Tytuł: Sapere Aude
Autor: Małgorzata Sambor-Cao
Ilość stron: 264
Data wydania: 30 września 2014
Cykl: Sapere Aude (TOM 1)
Przed dostaniem książki do recenzji zostałam poinformowana, że jest to książka dla dojrzałych czytelników. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że niektóre powieści mają ciężkie brzmienie i kiedy nastolatki sięgają po takie pozycje, inaczej zostają one zinterpretowane. Tym bardziej to mnie zaciekawiło - nie należę do osób, które odwracają wzrok nawet przy najokropniejszych scenach. Wyciągam czytelnicze wnioski nawet przy scenach erotycznych. Do diabła, oglądałam nawet ,,Srpski film" (którego nie polecam osobom o słabych nerwach!) od początku do końca, bez odwracania wzroku. Czemu o tym wspominam? Bo mimo że człowiek jest przygotowany na coś mocniejszego, powaga sytuacji zawsze nas zaskoczy. Tak samo jak było to w ,,Sapere Aude".
Opis:
,,Meksyk – państwo kontrastów. Tu w siłę urosły gangi narkotykowe. W ich szeregi wstępują zdesperowani ludzie, którzy nie mają perspektyw na poprawę swojego bytu. Bogacze, zamknięci w swoich oazach luksusu, nie chcą wiedzieć o tym, co się dzieje poza murami pilnie strzeżonych rezydencji.
Michael van Horn jest jedynym synem bajecznie bogatego przedsiębiorcy z sukcesem prowadzącego biznes na terenie Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Ten przystojny, młody mężczyzna ma wszelkie możliwości, by ze swoim życiem zrobić, co tylko zechce. Wkrótce to on stanie na czele międzynarodowej korporacji i to jego działania będę miały realny wpływ na życie wielu ludzi. Michael ma odwagę działać przeciwko interesom przestępczego świata. Nic dziwnego, że przysparza sobie tym wielu wrogów – potężnych wrogów. A meksykańskie gangi nie zapominają. Brutalnie i bezwzględnie pozbywają się tych, którzy wchodzą im w drogę..."
źródło opisu: www.sapereaude.com.pl
Przyznaję bez bicia - nie mogłam doczekać się książki, jednak przeczytawszy pierwsze dwie strony, musiałam ją natychmiast odłożyć. Leżała na moim biurku przez jakiś tydzień, dopóki nie przemogłam się, aby czytać dalej. Czemu odłożyłam? Nikt nie chce czytać o tym, jak gwałcą jedenasto- czy dwunastolatkę. Nikt nie chce wyobrażać sobie takich okrucieństw, które popełniane są w Meksyku. Gangi to dla nas chleb powszedni - każdy z nas słyszał o mafiosach, o nieustannych walkach między prawem państwa a prawem ludu, który posługuje się swoimi prawami. Kokaina, amfetamina, dziwki, gwałty (nawet na niepełnoletnich)... Brzmi tragicznie, ale dla niektórych to codzienność, którą starają się nie zauważać.
Na początku swojej recenzji wspomniałam o dojrzałych czytelnikach, dla których skierowana jest ta powieść. I choć zwykle jestem sceptycznie nastawiona do takich odniesień, myślę, że tutaj autorka ma rację. Powieść może nie ma takiego makabrycznego ciężaru, jak przy wyżej wspomnianym filmie, jednak na pewno wizja świata wykreowanego przez Małgorzatę Sambor-Cao nie należy do lekkich. Mamy młodego bohatera, który chciałby zmienić świat - stworzył specjalne azyle dla dzieci, aby ochronić ich przed złem świata. Chroni dzieci, nie zważając nawet na swoje życie. Jesteśmy świadkami tego, jak drogą ceną jest niesienie ludziom dobra. Ile trzeba mieć w sobie siły, aby sprzeciwić się tak poważnej organizacji mafiosów. Ludzie drżą, gdy widzą jakiegokolwiek członka gangu, zaś Michael van Horn nie patrzy na to, kto kim jest. Myślę, że nawet sam diabeł nie powstrzymałby go przed pomaganiem tym, którzy tego potrzebują.
Sylwetki bohaterów są nadzwyczaj wyraźne. Nie ma problemu z wizualizacją scen, ani z wyobrażeniem sobie reakcji postaci. Każda strona daje nam dozę emocji, adrenaliny i strachu. W moim mniemaniu książka ta należy z początku do lektur, które czyta się jedynie dla rozrywki. Dopiero po przeczytaniu widzimy całą mądrość, jaką autorka chciała nam przekazać. To wtedy przysiadamy spokojnie z kubkiem gorącej herbaty i rozmyślamy o tym, co w życiu jest tak naprawdę ważne. Spełnienie fizyczne, czy spełnienie wewnętrzne? Może i bogactwo pomaga w prowadzeniu normalnego życia, ale nie to jest tak naprawdę ważne...
To już kolejna powieść niepodparta wydawnictwem, po którą sięgam. Self-publishing nigdy nie skreślam - doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mogą być pewne niedociągnięcia w tekście, jednak dla mnie powieść to powieść - najważniejszy jest dla mnie środek, nie logo. I tutaj ze środkiem nie miałam najmniejszego problemu - owszem, miałam pewne sprzeciwy w odniesieniu do zachowania bohatera (w końcu facet wykazuje się mądrością, czemu nie postąpił inaczej?), ale głównie akcja bardzo mi się podobała. Co innego z niedopracowaniem tekstu - nie ma wielkich byków, ale jednak przydałaby się profesjonalna korekta i do tego usunięcie odstępów po każdym akapicie. Nie ma 1,5-wierszowej interlinii, które są zwykle używane przy drukach książek.
Jednak, przymykając oczy na powyższe czytelnicze niedogodności, moim zdaniem powieść zasługuje na uwagę. To debiut autorki, który zaliczam do udanych. Z tego, co widzę, jest kontynuacja powieści - drugi tom został podzielony na dwie części, jedna o objętości zbliżonej do pierwszego tomu, zaś druga przekraczająca 500 stron. Jestem ciekawa, co wyniknie z całej historii.
,,Sapere Aude" to powieść, która ma w sobie wiele cech realistycznych. Zwroty akcji, które kompletnie pozbawiły mnie gruntu, zdecydowanie podniosły ocenę książki. Drugie dna, pokazanie czytelnikom, w jaki sposób dobro walczy ze złem - jak dla mnie to najważniejsze cechy Sapere Aude. Wszystkim miłośnikom kryminałów/sensacji/thrillerów zdecydowanie polecam tę powieść.
Ocena: 5/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce
Bardzo dziękuję za taką obszerną i wnikliwą recenzję. Za każdym razem, gdy czytelnik da się wciągnąć w wykreowany przeze mnie świat czuję wzruszenie. Szczególnie cenne są dla mnie informacje o tym, że nawet po zamknięciu okładek, książka żyje w czytelniku i zmusza do zadawania sobie pytań. Cieszę, się, że Sapere Aude poza opowiedzeniem wciągającej historii daje czytelnikom coś więcej.
OdpowiedzUsuń