utrzymanie stosunkowo nowego państwa Illéi, mającego swoje terytorium na (uwaga, nie zgadniecie!) zgliszczach kontynentu amerykańskiego. Monarchia kraju, aby dać mieszkańcom złudne wrażenie, że są w miarę równi, organizuje Eliminacje, które mają wyłonić nową królową Illéi. Kiedy rodzice księcia Maxona postanawiają znaleźć mu żonę, 35 dziewcząt w wieku od 16 do 20 lat zostaje sprowadzonych do pałacu, by walczyć o względy przyszłego króla i koronę.

Po zapoznaniu się z opisem książki byłam bardzo negatywnie nastawiona. Wizja szaleńczego wyścigu szczurów w pałacu nie bardzo do mnie przemówiła. Do teraz mam mieszane uczucia. Z jednej strony, gdy zabrałam się za lekturę byłam okropnie ciekawa, jak przebiegną Eliminacje - czy rywalki będą wykonywały jakieś zadania, potykały się na zajęciach z etykiety lub kopały pod sobą dołki, a może autorka wymyśli coś, czego kompletnie nie będę się spodziewała. Niestety, trochę się zawiodłam. America, skryta w sobie dziewczyna, która potajemnie spotyka się ze swoim ukochanym, daje się lubić. Tego samego nie mogłam powiedzieć o Maxonie - kiedy przeczytałam pierwszy rozdział, w którym się pojawia, myślałam, że spadnę z krzesła. Nienaganna postawa, równie nienaganne, komiczne wręcz zachowanie, używanie po królewsku wyniosłych form wyrazów czy odnoszenie się do Ami per "moja miła" sprawiły, że miałam ochotę usunąć z Rywalek cały jego wątek. Później jednak książę w  momencie przechodzi całkowitą metamorfozę - staje wyluzowanym chłopakiem, który mógłby być zwykłym nastolatkiem z tą różnicą, że czasem przytłacza go nadmiar królewskich obowiązków. To było trochę za dużo, zdecydowanie zbyt szybko. Miałam wrażenie, że autorka stworzyła dwie postacie o tym samym imieniu albo za bardzo zaakcentowała pochodzenie Maxona na początku. Może gdyby powoli odkrywała przed nami jego "prawdziwą" naturę, wyszłoby lepiej.

W miarę jak czytałam, coraz bardziej zaczęła mnie drażnić jedna rzecz, która moim zdaniem jest okropnym błędem w tego typu książce. Otóż Cass pisze z perspektywy Americi, co faktycznie jest dobrym rozwiązaniem w romansie. No, byłoby, gdyby autorka opisywała jakiekolwiek uczucia dziewczyny, a tymczasem nie ma ich praktycznie w ogóle. Wszystkie przemyślenia Ami wyglądały dla mnie mniej więcej tak:
"Och, durny Aspen mnie zostawił. Maxon jest taki cudowny! Chwila, chyba jednak kocham Aspena, w końcu przeprosił... Kurczę, idiotko, co ty mówisz?! Przecież Maxon ma zastęp kucharzy, a twoja siostra kocha ciastka i pyszne jedzenie!"

Gdyby nie ten pozornie mały mankament, książka byłaby o niebo lepsza. A można było napisać o tak wielu rzeczach, a dostaliśmy jedynie wahania dziewczyny o to, którego chłopaka wybrać, co po jakimś czasie stało się po prostu nudne. Warto też wspomnieć o lekkiej hipokryzji Americi - zdradzała Maxona, a kiedy ten spotykał się z innymi uczestniczkami Eliminacji, była okropnie zazdrosna, a przecież randki na czas trwania konkursu należały właściwie do obowiązków księcia. Tak, odrobinę irytujące.
W Rywalkach uderzyło mnie również bardzo stereotypowe podejście do bohaterów, którzy w większości byli bardzo szablonowi i niełatwi do polubienia. Choćby taka Celeste - zmora wszystkich dziewcząt, które wzięły udział w eliminacjach - musiała być modelką, bo przecież skoro modelka, to zarozumiała, wredna i samolubna. Taki motyw pojawia się bardzo często, co powoli staje się nudne.

Rywalki określiłabym jako średnią książkę - z jednej strony przedstawia coś, co pojawiało się w innych tego typu powieściach już wielokrotnie, jest momentami nudna i okropnie przewidywalna, a z drugiej lekko się ją czyta i niezaprzeczalnie oddziałuje na wyobraźnię, gdyż opisy pałacu, wymyślnych strojów dam czy tym podobnych są bardzo szczegółowe. Nie oszukujmy się - tego typu powieści trzeba lubić, bo nie każdy jest fanem romansów, miłosnych rozterek czy pseudo-romantycznych scen. Ja do takich osób nie należę i może stąd moja niezbyt pochlebna opinia. Niemniej jednak, książka nie jest zła i może osoba, która romansideł przeczytała już dużo i orientuje się lepiej ode mnie, jak cały gatunek wygląda od środka, byłaby bardziej łaskawa dla dzieła Kiery Cass. Tak czy tak, muszę przyznać, że jestem ciekawa, jak cała historia dalej się potoczy, a jeśli już coś mnie zainteresuje, aż tak źle być nie może.

Ocena: 4/6

"Jeśli twoje życie naprawdę stanęło na głowie, to znaczy, że ona musi gdzieś tu być. Prawdziwa miłość zwykle jest okropnie niewygodna."
Mrs. Holmes

piątek, 8 sierpnia 2014

#6 Scotland Yard

Autor: Alex Grecian
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 25 lipca 2014

Dziś o książce wydanej w Polsce zaledwie dwa tygodnie temu, jeszcze mało popularnej, ale jakże intrygującej. Znajdujemy się w wiktoriańskim Londynie, w czasach, gdy w największym mieście ówczesnego świata po ulicach błąkają się nie tylko bezdomni, ale i mordercy, a Policja Metropolitalna załamuje ręce nad ofiarami ataków Kuby Rozpruwacza. Morale bezradnych i znienawidzonych przez społeczeństwo śledczych jeszcze bardziej obniża niedawna śmierć jednego z nich, inspektora Christiana Little'a. Nowo mianowany komisarz powierza drugie największe śledztwo w historii Walterowi Dayowi, który dopiero co wprowadził się z żoną do nękanego biedą i przemocą Londynu. Witamy w Scotland Yardzie!

Książka mało znanego amerykańskiego pisarza Alexa Greciana została mi ofiarowana właściwie tydzień po premierze. Nie słyszałam o niej wcześniej, co odrobinę mnie zdziwiło - na odwrocie znajdujemy bowiem sugestię, że powieść zachwyci każdego wielbiciela Sherlocka Holmesa, a ja zdecydowanie do nich należę. Tak czy siak, okropnie się ucieszyłam i z niecierpliwością czekałam na moment, w którym w końcu zabiorę się za czytanie. Gdy wreszcie nadszedł, nie umiałam oderwać się od lektury. Może dlatego, że jestem szczerze zakochana w Londynie i sama wizja tego miejsca zaowocowała wielkim plusem dla Scotland Yardu już na wstępie, a może fakt, że pisarz niewątpliwie ma talent. Lekko prowadzone dialogi, wartka akcja i kilka intrygujących morderstw w połączeniu z osobliwą atmosferą ogromnego miasta tworzą idealny kryminał - taki, przy którym czytelnik sam może zastanowić się nad motywami i celami zabójcy, próbując wyprzedzić śledczych, a jednocześnie utożsamiając się z bohaterami.

Dużą zaletą Scotland Yardu jest to, że w całej historii Grecian bardzo mocno zaakcentował różnice między życiem wyższych klas społecznych, takich jak komisarz sir Edward czy rodzina Shaw, pławiący się codziennie w luksusach, a zwykłymi posterunkowymi pokroju Hammersmitha, których za drobną pensję stać było co najwyżej na barwioną miedzią herbatę z odzysku. Poznajemy też z bliska realia żyjącej na ulicach biedoty, która na co dzień staje twarzą w twarz z wszechobecną prostytucją, porwaniami bawiących się przed domem dzieci czy morderstwami dla zysku. Wszystkie zawarte w książce opisy mogą wydawać się dla dzisiejszego społeczeństwa szokujące - kto zostawia bezbronne dziecko w kominie tylko po to, by zdobyć pieniądze za kolejne odebrane rodzicom maleństwo? Kto zabija bezbronnych obywateli w rekompensacie za dawne krzywdy? Nie dociera do nas, że kiedyś było to na porządku dziennym. W końcu gdy ludzie pogodzili się z brakiem szansy na utrzymanie spokoju w kilkumilionowym mieście, Londyn zaczął pochłaniać się sam.

Scotland Yard splata losy kilkunastu pozornie różnych sobie ludzi i udowadnia, że człowiek człowiekowi równy. Poznajemy widok na świat z punktu widzenia mieszkańców z kilku różnych światów, a jednak tak do siebie podobnych - z pragnieniami o ciepłym domu, rodzinie, dobrym życiu bez strachu o to, że ktoś wyjdzie z ciemnego zaułka i zakończy ich krótki żywot. Książka pokazuje, że czasem jednak warto pomóc, narazić się na niebezpieczeństwo, by choć po części spełnić marzenia drugiej osoby, bo nic nie sprawia takiej satysfakcji, jak dawanie i otrzymany w zamian uśmiech.

Ten wciągający kryminał na pewno zachwyci każdego, kto potrafi doszukać się w powieści niewidocznego na pierwszy rzut oka znaczenia, ukrytego nawet pod grubą płachtą morderstwa. A chyba nie ma nic lepszego niż książka z przesłaniem, prawda?

Ocena: 6/6
"Fenn oderwał oczy od drzwi i uśmiechnął się do posterunkowego.
- Dziękuję - powiedział.
Hammersmith też się uśmiechnął, kładąc rękę na jego ramieniu."

Mrs. Holmes

wtorek, 5 sierpnia 2014

Kącik czytelniczy Mrs. Holmes

Cześć! Z tej strony Mrs. Holmes i tym razem przychodzę do Was z postem trochę innym niż poprzednie, ale myślę, że nie będziecie zawiedzeni :)

Niestety połowa wakacji minęła i coraz bliżej do rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Niektórzy już wrócili z urlopu, reszta dopiero się do niego szykuje. Ja letni wypoczynek mam już za sobą. Tydzień wakacji spędziłam u rodziny, która mieszka pod Kaliszem. Zorientowani wiedzą, że znajduje się w nim dość spore centrum handlowe. A że galeria, to jakby obyło się bez księgarni? Właśnie. Dziś dowiedzie się, dlaczego ostatnimi czasy mój portfel świeci pustkami i skąd moje zamiłowanie do książek.

Szczerze mówiąc, nie chcielibyście widzieć miny mojego dziadka, gdy zobaczył mnie z wielką torbą wypakowaną ośmioma książkami. Na moje nieszczęście, mina "Proszę, ja jeszcze tylko na chwilkę wejdę i zaraz wracam" nie poskutkowała i nie dorwałam kolejnych cegiełek, bo nie bardzo podobało mu się targanie za mną siatek. Prawda powszechna i znana wszystkim kobietom - mężczyźni, czy to młodzi, czy starsi, raczej nie palą się do zakupów. Musiałam więc opuścić Matras w trybie natychmiastowym. Niemniej jednak, jestem zadowolona z tego, co udało mi się kupić i tym zamierzam się z Wami podzielić.

Moja półka od listopada ubiegłego roku stale się powiększa. Od czasu dobrania się do "Darów Anioła" (proszę, nie bijcie) zaczęłam nałogowo czytać - może i nie jest to zadziwiająco długi okres czasu, ale wystarczył, bym zaczęła doprowadzać rodziców do białej gorączki. Teraz właściwie przed każdym wyjściem do jakiegokolwiek centrum handlowego słyszę "Nie kupisz dzisiaj żadnej książki". Cóż, na razie się nie udało i obawiam się, że niedługo będę musiała zbierać na nową szafkę. Dziś z nudów stworzyłam listę powieści, które muszę kupić i przeczytać. No cóż... prawie 50 pozycji + półka, bo dwóch serii liczących po 12 tomów moje szafki niestety nie udźwigną. Taki już los książkoholika. Ile bym dała za wygranie sporej sumy pieniędzy w Lotto! Możliwość wzięcia każdej książki, bez względu na cenę stoi teraz bardzo wysoko na liście moich marzeń.

Pewnie jesteście ciekawi, co sobie przywiozłam? Cóż, mam nadzieję, że jesteście, bo jeśli nie, ten post nie ma większego sensu. Tak czy tak, pochwalę się, A więc pierwszą książką, jaką dorwałam w swoje łapki są Rywalki Kiery Cass. Szczerze mówiąc, byłam święcie przekonana, że to fantasy, a okazało się, że kupiłam romans. Cóż, trudno. Jak wiecie lub nie, nienawidzę tego gatunku, ale trzeba przeczytać. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle, jak myślę.
Następną pozycją jest kryminał Scotland Yard autorstwa Alexia Greciana i właśnie ona zostanie zrecenzowana w moim najbliższym poście. Od razu wiedziałam, że jest dla mnie idealna - w końcu napis na odwrocie sugeruje, że spodoba się ona wszystkim fanom Holmesa. W internecie wyczytałam, że książka ta rozpoczyna cykl "Brygada Zabójstw", i że w UK zostały opublikowane już dwie kolejne jej części. Nic, tylko czekać na nasze polskie tłumaczenie! Innymi książkami, które dołączyły do mojej kolekcji są:

• Rick Riordan - "Czerwona Piramida"
• Roderick Gordon & Brian Williams - "Tunele"
• Veronica Roth - "Wierna"
• Richelle Mead - "Kroniki Krwi: Magia Indygo"
• Kiera Cass - "Elita"
• Cassandra Clare - "Miasto Kości"*

Niedługo możecie się więc spodziewać sporej ilości postów z mojej strony. Tymczasem ja już zmykam - w końcu Scotland Yard sam się nie przeczyta, a ja jestem bardzo ciekawa, kto sieje postrach wśród Londyńczyków, zaniepokojonych atakami Kuby Rozpruwacza :)

Mrs. Holmes

*Książka już dawno przeczytana - po prostu tej części brakowało mi do kolekcji :D

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

#5 Zagubiony Heros

Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 29 czerwca 2011

Ricka Riordana bezsprzecznie można zaliczyć do grona jednych z najbardziej lubianych przez młodzież współczesnych pisarzy. W moim osobistym rankingu znajduje się bardzo wysoko, tuż obok J.K. Rowling i Johna Greena (recenzję jego najnowszej książki możecie znaleźć TUTAJ). Po przeczytaniu jego debiutanckiej serii o przygodach herosa Percy’ego Jacksona, wciąż łaknęłam więcej. Z pomocą przyszła mi książka „Zagubiony Heros”.
"Podjąć musi herosów siedmioro wyzwanie,
Inaczej pastwą ognia lub burz świat się stanie.
Przysięga  tchem ostatnim  dochowana będzie,
A wróg w zbrojnym rynsztunku u Wrót Śmierci siędzie."

Powieść ta rozpoczyna nowy cykl Riordana pod tytułem "Olimpijscy Herosi". Szczerze mówiąc, myślałam, że autor przekaże czytelnikom nową historię osadzoną w świecie ze swojej pierwszej serii, ale myliłam się. Tutaj, oprócz całkiem nowych postaci, takich jak córka znanego aktora Piper McLean czy zapalony majsterkowicz Leo Valdez, spotkamy starych przyjaciół z Obozu Herosów - Percy'ego i jego dziewczynę Annabeth, Nico di Angelo, a nawet Thalię Grace. Od razu powiem, że nie polecam tej pozycji osobom, które nie czytały jeszcze poprzedniej serii Ricka Riordana, ponieważ jest w niej ujawnione wiele wątków z "Percy'ego Jacksona" i, co najważniejsze, jego zakończenie. Poza tym, kiedy zapoznamy się z pierwszymi książkami tego pisarza, będzie nam łatwiej odnaleźć się w tym lekko zaplątanym świecie mitologii :)

Byłam bardzo ciekawa tej książki, bowiem z początku obawiałam się, że Rickowi skończą się pomysły i będzie to powieść mniej ambitna od poprzednich. Tymczasem okazało się, że fabuła jest o wiele bardziej złożona, niż myślałam. Po raz kolejny dałam się wciągnąć książce pisanej tak lekkim, a zarazem zabawnym i przyjemnym dla oka językiem, jakim posługuje się ten znany pisarz. Dużym plusem jest również to, że w trakcie czytania mamy możliwość poznania mitologii, którą autor przedstawił nam jako ciekawą i wciągającą.

Książka stworzona jest w bardzo inteligentny sposób, bowiem na początku nie wiemy kompletnie nic o jednej z trzech głównych postaci - Jason z pozoru wydaje się być zwykłym nastolatkiem, ale kiedy budzi się w szkolnym autobusie i niczego nie pamięta, my zaczynamy się zastanawiać i zadawać sobie niezliczoną ilość pytań o jego przeszłość. To dosłownie nie pozwala oderwać się od lektury, bo autor sprawnie dawkuje nam informacje o tym tajemniczym półbogu. Później w życiu Jasona niespodziewanie pojawiają się Piper i Leo, którzy uparcie twierdzą, że znają się od wielu miesięcy. Wszystko, choć dziwne i trudne do przyjęcia, wydaje się iść w dobrym kierunku, dopóki na grupkę przyjaciół nie napadają wrogo nastawione Ventusy - duchy burzy. Dzięki interwencji Annabeth Chase, Jason, Piper i Leo dostają się bezpiecznie do Obozu Herosów. Jedyną niespodziankę dla stałych mieszkańców Obozu stanowi właśnie Jason, który ma w kieszeni rzymską monetę, zamieniającą się w śmiercionośny miecz, ilekroć ten ją podrzuci, i tatuaż z tajemniczym napisem "SPQR". Losy trojga herosów po raz kolejny komplikuje przepowiednia - najgorsza zmora wszystkich półbogów - która nakazuje im wyruszyć na misję, polegającą na uwolnieniu jednej z bogiń z rąk gigantów.

Mimo, że jest to książka bardzo ciekawa i wciągająca, wręcz przepełniona nieprymitywnym humorem i z małą nutką romansu, to podczas lektury nie możemy liczyć na głębsze przesłanie. Według mnie mamy do czynienia z pozycją czysto rozrywkową - taką, którą da się lubić, i która zapewni nam kilka przyjemnie spędzonych godzin. Oczywiście, przekazuje wartości takie jak lojalność i oddanie wobec przyjaciół, pokazane choćby na przykładzie relacji Leo z mechanicznym smokiem Festusem, którego widzimy na okładce, ale na tym lista się kończy. Nie zmienia to faktu, że jest to przykład świetnego fantasy - wartka akcja, coraz to nowsze przygody i incydenty, a wszystko to owinięte w subtelne połączenie mitologii i nowożytności.

Jak już wspominałam, w "Zagubionym Herosie" znajdziemy wiele odniesień do mitów, zarówno greckich, jak i rzymskich. Nic więc dziwnego, że młodzież zamiast ślęczeć nad podręcznikiem do historii, który zwykle bywa nudny i trudny w przysposobieniu, woli sięgnąć po książkę, która opowie im o wielu wydarzeniach w ciekawszy sposób. Z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że mnie książki Riordana bardzo przybliżyły mitologię. Warto jednak dodać, że nie można polegać na nich w stu procentach - niektóre szczegóły są zmienione na potrzeby historii, ale z racji tego, że większość czytających pewnie nie jest specami od historii, drobne błędy nie rażą w oczy i są wręcz niezauważalne. Struktura cyklu "Olimpijscy Herosi", w której każdy rozdział pisany jest z perspektywy innego bohatera, pozwala nam ich lepiej poznać i daje możliwość utożsamienia się z nimi, co dla mnie jest bardzo istotną kwestią. Wolę postaci naturalne i nieprzerysowane, takie, które możemy spotkać na co dzień, od sztucznych ideałów, z którymi czasem nie da się wytrzymać.

Myślę, że osoby, które do tej pory miały do czynienia z twórczością tego autora, z wielką chęcią sięgną i po tę książkę. "Zagubiony Heros", choć znacznie obszerniejszy niż powieści z serii "Percy Jackson", nadal jest przyjemny w czytaniu, a magiczny świat w nim przedstawiony na pewno zachwyci nawet wymagających czytelników. Ja z niecierpliwością czekam już na ostatnią część "Olimpijskich Herosów", która pojawi się w polskich księgarniach już w listopadzie. A Wy? Przeczytaliście już "Zagubionego Herosa" albo zamierzacie po niego sięgnąć?

Ocena: 5/6

"Sam czuł się jak zepsuta maszyna - jakby ktoś wyjął z niego jedną małą część i jakby odtąd nie miał już nigdy być kompletny. Mógł się poruszać, mógł mówić, mógł iść i robić to, co do niego należy, ale wiedział, że zawsze będzie miał tę usterkę, że już nigdy nie będzie poprawnie skalibrowany."
Mrs. Holmes

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!