Autor: Kaja Kowalewska
Wydawnictwo: Novatorja
Liczba stron: 293
Data wydania: 15 grudnia 2015
Bałam... Zresztą nadal boję się napisać tę recenzję. W głowie mam nagromadzone myśli, ale za każdym razem, kiedy przytykam opuszki palców do klawiszy, muza mi nie gra. Słowa nie wychodzą na zewnątrz. One wciąż są we mnie i cholernie boję się wypuścić je na światło dzienne. Czemu? Nie wiem. Wciąż tkwię w ,,Play listach" i wątpię, abym kiedykolwiek z nich wyszła. Dlatego postanowiłam chociażby spróbować...
Pierwszy raz nie będę opisywać fabuły. Tutaj fabuła jest tylko dodatkiem, choć takim, który mocno zapada w serce. Ukazuje ludzką słabość, podkolorowuje morały, które aż wypływają z tej książki. Wyobraźcie sobie po prostu kobietę koło trzydziestki, która często wspomina własną przeszłość i zatraca się teraźniejszości. To jak pętla nieskończoności; jak bumerang wraca, aby ją złapać, rzucić i powrócić. Lea jest alkoholiczką i ma za sobą ciężkie życie. Zresztą teraz też nie jest lepiej. Zatraca się w rozmyślaniach, w fotografii, muzyce, wierszach i... listach. Włącza listy, włącza serce, włącza umysł. I nie potrafi tego wyłączyć. Wirtualnie romansuje z Echem i to jej wystarczy, aby podnieść się po kolejnym upadku. Ale czy ten wzlot nie stanie się jej kolejnym upadkiem?
Lubię, kiedy tytuł można rozkładać na czynniki pierwsze. Kiedy przerywałam lekturę dochodząc do pracy, wciąż miałam na języku słowa: Play listy. Zastanówcie się sami, co one dla Was oznaczają. Składankę muzyczną? Włączenie listów? Jedno i drugie? A może coś innego? Znajdziecie tutaj wszystko. Już za sam tytuł książki powinno dać się wysoką ocenę. Jednak, jak sami wiecie, to nie wystarczy, aby ocena była celująca...
,,Czasem uwalnianie myśli kosztuje nas znacznie więcej niż nowy tablet. A czasem jest po prostu niemożliwe."
Napisałabym tak wiele, a jednak brak mi słów. Wiecie doskonale, jak ja kocham ,,drugie dna". W tym przypadku nawet proste sformułowania mają swoją głębię. Autorka jest poetką i to jej pierwsza powieść, od której aż czuć z daleka popęd do rozważań i rozmyślań nad sensem istnienia i problematyki ludzkiej. Tych słów się nie czyta. One same krzyczą nam w głowie, kiedy zerkamy na stronicę książki. Wybuch emocji gwarantowany.
A propos emocji... Nie jestem emocjonalną osobą. Rzadko płaczę i jeszcze rzadziej coś wejdzie mi do serca. Tutaj jednak, mimo że z oczu nie leciały mi łzy, wewnątrz byłam cała w rozsypce. Zresztą nadal tkwię w jakimś nieznanym mi dotąd miejscu, gdzie echo słów rozsiewa swoje krzyki, dochodzące aż do samego mojego wnętrza. Tym bardziej należą się ukłony dla Autorki, bo... nie lubię poezji. Co fakt, mam parę swoich ulubionych wierszy, ale to nie mój klimat. ,,Play listy - czyli nie wszystkie fobie są o miłości" jakoś przedarły się przez ten wyimaginowany mur. Sprawiły, że nie widziałam tej swojej bariery ,,językowej". Powieść, która napisana jest normalnym językiem, jednak tak różniąca się od pospolitych dzieł literackich... Po prostu należą się ukłony. To dzieło, nie powieść.
Jak sami wiecie, nasz umysł nie ma granic. Niezbadane są wszystkie rejony mózgu, przez co nie jesteśmy w stanie dokładnie sprecyzować kierunku naszych myśli. Przy dawce adrenaliny, kiedy upadniemy lub wzniesiemy się ponad przeciętność, nasze myśli wirują w dość chaotyczny sposób. Tutaj możemy poznać Leę, która... Tkwi właśnie w takim ,,wariactwie". Tkwi w swojej głowie. Czasem jej słowa nie mają sensu, ale jeśli się nad tym zastanowimy, wszystko jest wplecione z rozmysłem w konkretnym miejscu. Wszystko ma swój cel. Nawet chaos.
Jeszcze chciałabym wspomnieć o mojej dość śmiesznej reakcji... Czytałam, pożerałam literki i wciągałam się w historię Lei, czując to wszystko, co ją przytłaczało. Słyszałam jej wewnętrzne krzyki, myśli i przede wszystkim muzykę, która idealnie odzwierciedlała jej codzienny nastrój. Kiedy jednak przerywałam czytanie i wracałam do rzeczywistego świata, to... Ogłuchłam. Tak, to dość idiotyczne, jednak naprawdę słyszałam echo. Jakbym przed chwilą słuchała głośnej muzyki, makabrycznej awantury, ewentualnie wyszłabym z sali pełnej ludzi i zastała w drugim pomieszczeniu ciszę i wspomnienia tego, co było parę sekund temu. Nie wiem jak to opisać, żebyście wiedzieli o co mi chodzi. Zresztą... Tego opisać się nie da. Trzeba to przeczytać. Przeżyć. Przesłuchać.
Książka nie jest dla każdego, ale moim zdaniem każdy powinien ją przeczytać. Wzbogaca, dowartościowuje i pomaga zwrócić uwagę na klasyczne problemy. Ponadto historia Lei jest naprawdę szokująca i zaskakująca. Każdy znajdzie coś dla siebie. W końcu jesteśmy echem własnego serca...
Szczerze polecam!!!
Ocena: 6/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novatorja oraz Autorce
Nie mogę napisać inaczej niż tak: cholernie dobra recenzja! Nigdy bym nie przypuszczała, że ta książka może być aż tak dobra! Aktualnie swój budżet na książki przekroczyłam nie wiem ile razy, ale przy kolejnym zamówieniu to będzie prawdopodobnie mój numer 1! Za co Ci dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Była to książka którą chciałam przeczytać jak będę miała fundusze, ale po przeczytaniu tej recenzji ? Jezu chce ją taaak bardzo że to aż boli <3
OdpowiedzUsuńPróbowałam. Naprawdę. Próbowałam. Kilka. Razy. Przeczytać. Tą. Książkę. Ale. Nie. Dałam. Rady! Książka nie dla mnie, są osoby które ją uwielbiają i są osoby, które po prostu nie mogą jej przeczytać. Rzecz gustu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam każdą literę tej książki! Wysoki kunszt, genialna gra emocji. 100 punktów w skali do 10.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie must read! ;o
OdpowiedzUsuń