Autor: Andrzej Wardziak
Wydawnictwo: Videograf SA
Ilość stron: 240
Data wydania: 10 listopada 2015
Piękna okładka, intrygujący tytuł i ciekawy opis. Jak mogłabym po tę pozycję nie sięgnąć? Te stwierdzenia zazwyczaj przeważają szalę, kiedy wybieram książkę, za którą planuję się wziąć. I muszę przyznać, że choć oczekiwałam czegoś innego - groźniejszego, straszniejszego, to i tak przyjemnie się czytało.
Historia pięciorga znajomych, którzy postanawiają spędzić pewien piątkowy wieczór w położonej na odludziu wiekowej posiadłości, odziedziczonej po tragicznie zmarłym wuju jednego z chłopaków. Niestety szybko okazuje się, że nie są tam sami, a to, co w pierwszej chwili wydaje się spełnieniem marzeń, szybko zamienia się w ponury, absurdalny koszmar. Dziwne, trudne do wytłumaczenia zdarzenia towarzyszą czytelnikowi od samego początku powieści, trzymając go w napięciu i wodząc za nos aż do ostatniej strony książki.
= opis z okładki =
Muszę przyznać, że nie czekamy zbyt długo na pierwszą akcję. Nastaje noc pełna wrażeń, nie tylko z powodu spotkań z przyjaciółmi. W domu Marcina zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które w żaden sposób nie można logicznie wytłumaczyć. Fabuła może i nie jest unikatowa, bo raczej lekka i dość przewidywalna, ale i tak nie możemy się od niej oderwać. Zagadki, tajemnice i wiele innych czynników wpływa na nasz umysł, przez co staramy się sami ułożyć koniec tej powieści.
Warto też wspomnieć, że mamy do czynienia z narratorem trzecioosobowym, który podsuwa nam spostrzeżenia i myśli wszystkich pięciu bohaterów. Dzięki temu wiemy więcej, a jednocześnie tkwimy w jeszcze większej niewiedzy. Czy wszystko to tylko wpływ marihuany? Alkoholu? A może zostało to ukartowane i cała ta sytuacja to jedynie jeden, wielki dowcip? Bo kto normalny uwierzy w zjawiska paranormalne, prawda?
Nadia, urodzona w Ukrainie, mieszkająca aktualnie ze swoją rodziną w Polsce, od razu mi nie pasowała. Nie chodzi tutaj o jakieś ukryty motyw, ale o swoją osobowość. Jest piękna i dumnie prezentuje swoją osobę, ale od razu wyczułam w niej tajemnicę. Zresztą szybko można się przekonać, że nie jest zwykłą kobietą, za jaką uważają ją ludzie i nowi znajomi. Jest silna, niezależna i harda, ale zarazem sympatyczna i troskliwa. Dzięki temu to właśnie ona stała się moim ulubionym bohaterem powyższej książki.
Jak już wspomniałam, z większością zdarzeń w ,,Siódmej duszy" natknęliśmy się w innych dziełach literackich, ewentualnie w filmach grozy, więc nic nie było takiego szokującego. Ba, niekiedy przewidziałam rozwój akcji, spodziewając się właśnie takiego, a nie innego obrotu spraw. Mimo to czasami - a przede wszystkim na samym końcu! - byłam zdumiona epizodem. Czyta się lekko i prędko można wejść do historii, grając w niej główną rolę. Czas upływa szybko, a kartki papieru same się przewracają na kolejną stronę. Nie powiem, były momenty, że miałam ciarki na ciele, jednak szkoda, że to były tylko nieliczne chwile.
Chciałabym jeszcze napisać o ilości stron. Jak sami zresztą wiecie, zawsze jest ta obawa, że kiedy spotykamy się z grubą książką, fabuła będzie się ciągnąć bez końca. Zaś z krótką mamy podobnie, z tą różnicą, że będziemy odczuwać braki. Tutaj jednak nic takiego nie zachodzi. Może i akcja szybko się rozwija, ale to na przychylność książki. Nie brakuje opisów, dodatkowych, normalnych scen oraz fragmentów, które dezorientują (pozytywnie!) czytelników. Po prostu jest dobrze stworzona. Krótka, prosta, z mocną dawką rozrywki.
,,Siódma dusza" pochłania. Historia jest ciekawa, dobrze wykreowana i cały finalny epizod dość zaskakujący. Jednak jeśli oczekiwaliście czegoś nowego, mocnego - to nie ta pozycja. Jeśli zaś chcecie spędzić wieczór przy dobrej, lekkiej, ale zarazem trzymającej w napięciu książce - bez problemu sięgnijcie po tę powieść.
Ocena: 5/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Videograf SA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wyraźcie swoje zdanie w komentarzu, będzie mi niezmiernie miło :)