-->

piątek, 29 sierpnia 2014

#10 Oskar i pani Róża

Autor: Erick - Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Data wydania: 9 listopada 2011

"Życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."



Oskar to dziesięcioletni chłopczyk. Przez długi czas leżał w szpitalu. Rodzice i lekarze zaczęli go unikać, bojąc się o przywiązanie i współczucie dla dziecka, które niedługo umrze. Zdiagnozowano u niego białaczkę. Tylko dwanaście dni zostało mu do ostatecznego przejścia na drugą stronę. 

Pani Róża z własnej chęci przychodziła i opiekowała się dziećmi w szpitalu.  Zainteresowała się Oscarem. Rozmawiała z nim, spacerowała i chłopiec czuł się chodź trochę miej samotnie. Oscar nie miał wielu przyjaciół. Bekon i Pop Corn, byli jego jedynymi kolegami.
Pewnego razu wybrał się z ciocią na spacer po parku. Pani Róża wyznał chłopcu swoją tajemnicę . Była kiedyś zapaśniczką walczącą na prawdziwych ringach z prawdziwymi mistrzyniami tego sportu.
Chłopiec po przeszczepie próbował rozmawiać o śmierci między innymi ze swoim kolegą, Bekonem. Ale nikt nie chciał mówić o takich rzeczach z dzieckiem. Wyjątkiem była ciocia Róża. To ona przyznała, że operacja się nie udała i że chłopiec, podobnie zresztą jak każdy kiedyś, umrze. To ona proponowała małemu przyjacielowi napisanie listu do Pana Boga. Chłopiec się wahał, ale uległ. Dzięki temu poczuł, że jest ważny nie tylko dla cioci Róży. 
Kolejny list. Oskar mówił Panu Bogu, że ten bardzo szybko daje mu znaki. Przyjechali rodzice chłopca, o czym informuje Oskara Pop Corn. Chłopiec nie bardzo w to wierzy. Był w swoim pokoju, czekał na rodziców, ale ci się nie zjawiali. Dziecko domyśliło się, że rozmawiają z doktorem Dusseldorfem. Rzeczywiście, widział ich w gabinecie. Słyszy rozmowę, płacz swojej matki, zdławiony głos ojca. Mały pacjent był w szoku. Miał żal do rodziców. Jak zawsze pomocą była pani Róża. Powiedziała mu, żeby jeden dzień dla niego, było jak dziesięć lat.
Każdy następny ranek oznaczał starzenie. Oskar codziennie pisał do Boga o kolejnym okresie jego życia. Opisywał dojrzewanie, które nastąpiło wciągu kilku godzin. Wpadła mu wtedy w oko pewna dziewczynka, Peggy Blue. Dalej opisywał swoją dorosłość, kiedy wziął ślub z dziewczynką. Po operacji Peggy zaadoptowali swoje dziecko, misia. Następnie miłość Oskara opuszcza szpital, dla niego umiera. 
Ostatni list Oskara był najbardziej wzruszający. Po napisaniu go, chłopiec umarł.

"Szanowny Panie Boże, 
Dzisiaj dobijam setki. Jak ciocia Róża. Dużo śpię, ale czuję się dobrze. 
Próbowałem tłumaczyć rodzicom, że życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć. Ja, który mam sto lat, dobrze wiem, o czym mówię. Im bardziej człowiek starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać, żeby docenić życie. Musi być wyrafinowany, stać się po trosze artystą. Byle kretyn może cieszyć się życiem w wieku dziecięciu, dwudziestu lat, ale kiedy człowiek ma sto lat, kiedy już nie może się ruszać, musi uruchomić swoją inteligencję. 
Nie wiem, czy ich na pewno przekonałem. Odwiedź ich. Dokończ dzieła. Ja jestem już trochę zmęczony. 
Do jutra, całusy, Oskar."

„Oskar i pani Róża” to opowieść o śmierci. Tej najtrudniejszej, niewytłumaczalnej i najbardziej smutnej, bo dotyczącej małego dziecka. Mimo, że od pierwszych stron książki wiedziałam, że nie skończy się ona happy end-em, to i tak było warto się w niej zanurzyć. Tak krótkie opowiadanie może przynieść tyle emocji, łzy, wspomnienia lat młodości (pierwszej miłości, pocałunku i zmęczenia związanego z wiekiem) uśmiech i tyle mądrości płynącej ze słów małego chłopca.
Historia opowiedziana na kartkach tej książki nie ma za zadanie wzruszać ale napełnić nasze serca nadzieją i mądrością.
Pani Róża to taki anioł, który czuwa nad Oskarkiem, na każde strapienie i pytanie znajduje historię zapaśniczki, która ma pomóc rozwiązać każdy problem.
Książka przedstawia również nieporadność rodziców, którzy muszą się zmierzyć z chorobą swojego ukochanego dziecka, pokazuje, że nawet w najgorszych chwilach trzeba zachować spokój i zapewnić "normalność", to i ogrom miłości może pomóc dziecku w jego ostatniej podróży...
Gorąco polecam.

Ocena:  5,5/6

Michelle Bevan  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraźcie swoje zdanie w komentarzu, będzie mi niezmiernie miło :)

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!