-->

piątek, 10 lutego 2017

OSTATNIA SZANSA - czyli prośba o pomoc dla Irka



Kochani,
tym razem piszę do Was w sprawie niecierpiącej zwłoki. Moja zaprzyjaźniona blogerka boryka się z ciężką sytuacją. Jestem z nią duchem, łączę się z nią w bólu i staram się pomagać w miarę własnych możliwości, jednakże wciąż brakuje środków, aby uratować tę wspaniałą rodzinę.
Rodzina jak z bajki. Kochający mąż, kochająca żona, cudowne dzieci. Na filmiku, który możecie obejrzeć niżej, nasze serce otwiera się widząc, jak otaczają się wzajemną miłością. Wsparcie jest wpisane w ich oczach. Wsparcie, uczucia i determinacja, które w tym momencie, choć są ważne, nie uratują ich następnych dni. Z całego serca życzę im, aby udało się zwalczyć tego paskudniaka, ale do tego życzenia potrzebni są ludzie, potrzebni jesteście Wy, Zaczytani. Proszę, pomóżmy im zrealizować ich największe marzenie, jakim jest ŻYCIE.
Niżej znajdziecie potrzebne informacje, wyjaśnienia i materiały, tj. film, który zobrazuje Wam wszystko co potrzebne do zapoznania się z cudowną rodziną.





Informacje:



Czesław Niemen śpiewał kiedyś
"Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim. Nie! Nie! Nie!"

Jak już wiecie, pięć lat temu zdiagnozowano u męża raka nerki. Guz był tak duży, że trzeba było wyciąć cały organ. Po jakimś czasie pojawiły się przerzuty na płuca i kolejna operacja, a po niej kolejne przerzuty. Potem chemioterapia w tabletkach (na raka nerki nie ma dożylnej) czyli SUTENT i INLYTA. O ile to pierwsze trzymało nowotwór w ryzach przez ponad rok, to to drugie tylko pogorszyło sprawę. I nadszedł dzień, kiedy to mąż usłyszał w swojej poradni, że wykorzystał już wszystkie metody leczenia i nic więcej dla niego nie mogą zrobić. Było to ponad trzy miesiące temu, może ciut więcej. Wtedy zaczęła się walka... Najpierw z myślami, które drążyły mi dziury w mózgu, z systemem i z pieniędzmi. Bo znalazła się jeszcze jedna szans - ostatnia szansa czyli leczenie alternatywne. Dzięki ludziom dobrej woli (tak, o Was tu piszę) udało nazbierać się na trzy miesiące kuracji dożylną witaminą C. Miesięczny koszt takiej kuracji, przy podawaniu kroplówek pięć razy w tygodniu to 4100 zł., do tego trzeba doliczyć dietę Garsona (u nas wzbogaconą o ryby i jajka), bezglutenową i bez cukru. Wszystkie pokarmy muszą być organiczne, czyli bez jakichkolwiek konserwantów. Kolej na zioła, które również zaleciła nam lekarka. Miesięczny ich koszt to 350 zł. Mowa tu o wilkakorze i tahuari. Kolejna jest witamina B17 inaczej zwana Amigdaliną. Te niepozorne tabletki to miesięczny koszt ponad 300 zł. No i do tego szczepionka na raka, którą wykonują dla męża z jego własnej krwi, to koszt około 2700 zł. W chwili obecnej podajemy jeszcze olej CBD, gdzie koszt miesięczny to 4000 zł. Nie wliczam w to wszystko kosztów stresu, strachu i żalu do nie wiadomo kogo i ciągłych pytań do Boga - "dlaczego?". Te rzeczy nie mają ceny, ale kosztują najwięcej. Tyle jest warte życie ludzkie. Jednak dziś spadł na nas kolejny cios, to co do tej pory stosowaliśmy nie działa tak, jak powinno. Przerzuty nadal rosną. Musimy zdecydować się na inna terapię. Będzie to wyżej wspomniana laminina i hipertermia, czyli leczenie raka wysoką temperaturą. Koszt jednego zabiegu to 1800 zł, a potrzeba ich co najmniej dziesięć... czyli musimy zebrać 18 tysięcy złotych na hipertermię i 5900 złotych na lamininę na początek, potem 1300 zł. miesięcznie. Oczywiście nadal stosujemy dożylną witaminę c... Z tym, że hipertermię możemy zastosować dopiero po skończeniu szczepionki, czyli około lutego. Ostatnio dostałam informację o kolejnych suplementach wspomagających walkę z rakiem. Opracował je doktor Piotr Kardasz i zwą się DuoLife. One również do tanich nie należą. Możliwości jest wiele, ale z ilu skorzystamy, zależy tylko od tego, ile uda się zebrać pieniędzy.Dlatego proszę, pomóżcie nam. Nie pozwólcie aby rak odebrał mi męża, a naszym dzieciom ojca. Przegraliśmy walkę, ale wojna jeszcze przed nami...
AKTUALIZACJA : Kochani, to co robimy działa !!! Spadły markery nowotworowe i to bardzo. W czerwcu, podczas chemii były 8,4, tera, po kuracji naturalnej spadły do 4,2. TO DZIAŁA!!! Tylko zaczyna brakować pieniędzy. Miesięcznie wydajemy prawie 8 tysięcy na leczenie, ale jesteśmy żywym przykładem i nadzieją dla innych chorych na raka, że leczenie naturalne działa. Dziś otrzymaliśmy też wiadomość z niemieckiej kliniki, że jest możliwość leczenia męża u nich. Będą tam łączyć leczenie naturalne z klasycznym, ale to koszt 60 tys. za sam pobyt (trzeba być z opiekunem). Jest to ogoromna szansa dla męża.




Przekaż swój 1% na:


Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”


Numer KRS 0000186434



Film, który idealnie odzwierciedla rodzinną miłość:






Link do zrzutki:


2 komentarze:

  1. Dziękuję, że opublikowałaś ten post. Ja już sobie zaznaczam ten numer KRS. Jest mi bardzo bliskie, bo wciąż pamiętam walkę o moją babcię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Kochana w imieniu swoim i męża za to,że wspierasz kolejny już raz naszą walkę. Dzięki takim Aniołom jak Ty ciągle mamy nadzieję.

    OdpowiedzUsuń

Wyraźcie swoje zdanie w komentarzu, będzie mi niezmiernie miło :)

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!