-->

wtorek, 26 stycznia 2016

#44 Pani męskich umysłów








Autor: Anna Mytyk
Wydawnictwo: Self Publishing
Liczba stron: 286
Data wydania: 16 października 2015



Ostatnio zastanawiałam się, czemu książki napisane są tak, jakby bohaterowie dopiero się rodzili. Akcja zazwyczaj rozwija się powoli, a my poznajemy historię od samego początku. Powoli, stopniowo ,,wprowadzamy" się do ich życia, a dopiero później jakaś sytuacja nas - i bohaterów - zaskakuje. Czemu taki schemat jest tak... znany? Czemu możemy przewidzieć, że za chwilę coś się stanie? To już obeznany grunt, a na takiej płaszczyźnie zazwyczaj tworzy się książki...

Wyobraźcie sobie więc moje zdziwienie, kiedy zaczynam czytać książkę i nagle BUM! - i to na samym początku! Nie czekałam zbyt długo, aby poznać historię bohaterów. Już od pierwszych stron odniosłam wrażenie, że weszłam w sam środek zdarzeń, a to bardzo miła odskocznia w schematycznym świecie. W końcu, jeśli poznajecie nową osobę, nową bohaterkę Waszego realnego życia, dowiadujecie się stopniowo o jej przeszłości lub teraźniejszości. To właśnie tutaj zastajemy. Sam środek akcji już na początku i możemy być pewni - nie będziemy się nudzić! Autorka umiejętnie wzbudza w czytelniku emocje, chęć do zapoznania się z losami głównych bohaterów oraz oczywiście wielki problem, bo ciężko oderwać się od lektury, gdy nie dojdzie się do końca.

Jak można się spodziewać po samym tytule, główna bohaterka - Aleksandra (moja imienniczka!) - jest ,,Panią męskich umysłów". Co to znaczy? To, że nie tylko w systemie dziennym sprawuje władzę. Kontroluje także swoich kochanków i nadzoruje każdą rozkosz. Jest znana ze swojej stabilności emocjonalnej i bacznie zważa na to, aby nikt nie zburzył jej wewnętrznej równowagi.
Jednak na horyzoncie pojawia się Adam. Adam to ,,Pan", który również w swojej przeszłości miał wiele uległych kobiet pod sobą. Jest lekarzem, który ma silną rękę, ale ciepłe serce. Czy Ola pozwoli sobie na miłość? Czy pozostawi za sobą swoje przyzwyczajenia? Czy dwa podobne, dominujące charaktery zdołają ze sobą współgrać?

Widać, że książka została stworzona ,,dynamicznie", co wyszło tylko na korzyść autorki. Wiele sytuacji jest nieprzewidywalnych, jak i bohaterowie słyną z niewiadomych zachowań. Nigdy nie jesteśmy przygotowani na to, co zastaniemy na kolejnej stronie.

Książka posiada także swoje ,,drugie dno". Już na początku, poznając główną bohaterkę, dowiadujemy się o jej przeszłości i o tym, co ojciec oferował jej na osiemnaste urodziny. Z późniejszego jej zachowania wynika, że to jednak nie jest mocna kobieta, za jaką na początku ją uważamy. Może i to ona trzyma pejcz, ale to nie ona rządzi. Rządzą nią zasady, wpojenia i normy moralne, które zostały przekazane przez ojca. Była uczona, że to ona ma zawsze przejmować kontrolę nad sytuacją, w innym wypadku nie osiągnie zbyt wiele. Tak też robiła i przyzwyczaiła się do takiego zachowania, mimo że nie była tego świadoma. Nieświadoma bycia marionetką.
Tak jest także w naszym życiu codziennym. To właśnie to drugie dno, które pomoże nam spojrzeć na swoją sytuację. Czasem jesteśmy nieświadomi tego, że to ktoś z osób trzecich trzyma nas za sznurki i porusza nimi według własnego uznania. Czasem jest to bezpieczniejsza opcja, bo niczego nie ryzykujemy. Podążamy za celem, który już od początku został nam naznaczony. Czujemy się bezpieczniej, gdy niczego nie zmieniamy. To cel innej osoby, który dobrze się sprawdził na skórze drugiej osoby.
Ale pamiętajcie... Niekoniecznie będzie to i w Waszym przypadku. Własne myślenie, własne zdanie, jest bardziej korzystniejsze dla stanu umysłu i stanu rzeczy.
Ale wracając do lektury...

Seks. Jak mogłoby zabraknąć o tym wzmianki! Adam i Ola są niewyżyci seksualnie, nimfomani, którzy rozkoszują się wzajemnie sobą w nawet najbardziej ekshibicjonistycznych miejscach. Opis seksu nie jest jednak wulgarny, czuć w nim miłość nie tylko do osoby, ale także do tego, co właśnie robią. Mimo, że często pojawiają się sceny erotyczne (w końcu to mocny erotyk), podczas czytania lektury nie odniosłam wrażenia, że jest to najważniejsze w całej książce. To tylko dodatek. Dodatek, który może i jest ciekawy oraz ważny, bo wyjaśnia wiele rzeczy, ale nie jest tak istotny, jak cała fabuła.

Zabawna historia, przy której często się śmiałam. Przyznajmy szczerze: Ola jest wariatką (w pozytywnym tego słowa znaczeniu!), a Adam również jest takim dorosłym dzieckiem, który lubi w wolnej chwili trochę się podroczyć. Autorka ponadto w swoim debiucie literackim wielokrotnie dokładała kolejnych zmartwień Oli. Nagłe zwroty akcji, wiele elementów niewyobrażalnych zdarzeń... No po prostu książka, która posiada 286 stron, mieści w sobie tyle wątków, że nieraz zastanawiałam się, jak to jest możliwe.

Jesteś fanką erotyków? Gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę. Lekkie pióro autorki sprawi, że czas spędzony przy tej pozycji nie będzie czasem straconym.

Ocena: 5+/6




WYWIAD 




Wywiad z Anną Mytyk, autorką ,,Pani męskich umysłów", przeprowadzony przez Stan: Zaczytany - patronat medialny książki. W wywiadzie zostały uwzględnione również pytania zadane przez czytelników. Zapraszamy serdecznie do przeczytania wypowiedzi.

Stan: Zaczytany: Jako, że zaczynamy wywiad, możemy na chwilę powrócić do samego początku Twojej kariery pisarskiej. Od jakiego czasu piszesz? Co skłoniło Cię do tego, aby wydać swoją pierwszą książkę, która nosi tytuł ,,Pani męskich umysłów"?

Anna Mytyk: Swoją przygodę z pisaniem zaczęłam około rok temu. Pewnego wieczoru po prostu usiadłam do komputera i postanowiłam, że napiszę książkę. Nie sądziłam, że kiedykolwiek ją wydam, a już na pewno, że pisanie stanie się moją pasją. Szczerze mówiąc nie miałam planu od czego zacząć i o czym będzie książka. Po prostu wyznaczyłam sobie cel, który konsekwentnie realizowałam. Po jakimś czasie okazało się, że koleżanki, znajome, i tak dalej, po przeczytaniu kilku rozdziałów domagają się więcej i więcej. To właśnie skłoniło mnie do wydania książki.

SZ: Wow! Rok to krótki okres czasu, zarówno na wydanie, jak i na napisanie książki. Naprawdę, wielkie brawa. Ale... Musiałaś skądś czerpać inspirację, prawda? Opowiedz więc, jak powstała historia Aleksandry - głównej bohaterki PMU. Skąd w ogóle pomysł całej tej historii?

AM: Pomysł na tak kontrowersyjną i wulgarną książkę, jaką jest Pani męskich umysłów (no nie oszukujmy się, ale taka właśnie jest), narodził się tylko i wyłącznie z tego, że sama jestem ogromną fanką erotyków, jednak nie trafiłam na książkę, w której to kobieta byłaby postacią dominującą. Stwierdziłam, że mogę stworzyć coś nie tylko budzącego kontrowersję, ale zarazem skłaniającego czytelnika do refleksji nad własnym życiem. Chciałam odbiec nieco od klasyki i pokazać, że nie tylko mężczyzna może władać kobietą. Jednak chciałabym podkreślić, że Pani męskich umysłów to przedstawienie losu zagubionej kobiety, która podejmuje walkę z samą sobą. W tej historii jest mocno zakotwiczone drugie dno, którego trzeba umiejętnie się doszukać. Dlatego zawsze powtarzam, że to nie jest książka dla każdego. To powieść skierowana do ludzi, dla których nie istnieje żaden temat tabu.

SZ: Jak już wiadomo, wydałaś jedną książkę, niedługo będzie premiera drugiej, a trzecia właśnie się tworzy. Która z tych książek jest Ci najbliższa? Z którą historią bardziej się utożsamiasz?

AM: Ojj... To bardzo podchwytliwe pytanie!(Śmiech) Z całą pewnością wszystkie są mi bardzo bliskie, jednak każda w odmienny sposób. Każda z nich ma w sobie coś wyjątkowego, coś, co wzbudza we mnie naprawdę różne uczucia. Utożsamiam się tak naprawdę z każdą, ponieważ ja żyję tymi historiami. Pomysły rodzą się w mojej głowie i bardzo często jest tak, że albo kocham swoich bohaterów, albo nienawidzę. Teraz jestem w trakcie prac końcowych nad książką "Nowe życie" i na chwilę obecną utożsamiam się z całą historią zawartą w tej książce. Tak jest za każdym razem. Następna w kolejce jest "Przeszczepiona miłość," która już zawładnęła moim sercem i mogę powiedzieć, że ta z całą pewnością wzruszy was niejednokrotnie, ale także sprawi, że włosy na głowie będą stawać dęba.

SZ: A jak wyglądało wsparcie Twojej rodziny? Kiedy dowiedzieli się, że piszesz książkę i masz zamiar ją wydać, jak zareagowali?

AM: Mój mąż podchodził do całej sprawy z uśmiechem. Podobnie jak ja, nie sądził, że zwykłe pisanie może być przejawem ogromnej pasji, która miała nadejść. Nie miałam problemu ze sceptycznie nastawionymi bliskimi, ponieważ większość z nich traktowała sprawę bardzo ,,chilloutowo". Miałam garstkę osób, które kibicowały mi z ogromnym zapałem i dodawały ogromnej motywacji do działania. Nie ukrywam, że zdarzało się, aby ktoś był zszokowany moją twórczością. Jednak chodzi raczej o osoby, z którymi nie widuję się na co dzień.

SZ: Wiadomo, że pisanie pochłania sporą część czasu wolnego. Piszesz odważne erotyki, czy to wpływa na Twoje życie codzienne?

AM: Pisanie wpływa na moje życie w taki sam sposób, jak każda pasja. Oddaję się jej w wolnej chwili. Jeżeli chodzi o samą tematykę moich książek... No cóż, mogłabym pisać nudne książki o nudnych ludziach, tylko czy wtedy sprawiałoby mi to przyjemność? I czy ktoś w ogóle by to czytał? Oczywiście jest pewne ryzyko, że ludzie mogą mówić o mojej mało konwencjonalnej twórczości i z całą pewnością tak się dzieje. Jednak mnie w żaden sposób to nie dotyka. Kocham to, co robię i chyba nic nie jest w stanie zaburzyć mojego rytmu. Tak, to bardzo zarozumiałe podejście, ale gdybym miała przejmować się opinią każdego, nie rozmawialibyśmy dzisiaj.

SZ: Jak z małego pomysłu, napisać książkę? Wydaje się, że musi być ciężko rozbudować jakąś historię na tyle, żeby powstała z tego książka.

AM: To bardzo dobre pytanie. Jednak wbrew pozorom dla osoby uzależnionej od pisania, jak to jest w moim przypadku, to nic trudnego. Jeżeli w głowie pojawia się pomysł, po prostu siadam i zaczynam pisać. Później to idzie samo. Trzeba być asertywnym i pozwolić sobie fantazjować. Najlepiej jest po prostu wcielić się w bohaterów i wyobrażać sobie ich każdy krok, każde przeżycie, każde szczęście, a czasami nawet bolesne upadki i porażki. Trzeba się oddawać każdej historii, reszta przychodzi sama.

SZ: Czy ciężej jest skonstruować dobrego bohatera, czy może świat, który ich otacza?

AM: Sądzę, że jedną z najtrudniejszych rzeczy jest wykreowanie nie tyle, co samej postaci, ale jej duszy, umysłu i światopoglądu. Reszta jest tłem, dodatkowym zabarwieniem. Główną rolę odgrywa styl bycia bohaterów i moim zdaniem to jest najtrudniejsze do skonstruowania.

SZ: W jaki sposób wybierasz duszę bohaterów? Czy w każdą główną postać wkładasz jakąś cząstkę rzeczywistej siebie?

AM: Tak, z całą pewnością. Sądzę, że każdy pisarz, aktor, czy ktokolwiek inny, kto musi wcielić się w życie bohaterów jakiegoś dzieła, musi przelać cząstkę siebie, inaczej to nie miałoby żadnego sensu. Dlatego nigdy nie wierzcie w to, kiedy autor upiera się przy samej wyobraźni. Trzeba umieć poczuć emocje, wcielić się w każdą z ról.

Duszę zawsze staram się dopasowywać, do charakteru bohatera. Są dwie opcje: albo będzie czysta i dobra, albo brudna i zła. Nie ma nic pomiędzy. Ponieważ ta, która jest tak naprawdę dobra, ale ma jakieś ciemne grzeszki na sumieniu, jest zaliczana do brudnej - czyli złej i właśnie w taki sposób czytelnik odbierze daną postać. Jako ciemny charakter.

SZ: Czym według Ciebie powinien charakteryzować się dobry pisarz?

AM: Dobry Pisarz to osoba, która kocha to, co robi. Tyle w zupełności wystarcza, ponieważ jeżeli kocha tworzyć, to znaczy, że w każdym jego dziele będzie cząstka szczerej miłości i pasji. A to, co powstaje z miłości, nie może być złe.

SZ: W takim razie którego autora najbardziej sobie cenisz i dlaczego?

AM: Oj... To bardzo trudne pytanie. Jest wielu Autorów, których sobie cenię. Jednak wolałabym nie wyróżniać nikogo, aby nie urazić tych, których nie wymienię. Jeżeli chodzi o zagranicznych Autorów, to z całą pewnością moim sercem zawładnęła Megan Hart. Mam sentyment do jej książek.

SZ: Jakie masz rady dla początkujących pisarzy, którzy dopiero zaczynają przygodę z pisaniem?

AM: Nie zastanawiać się nad tym, co powiedzą inni. Pisać, pisać, pisać i jeszcze raz, pisać! Otworzyć umysł i puścić wodzę wyobraźni. Robić to, co się kocha.

SZ: Czy chciałabyś napisać książkę w duecie? Jeśli tak, to z kim najbardziej?

AM: I znowu będę samolubna... (śmiech). Chyba nie podjęłabym się pisania książki z kimś na spółkę. Pisanie to moja nieograniczona przestrzeń, więc sądzę, że pisanie z kimś w duecie byłoby dla mnie pewnym ograniczeniem.

SZ: Jakie masz jeszcze zamiary względem swojej kariery pisarskiej? Czy myślisz o czymś konkretnym, ale na razie się wstrzymujesz?

AM: Przede wszystkim mam jedno, wielkie marzenie. Chciałabym nie tylko pisać i wydawać książki, ale także stworzyć wydawnictwo, w którym dla każdego uzdolnionego i pełnego pasji, człowieka, znalazłoby się miejsce. Niestety w dzisiejszych czasach, ciężko jest wyjść poza zamknięte kręgi wydawnictw. Jest wielu uzdolnionych ludzi, którzy piszą i z braku możliwości i perspektyw, szufladkują naprawdę wybitne dzieła. Tak, zdecydowanie chcę w przyszłości stworzyć wydawnictwo.

SZ: Jakbyś opisała siebie w paru zdaniach? Jesteś pisarką i czytelnicy znają Ciebie z tej perspektywy. Może przybliżysz komuś swoją codzienną postać?

AM: Jestem osobą niezwykle pokręconą, jak to niektórzy delikatniej nazywają. Zawsze powiem coś, co rozśmieszy. Czasami psuję wszystko to, czego się dotknę. Jestem zwariowaną osobą, która lubi przekazywać dobrą energię. Jak wiadomo, jestem także mamą i żoną, co jest moim największym życiowym sukcesem. Rodzina jest dla mnie najważniejsza, chociaż pewnie czasami mają mnie dość (śmiech). Potrafię być także okropną zołzą, a niekiedy lubię pokazać swoje rogi tym, którzy bardzo mocno zajdą mi za skórę. Jednak w głębi duszy jestem kruchą istotką, którą łatwo zranić. Jestem bardzo wrażliwym człowiekiem i to czasami doprowadza do sytuacji, w których moja usilna troska o innych doprowadza do tego, że po prostu cierpię.

SZ: Na zakończenie wywiadu napisz kilka zdań dla czytelników. Kim są dla Ciebie? Kim jesteś dla nich?

AM: Czytelnicy są dla mnie przede wszystkim pierwszym powodem, dla którego wydaję książki. Jestem wdzięczna wszystkim, jak i każdemu z osobna, za ciepłe słowa, które otrzymuję każdego dnia. To naprawdę cenne. Gdyby nie było ich wszystkich, najprawdopodobniej, nie wydawałabym kolejnej książki. Chciałabym, aby pamiętali, że robię to nie tylko dla siebie i swojej satysfakcji, ale przede wszystkim dla nich. Dla ludzi, których sobie cenię, a czytelników cenię bardzo! Nie wiem, kim jestem dla nich i jedyne skojarzenie jakie nasuwa się na myśl to takie, że jestem zwykłą, młodą kobietą, która daje im cząstkę siebie poprzez historie, które zwyczajnie chcą czytać. To wystarcza! Chciałabym móc spotkać się z każdym i zamienić chociaż jedno słowo. Pokazać, że jestem taka, jak oni. Zwykła Ania, która uwielbia książki i to jest właśnie coś, co Nas łączy. Wspólna miłość do literatury.

Wspólna miłość do literatury... Oj, chyba my to znamy, prawda? :) Dziękujemy serdecznie Annie Mytyk za udzielenie nam wywiadu! Szczere podziękowania również czytelnikom, którzy nadesłali swoje pytania skierowane do autorki.
A Ci, którzy mają jeszcze jakieś pytania - spokojnie! Wraz z autorką już szykujemy dla Was coś ciekawego z okazji zbliżającej się premiery jej nowej książki ,,Nowe życie". ;)

Do usłyszenia!

niedziela, 24 stycznia 2016

#43 Zabij mnie, tato


 


Autor: Stefan Darda
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 352
Data wydania: 10 listopada 2015

Stefan Darda jest znany głównie z literatury grozy i fantastyki. ,,Zabij mnie, tato" należy jednak do thrillera. Czy ,,Mistrzowi horroru" udało się poszerzyć swoje horyzonty? Czy nowa odsłona wyszła mu na dobre?
Uch, głupie pytanie. Oczywiście, że tak!

Poznajemy historię Zdzisława Mokryna, który przeprowadził się do Rykowa, chcąc pozostawić za sobą swoją szarą przeszłość. Jako emerytowany policjant postanawia dorabiać sobie jako ochrona w ONZ. Woli nie wyróżniać się w nowym mieście, chciałby pozostać na uboczu, jednak Kamil - właściciel miejskiej pizzerii - mu to uniemożliwia. Szybko nawiązują ze sobą dobry kontakt. Zdzisław zaprzyjaźnia się również z jego żoną, Izabelą, oraz dziećmi - Wiktorią, Julką i Olą. Życie idzie naprzód, lecz czas staje nagle w miejscu, kiedy dwie córki Kamila zostają uprowadzone...

Po przeczytaniu odnoszę wrażenie, że to nie tylko książka. To także wypowiedź na temat tego, o czym zazwyczaj nie dyskutuje się w Polce. O mordercach, którzy dzięki ,,luźnemu prawu" wychodzą na wolność i dotrzymują złożonej wcześniej obietnicy - kiedy ujrzą światło dzienne, znowu zamordują. W niektórych momentach chciało mi się śmiać z powodu przedstawienia naszego porywacza, ale to raczej byłby nerwowy chichot. To żałosne, okropne, że tacy ludzie istnieją i krążą wokół nas.
A tak przy okazji...
Po prostu rewelacyjne ujęcie całej historii. Rzadko możemy sięgnąć po książkę, w której nie chodzi o szybkie rozwiązanie sprawy. Tutaj wszystko rozkręca się wolno, aby później można było zwalić na naszą głowę lawinę zdarzeń. Zdzisław jest normalnym, myślącym człowiekiem i wielu z nas może się z nim utożsamić. Każdy jego krok jest wyjaśniony, każde jego myśli wpływają także i do naszej głowy. Patrzymy z jego perspektywy na świat i widzimy wiele przydatnych, jak i zarówno niepotrzebnych rzeczy. Tak jak w naszym życiu nie wiemy co przyda się nam na przyszłość. Jakie informacje z przeszłości użyjemy w przyszłości? Którą twarz raz jeszcze ujrzymy? Czy mały ruch może poczynić się do większej katastrofy?

Stefan Darda nie tylko umiejętnie rozbudza w czytelniku wszystkie emocje, ale również pokazuje, jak silne potrafią być rodzicielskie uczucia. Nie chciałabym tu spojlerować, ale... Przy czytaniu tej pozycji spójrzcie na drugie dno książki. Na epizod rodziny. Spójrzcie, jak silna może być więź i do czego ona może doprowadzić. Rodzina jest dla mnie wszystkim i nie wyobrażam sobie, żeby i mnie spotkała taka sytuacja. Niemniej jednak zaczęłam się zastanawiać... Czy po tak wielkiej tragedii człowiek diametralnie się zmienia? Zmienia swój stosunek do pewnych spraw i swoje postanowienia?
Tu działa psychologia. Psychologia, którą łatwo wytłumaczyć, ale ciężej zrozumieć.

O dobrym piórze chyba nie muszę wspominać... Cała książka jest dobrze dopracowana, wszystkie słowa idealnie dopasowane. Akcja toczy się wolno, choć są ,,przebłyski" przyszłości i możemy dzięki temu być pewni, że szczęśliwy początek jest tylko z pozoru dobry. To lawina zdarzeń, lawina zbiegów okoliczności i nieszczęśliwych sytuacji. Przyznam, że nieraz zbierałam szczękę z podłogi, pozytywnie zaskoczona zwrotem akcji. Wielki ukłon dla autora za jego pomysłowość.

Książka trzyma w napięciu. Napięcie jest tak mocne, że nawet mróz za oknem nie ochłodzi naszego zapału do poznania zakończenia. Kartki dosłownie same się przewracają, ciężko odejść od lektury. Przez jakiś czas sądziłam nawet, że w środku jest jakiś ukryty magnez, który przyciąga mój wzrok. Szczerze? Nadal tak uważam.

I przyznam również, że książkę sięgnęłam z ciekawości. Po lekturze ,,Dom na Wyrębach" byłam mile zaskoczona piórem polskiego pisarza, a więc kiedy zobaczyłam ciekawą, rzucającą się w oczy okładkę i tytuł, który sam w sobie jest zagadką, długo się nie zastanawiałam.
Stefan Darda tylko jest kolejnym dowodem na to, że w Polsce znajdziemy równie owocne i ciekawe książki, co za granicą. Ciężko było mnie przekonać do polskiej literatury, jednak teraz zazwyczaj tylko na takie patrzę. Wiem, że wielu Zaczytanych również ma taki problem, co ja na początku. Gorąco więc zachęcam, aby przynajmniej spróbować! Na pewno się nie zawiedziecie.

Gorąco zachęcam do sięgnięcia ,,Zabij mnie, tato". Ta książka zawładnęła moim umysłem. Po lekturze mam nawał myśli i rozważań. Tę książkę z całą pewnością za szybko nie wyrzucę z pamięci.


Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Videograf

piątek, 15 stycznia 2016

#42 Powrót do Daringham Hall



 

Autor: Kathryn Taylor
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 360
Data wydania: 29 lipca 2015
Cykl: Daringham Hall (TOM 1)


Ben Sterling to przystojny i bogaty biznesmen, który wyrusza do Anglii Wschodniej, aby odebrać swojemu ojcu posiadłość Daringham Hall. Kieruje nim chęć zemsty, nienawiść i ból po stracie matki. Nie przypuszcza jednak, że los podłoży mu kłody pod nogi i nagle obudzi się z utratą pamięci. Po wypadku zaczyna opiekować się nim Kate, weterynarz, do której natychmiast czuje przyciąganie. Jest bardzo przywiązana do rodziny Camdenów, szlachetnego angielskiego rodu, więc będzie musiała wybierać: stanąć po stronie bliskich, czy nieznajomego, do którego coś czuje?


Zawsze wierzyłam w przeznaczenie. Tutaj jednak nie jestem pewna, czy to racja bytu, czy raczej nieszczęśliwy los postanowił pogmatwać plany Bena. Przyjechał do rezydencji Daringham Hall, aby zemścić się na ojcu, który nie wiedział nic o jego istnieniu. Czy mistyczna Fatum zesłała Benowi możliwość, aby bliżej poznał Camdenów? Czy po prostu postanowiła zabawić się jego czasem?

Muszę najpierw wspomnieć o opisie. Zwlekałam z tą pozycją ze względu na to, że na początku myślałam, iż to jakiś romans historyczny. Potem, że to kolejna pozycja podobna do wszystkim nam znanego ,,Grey'a". Jednak po pierwszych stronach utwierdziłam się w przekonaniu, że ta pozycja będzie czymś nowym. Akcja dzieje się w teraźniejszości, ale jednak, przebywając wraz z bohaterami w posiadłości Daringham Hall, możemy poczuć się jak ród szlachecki. Twardy z charakteru przystojny biznesmen nie ukrywa tego, że czuje pożądanie do Kate. Kate zaś woli wszystko pozostawić w sekrecie.

Enigmatyczna fabuła należy do prostych, ale jednak zagadkowych. Dwie wersje zdarzeń, z czego jedna musi być ta prawdziwa. Zaufać bliskim, których zna się od dziecka? Czy jednak nieznajomemu, który jeszcze nie tak dawno temu zapomniał, jak się nazywa? Autorka ma lekkie pióro i niekiedy można zauważyć, że wcześniej znana była z pisania Harlequinów. Jednak książka cały czas trzyma nas w napięciu, nie jesteśmy pewni, jaki następny krok zrobią bohaterowie. Co najważniejsze, narracja prowadzona jest w trzeciej osobie i nie tylko możemy zapoznać się z perspektywą Bena oraz Kate, ale również innych ważnych, drugoplanowych postaci, którzy również mają swoją historię do opowiedzenia.

Miłość. W romansach i romansach erotycznych zawsze sprawdzam, czy uczucia głównych bohaterów za szybko się nie rozwijają. Tutaj jednak wszystko jest dobrze dopracowane. Nie szybko zdają sobie sprawę, że trafiła ich strzała Amora, ale jednak i tak nie czekamy długo, aby zobaczyć - przeczytać - pierwsze strony seksu, jakichkolwiek uczuć, czy pierwszych roztargnień emocjonalnych.

Seks. To chyba podstawa w tym gatunku. Jest gorący, ale naturalny. Opisy są lekkie i nie upatrzymy tam żadnych wulgarnych zachowań. Mimo to Ben jest tym ,,niegrzecznym" i dominuje w ich znajomości. To twardy facet, który przywykł dawać rozkazy, a nie pytać o zdanie. Nauczony od dziecka, aby oddzielić uczucie od seksu, podczas amnezji jest skłonny połączyć te dwie cechy ze sobą. Ale co będzie, kiedy odzyska pamięć? Czy nadal będzie chciał być z Kate?

Jak już wspomniałam, autorka ma dobre pióro, dzięki czemu książkę przeczytamy naprawdę szybko. Książka ma 360 stron i niesamowicie wciąga, przez co z całą pewnością nie odejdziemy od tej pozycji, dopóki nie przewrócimy kartek do samego końca. Możemy zatracić się w pożądaniu, konfliktach oraz świecie, gdzie pałac Daringham Hall rozbudzi naszą wyobraźnię.

Polecam kobietom, które - tak jak ja - lubią lekkie romanse erotyczne. Jeśli należycie do tego grona, musicie koniecznie sięgnąć po tę pozycję.

Na rynku już pojawiła się część druga. Nie mogę się doczekać, aby po nią sięgnąć!

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak.

UWAGA!
Dla wszystkich fanów Stan: Zaczytany Wydawnictwo Znak przygotowało kod rabatowy - 35% rabatu na wszystkie tytuły w sprzedaży!
Zapraszam: http://www.znak.com.pl/StanZaczytany






niedziela, 10 stycznia 2016

#41 PAN WILK I KOBIETY






Autor: Jarosław Wilk
Wydawnictwo: Pro-Wizja
Data wydania: 27 kwietnia 2014
Liczba stron: 308



Czego można spodziewać się po erotyku napisanego oczami mężczyzny? Myśląc stereotypowo: zapewne prostackiego zachowania. Seks, seks, seks i żadnych innych atrakcji. Zero uczuć, brak jakiejś ujmującej fabuły, bo wszystko kręci się wokół istotnej męskiej części ciała. 
Jeśli faktycznie tak myślicie, jesteście w wielkim błędzie. Sięgając po tę książkę nie byłam nastawiona na to, co zastałam. Ale o tym później... 

Książka przedstawia nam Pana Wilka - czterdziestolatka, który wyłapuje swoje kobiety na portalu randkowym. Po druzgocącym zerwaniu z ,,Nią" postanawia w jakiś sposób zapełnić to puste miejsce, które Ona zostawiła po swoim odejściu. Wilk nie ukrywa, że kocha kobiety, seks i gotowanie. Łączy więc swoje pasje i dzięki temu możemy być świadkami jego wcale nie nudnego życia...

Z początku, zanim sięgnęłam po książkę, miałam różne myśli. Było właściwie tak samo, jak mam z dowcipami. Kiedy człowiek mówi ,,Stary, opowiem Ci taki dowcip, że aż padniesz ze śmiechu! No po prostu rewelka! Pół godziny się z tego śmiałem! (...)" i zanim zacznie już go opowiadać, twoje myśli wędrują wokół pytania ,,a co, jeśli ja tego kawału nie zrozumiem?". Koniec końców dowcip może okazać się rewelacyjny, ale ty się nie zaśmiejesz, bo już umysł zatwierdził fakt, iż go nie zrozumiesz. 
Tyle słyszałam dobrego o tej książce... Tyle pozytywnych recenzji, tyle osób mi ją polecało. Z początku nie mogłam się doczekać, aż wezmę ją w ręce, ale z każdą kolejną minutą, godziną, dniem po prostu wkradały się do mojej głowy wątpliwości. A co, jeśli mi się nie spodoba? Jeśli styl autora nie przypadnie mi do gustu? Wiedziałam, że takie myśli nie są wskazane. Ocena mogła się przez takie myślenie znacznie obniżyć, ale... Nie miałam powodów do obaw. Okazało się, że już pierwsza strona rozwiała wszystkie moje wątpliwości. 

,,Pan i Suka to nie papier i długopis, to mózg i bat"
,,Pan Wilk i kobiety", Jarosław Wilk

Najistotniejszą - choć właściwie nie jedyną - sprawą jest oczywiście seks. Czytam dużo romansów erotycznych oraz zwykłych erotyków i miałam wielkie obawy, że autor zastosuje tutaj okropne sformułowania, jakie często bywają w literaturze erotycznej. W końcu to facet. Okazało się, że Jarosław Wilk ma lekkie pióro, dobry język i zajebistą wyobraźnię. Z czegoś naturalnego, zwykłego, stworzył obraz bardzo kreatywny. Zdominował nie tylko kobiety pojawiające się w książce, ale i również wszystkie czytelniczki. 
A propos dominacji: facet - zarówno autor, jak i główny bohater - opisał sceny seksu używając wyobraźni, nie tylko korzystając z samego kutasa. Już za to należy mu się ogromny plus. 

Akcja toczy się w różnych miejscach, ale zazwyczaj jest to mała miejscowość/wieś Wilczków, położona niedaleko Wrocławia. To tam główny bohater często sprowadza swoje kobiety, które wpraszają się do niego dobrowolnie. Sam zawsze jest szczery, nie toleruje kłamstwa i z góry uprzedza, że nie jest gotowy na związek. Niektóre to rozumieją - a niektóre nie...

Jest także kot... Tak, kot. Właściwie to kocur, który idealnie pasuje do naszego Pana Wilka. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam rozdział napisany z perspektywy zwierzęcia! To takie nietypowe, tym bardziej że Mruk - bo tak ma na imię - jest strasznym chamem i erotomanem. Mądrym skurczybykiem, który przeklina co drugi wyraz. Po prostu go uwielbiam! Za każdym - prawie - razem  powodował u mnie salwy śmiechu. 

Ale nie tylko to było w tej książce zabawne. Niektóre sytuacje, odzywki bohaterów po prostu są mistrzowskim wykonaniem! Często się śmiałam, szczerzyłam zęby do stronic, jak jakaś popaprana laska. Książka posiada raptem trzysta stron, ale czyta się naprawdę szybko. Po prostu wciąga i czyta się na bezdechu. 

,,Pan Wilk i kobiety" to nie tylko opis perwersyjnego seksu, ale i również opis całego życia. Wzloty i upadki. Rozmowy, ukazanie wartości rodziny i odczytywanie zachowań kobiet. Wewnętrzny konflikt ze sobą i... Gotowanie - o, tak. To przede wszystkim. Autor oraz główny bohater kochają spędzać czas w kuchni tak samo, jak kochają się pieprzyć. Oboje znają się na wyborze win oraz na przyrządzaniu dobrego jedzenia. 

Zagadka... Powieść sama w sobie jest jedną, wielką zagadką. Już zaczynając czytać ma się wrażenie, że czytamy czyjś pamiętnik. Ja natomiast po przeczytaniu całości czułam się, jakbym siedziała z autorem przy stoliku w kawiarni, a on opowiadał mi o własnym życiu, prowadząc ze mną monolog. Wiadomo, że każdy pisarz wzoruje się niekiedy na własnej postaci. Dodaje fragmenty z życia wzięte. Ale ile w tej książce jest prawdy? Czy Jarosław Wilk jest tym samym Wilkiem, który opisany jest w książce? To jest właśnie zagadka. Zagadka z magią niewiedzy. 

Muszę jedynie ostrzec, że książka nie jest dla wszystkich. Wiadomo, że jest to pornos - jak to autor uwzględnił - co wiąże się z tym, że odbiorca powinien dorosnąć do tej pozycji. Ale chodzi tu także o coś innego. W powieści jest dużo przekleństw i ukazanie dominującego charakteru. Wiadomo, że niektóre osoby są zbyt wrażliwe, aby to wszystko ,,przełknąć". To właśnie dla wrażliwców nie jest dobra pozycja. 

Długo zastanawiałam się nad oceną. Naprawdę. Minęło osiem godzin od zakończenia lektury, a ja wciąż próbuję ustalić, co takiego tutaj dać, Jaką liczbę. Dałabym pięć z plusem, ale rozmyślając o całej fabule, o wszystkich moich reakcjach i myślach, po prostu jest to za słaba ocena. Ale żeby dać sześć? 
Jak wiecie, nigdy nie oceniłam książki celująco. Zostawiam tę ocenę na coś wartego uwagi, na coś, co mnie zaskoczy pozytywnie. Na coś nowego. Coś, o czym jeszcze nie czytałam - a wiecie przecież, że erotyki są moją ulubionym gatunkiem. Jednak po głębokim namyśle ,,Pan Wilk i kobiety" jest kompletnie innym erotykiem. Nie tylko odstępstwem od normy jest pióro faceta, ale również... szczerość. Realny świat. Świat, w którym my żyjemy, a którego właściwie już nie zauważamy. W książce zawarte są momenty podniecenia, momenty śmiechu i bólu. Momenty wkurzenia się i żalu. Chwile na refleksje i zastanowienie się, czy autor i główny bohater nie są przypadkiem tą samą osobą. Po prostu... 
Rewelacja. 

Z radością i czystym sercem oświadczam, że ta książka zasługuje na pierwszą szóstkę w naszych recenzjach. 
Gorąco polecam! 

6/6 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi 

czwartek, 7 stycznia 2016

#40 Cięcie




Autor: Veit Etzold
Wydawnictwo: Akurat
Data premiery: 16 kwietnia 2014
Liczba stron: 544


Muszę zacząć od opisu, abym mogła wygadać się na temat tej książki.

Bezimienny to ludzki wirus komputerowy, który łapie w swoje sidła ofiary za pomocą wszystkim znanego Internetu. Nawiązuje rozmowę, tropi je, morduje z zdumiewającą łatwością i nie pozostawia po sobie żadnego śladu... Komisarz Clara Vidalis dostaje od Bezimiennego poszlaki, które tylko potwierdzają tezę, że morderca bawi się z nimi w kotka i myszkę. Dla niego to zabawa, potrzeba zaspokojenia własnych myśli, dla innych to najgorszy koszmar, jaki mógłby im się przyśnić w realnym świecie.

Internet, Internet, Internet... Sami wiecie, jaką ma moc. Znajdziecie tam miliardy informacji, miliony ludzi i tysiące opinii. W dzisiejszych czasach rzadko spotyka się człowieka, który z niego nie korzysta. Teraz mamy telefony komórkowe, portale randkowe i nawet możemy robić zakupy spożywcze poprzez Internet. Robimy z realnego świata świat fikcyjny, bo teraz żyjemy tylko siecią społecznościową. Rozmawiamy za pomocą Facebooka, spotykamy się w wirtualnych grach. To jest największa problematyka naszego życia. I nie tylko naszego życia, ale także jest to główna problematyka książki. Zastanówmy się więc: jeśli Wasz przyjaciel aktywnie udziela się na portalu społecznościowym, nie przyjdzie Wam do głowy, że już od pół roku może nie żyć, prawda? Bezimienny wszystko opanował. Udziela się na profilach swoich ofiar, aby bawić się psychiką ludzi.

,,Szczęście bez łez nie istnieje, tak samo jak nie ma życia bez śmierci"
Cięcie, Veit Etzold

Nawet nie zdajecie sobie sprawy, że ,,mądremu" mordercy wystarczy pięć minut, aby zlokalizować Wasze miejsce zamieszkania. Choć już wcześniej wiedziałam o niektórych "trikach", byłam zdumiona, że jest aż tyle prostych czynności! Zdobycie adresu IP komputera lub komórki to teraz dla dobrego informatyka chwila roboty. Wystarczy wpisać imię i nazwisko, a wyskoczą wszystkie potrzebne nam informacje na temat osoby przez was poszukiwanej. Wielu ludzi na Facebooku dzieli się PUBLICZNIE prywatnymi sprawami, więc nawet nieznajomy może przeczytać to, z czym ofiara się boryka. Wystarczy chwila zastanowienia się, chwila zaplanowania, a można zaplanować morderstwo doskonałe.

Wstyd mi przyznać, ale strasznie spodobał mi się nasz Bezimienny. Jego myśli, choć naprawdę psychiczne, po prostu trafiały do mojego mózgu. Zyskał mój szacunek za takie zorganizowanie, za takie przemyślane morderstwa. Człowiek bez serca, ale z jakim wielkim umysłem! Chciałam, żeby go złapali, chciałam, aby popełnił jakiś błąd, ale on ciągle był trzy kroki przed nimi. Przewidywał kroki policji, przy morderstwach był kreatywny. Często wracał myślami do swojej szarej przeszłości. Co ja na to poradzę, że lubię czytać o psychicznych ludziach?

Jednak muszę przyznać, że niekiedy gubiłam się w fabule. Czasem autor dodawał nowego bohatera, nowe spostrzeżenie na wydarzenia. Wyszło to trochę pogmatwanie, bo nie rozumiałam z początku o co chodzi. Niemniej jednak później wszystko było wyjaśniane i każdy niewiadomy puzzel trafiał na swoje miejsce.
Dość często również były nieprzetłumaczone rozmówki angielskie. Dla mnie był to plus, takie urozmaicenie, ale niestety dla niektórych czytelników mógłby być to problem. Na szczęście owe nieprzetłumaczone zdania nie są tak istotne w zarysie całych dialogów, fabuły.

Jak się dowiedziałam, że ,,Cięcie" jest debiutem (!) Veit'a Etzold, po prostu mnie zamurowało. W książce jest wiele informacji, które nie są dostępne na wyciągnięcie ręki. Nie wiem ile czasu autor przeznaczył na ich poszukiwanie, ale po prostu należą się dla niego ukłony. Co chwilę musiałam mieć smartfona przy sobie, aby sprawdzić, czy informacje są prawdziwe. Każda (przynajmniej większość, bo później zaniechałam szukania) notka, wzmianka o jakimś "Internetowych chaosie" była prawdziwa. Co najlepsze, nie było to tak rozpowszechnione, aby każdy o tym wiedział. To tylko utwierdza nas w przekonaniu, że Veit poświęcił wiele czasu na doszlifowanie swojego debiutu. Po prostu jestem zdumiona i oklaskuję go na stojąco. Naprawdę należy się jemu szacunek.

Krwawe sceny, niekiedy podsycone scenami ekstazy seksualnej z sado - masochicznymi odczuciami, są po prostu okropne - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lekkie pióro autora powoduje pobudzenie naszej wyobraźni i na najwyższych obrotach jesteśmy w stanie zobaczyć to, co widzą bohaterzy. Odcięte głowy, zmumifikowane zwłoki, parada chrząszczy... Opisane z takimi szczegółami, że aż nie mam ochoty się zastanawiać, skąd autor zaczerpnął tych informacji.

Zazwyczaj nie piszę o okładce, bo okładka nigdy nie odzwierciedla książki. W końcu to treść jest ważna, nie jakiś projekt. Jednak tym razem musicie spojrzeć i na okładkę, i na fabułę. Oceńcie książkę po okładce. W środku będzie równie wyśmienicie, jak na zewnątrz.

I jeszcze, tak między nami, muszę dać ogromny plus za ,,drugie dno". Fikcyjny świat fikcyjnym światem, fabuła fabułą, ale warto brać dosłownie słowa autora. Żyjcie życiem, nie komputerami i telefonami. Pilnujcie swoich danych osobowych, ufajcie REALNYM osobom, bo nawet nie zauważycie, że jesteście na celowniku dyskretnego mordercy, włamywacza lub gwałciciela.
Morał jest idealny.

Książkę polecam każdemu maniakowi kryminału.


Ocena: 5+/6





sobota, 2 stycznia 2016

#39 Stalowe Serce




Autor: Laven Rose
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 484
Data wydania: 2015

Jestem znana z tego, że już po paru minutach potrafię zapomnieć przeczytany wcześniej opis książki. Dzięki temu do końca nie wiedziałam, co mogę oczekiwać po tej lekturze. Muszę przyznać, że choć książka jest gruba, akcja szybko się dzieje i jest bogata w najróżniejsze epizody. Poza tym szybko się czyta.
Ale zacznijmy od początku...

Emilia Ligocka to kobieta, która podchodzi pod trzydziestkę. Ma narzeczonego, pracę i przyjaciółkę, którą kocha, ale nie słucha, gdy ta udziela jej - dobrych! - rad. Pędzi przez życiem w zawrotnym tempie, aż w końcu uzmysławia sobie, że to wszystko, co dzieje się wokół niej, nie jest tym, czego chciałaby od życia. Dzięki zbieżności losu spotyka mężczyznę, w którym nieuchronnie się zakochuje... Czy to dobrze, czy raczej źle?

,,Czasami w życiu potrzeba tak mało, aby posiadać tak wiele..."
 Stalowe serce, Laven Rose

Od zawsze mówię, że życie składa się z wzlotów i upadków. Nie możesz wzlecieć, jeśli nigdy nie upadłeś. To samo działa również w drugą stronę.
Książka jest oparta właśnie na takim stwierdzeniu. Z początku myślałam, że w książce ukazana będzie fabuła, która skupia się tylko na jednej tematyce. Jest dużo powieści, gdzie wątki poboczne są tylko dodatkiem, a główny "cel" jest po prostu wyjaśniany w ciągu trwania całej historii. Tutaj jednak zaznamy gromu epizodów, wielu akcji i jej obrotów. Książka składa się z wielu stron, wydana jest mniejszą czcionką, a jednak zbyt szybko się kończy. Czytamy, dowiadujemy się o tajemnicy, ale nie czekamy zbyt długo na jej odkrycie, tak jak jest w innych powieściach. Na domiar tego autorka zasypuje nas kolejnymi sprawami, kolejną akcją. Daję słowo, nie można się nudzić.

Nie wiem, czy szybko dziejąca się akcja należy wpisać pod rubrykę z minusami. Zazwyczaj nie lubię, kiedy bohaterowie od razu zaczynają coś do siebie czuć, ale tutaj nie jest to takie ''drażliwe''. Wszystko można usprawiedliwić miłością od pierwszego wejrzenia. Nie powiem, z początku nie mogłam uwierzyć, że już decydują się na takie poważne kroki w związku, który ledwo się zaczął. Przyznam nawet, że irytowałam się, gdy wątek miłosny szybko się rozkręcał. Niemniej jednak poznałam bohaterów, ich historie, i nie wyobrażam sobie, żeby miało być inaczej. Dużo się dzieje, szybko, ale to są same plusy. Autorka postanowiła nie nudzić nas marną historią z jednym tylko wątkiem - postanowiła zwalić na naszą głowę lawinę informacji, dodatków, treści. Wątpię, aby czytelnik się zanudził.

To jedna z tych książek, przy których zdenerwowany czytelnik odkłada egzemplarz, aby po chwili wziąć znowu do dłoni i czytać dalej. Gwarantuję, że będziecie przy tej pozycji płakać, śmiać się i dużo złościć. W ,,Stalowym sercu" jest dużo sytuacji, gdzie będziemy świadkami wzlotów i upadków - jak już wspomniałam. Historię opowiada zazwyczaj główna bohaterka, więc poznajemy jej odczucia i wewnętrzne rany, przez co niekiedy nasz osąd może być omylny. Tkwimy razem w świecie tajemnic, miłości i przebaczenia. Świecie pełnym akcji i czasem niewyobrażalnych sytuacji.

Pismo autorki jest lekkie i ciepłe. Czuć już na kilometr, że to literatura kobieca, romantyczna i wątpię, aby mężczyzna mógł się za nią wziąć. Jest wiele emocji, wiele miłości. Już pierwsze strony przemawiają do ,,płci pięknej" i przenoszą do fikcyjnego świata. ,,Stalowe Serce" jest również debiutem Laven Rose i z czystym, stalowym sercem mogę uznać jej pierwszą książkę za udaną. Jeśli powyższa pozycja wywołała u mnie tyle emocji, to aż boję się przekonać, co autorka ukaże w jej kolejnych książkach. W końcu debiutant przy pierwszej książce dopiero się rozkręca...

Przy okazji muszę dodać, że podczas czytania, do głowy przyszedł mi od razu ,,Iron Man" - mimo, że nie jest to książka o żadnym superbohaterze. Akcja toczy się w realnym świecie, z domieszką ponad przeciętnych technologii. Tutaj nie tylko romans się przejawia, ale również trochę kryminału, trochę dramatu, thrilleru... Po prostu wszystko. Przy tej książce nie można się nudzić.

Jest to pierwsza część i z niecierpliwością - jak inne fanki - czekam na drugą. Autorko: NIE MOŻNA TAK TORTUROWAĆ CZYTELNIKÓW! Nie można tak kończyć książki! Ściany cierpliwie wysłuchały moich przekleństw, płaczu i wyrzutów, jednak w mojej głowie, choć jestem już parę dni po lekturze, wciąż przetaczam sobie ostatni rozdział. Koniecznie muszę przeczytać część drugą, aby uspokoić swoje serce.

Polecam ją każdej kobiecie, ,,Stalowe serce" jest lekką lekturą, przy której możemy liczyć na dużą dawkę emocji. Uwierzcie mi - przy tej pozycji czas szybko zleci. Mam nadzieję, że równie szybko doczekam się kolejnej części.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce. 
#BookTour

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!