-->

czwartek, 28 marca 2019

#184 Gwiazdy nadziei - PRZEDPREMIEROWO

Autor: I.M. Darkss
Tytuł: Gwiazdy nadziei
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2 kwietnia 2019



I.M. Darkss pojawiła się w świecie literackim parę lat temu, wręczając nam do rąk swoją debiutancką powieść ,,Światło w mroku" (Wydawnictwo Novae Res, 2016). Od tamtej pory autorka aktywnie udzielała się na Wattpadzie, jednak dopiero teraz w końcu postanowiła ponownie nas przywitać, obdarowując nas nową historią. Czy ,,Gwiazdy nadziei" (Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2019) to tytuł, który zachwyci nas swoim wnętrzem? Co wspólnego mają gwiazdy wspomniane w tytule? 

Opis: 
On sądzi, że szczęście jest tylko chwilowym złudzeniem, a miłość okrutnym żartem.
Ona będzie chciała to zmienić.
Amara po latach spędzonych w szkołach z internatem wraca do rodzinnego domu. Nie jest to jednak miejsce, w którym czuje się akceptowana. Nigdy nie zaznała rodzinnego ciepła czy wsparcia. Wróciła tylko z jednego powodu. Dla niego. Dla Jaksa. Pokochała go od pierwszego wejrzenia i nigdy nie potrafiła o nim zapomnieć.
Jaks jest mężczyzną z zupełnie innego świata. Zdystansowany i ironiczny właściciel salonu tatuażu, który robi wszystko, by jego relacje z kobietami były krótkie i niezobowiązujące. Nosi w sobie piętno bolesnej przeszłości i wydaje się, że nic i nikt nie jest w stanie się przebić przez pancerz, który przez lata budował.
I wtedy pojawia się Amara. Oboje nie są świadomi tego, że ich drogi splotły się już wcześniej w bardzo dramatycznych okolicznościach… 
źródło opisu: Wydawnictwo Zysk i S-ka



Z początku nie wiedziałam, jak określić tę powieść, skoro z początku zaczynała się... normalnie. Chodzi głównie o to, że wszystkie motywy użyte w książce są już nam znane - czarna przeszłość, seksowny mężczyzna, pożądanie, miłość, czy czyhające za rogiem ,,demony". Pospolite, prawda? Nie będę Was łudzić, że tutaj sprawy miewają się inaczej, bo to prawda. Niemniej jednak musicie również wiedzieć, że całokształt książki prezentuje się zupełnie inaczej, kiedy tylko połknięcie ją do końca - specjalnie użyłam słowa ,,połknięcie" ze względu na to, że inaczej nie można opisać tego, w jak szybkim tempie ją przeczytacie. W moim przypadku było to zdumiewająco szybko. Jak sami wiecie, mam długą przerwę w blogowaniu, ale nie tylko w nim - również w czytaniu. Otrzymując ,,Gwiazdy nadziei" do przeczytania nie byłam raczej nastawiona pozytywnie, gdyż przedtem każda próba wczytania się w jakąkolwiek powieść kończyła się klęską. Przy nowości I.M. Darkss nawet nie zorientowałam się, kiedy strony zaczęły same się kartkować, aż w końcu, niemal powalona z fotela, dotarłam do samego końca w zaledwie parę godzin. 

I.M. Darkss posiada magiczny literacki język. Kiedy wchodzi się do wyobraźni autorki, nie sposób z jej świata wyjść. Wszystko widzi się tak realnie, że kiedy następują jakiekolwiek zakłócenia w świecie rzeczywistym, trzeba odczekać chwilę, aby zorientować się, że nie jesteśmy Amarą, a obok nas wcale nie ma seksownego, wytatuowanego Jaksa (przy okazji - ZAKLEPUJĘ!!!). Lekki język sprawia, że chłonie się każde słowo niezwykle szybko, jednak najistotniejsze jest to, że autorka skupia całą swoją uwagę na emocjach, które wprost biją od książki. Śmiejesz się, płaczesz, pożądasz i... żyjesz. Serce wali młotem, mózg pracuje na najwyższych obrotach, palce z niecierpliwością czekają na to, aby móc przewrócić jeszcze jedną stronę. I jeszcze jedną. I kolejną... 

Ale i tak nie będziesz przygotowany na to, co zastaniesz na końcu. 


,,Najczęściej śmieją się ci, którzy mają najwięcej bólu do ukrycia"
I.M. Darkss, Gwiazdy nadziei


Straciłam czujność. Jak już wyżej wspomniałam, myślałam, że będzie to kolejne bajkowe love story, gdzie demony będą gonić za miłością i nienawiścią. Zawsze pojawiają się problemy i tutaj starałam się być na to wszystko przygotowana, przez co nie zauważyłam wielu, naprawdę wielu rzeczy. Wielu czynników. I wyznam Wam, że... Byłam zarazem przyjemnie, jak i nieprzyjemnie zaskoczona. Nieprzyjemnie, bo poczułam, jakbym dostała parokrotnie pięścią w twarz. A potem w brzuch. Prawda pozbawiła mnie zdolności myślenia. Przyjemnie, bo to, co wcześniej uważałam za pospolite, nagle zmieniło swoją barwę. I chociaż z początku wydawać się mogło, że ,,Gwiazdy nadziei" to kolejna lektura dobra przy porannej kawce, to... Polecam Wam czytać ją przy gwiazdach. Gwiazdach, które zawsze niosą nadzieję. 

Chociaż niegdyś czytałam wiele książek, teraz wybieram tylko te, które na pewno wmurują mnie w fotel. Nie mam zbytnio chęci, aby poświęcić swój wolny czas na czymś, co nie pozbawi mnie tchu. Bez wahania sięgnęłam po nową książkę I.M. Darkss tylko dlatego, że pamiętałam, jak jej debiut zrobił na mnie dobre wrażenie. Byłam ciekawa, czy nadal potrafiła przelać na papier wszystkie swoje emocje, dając swoim czytelnikom dużą dawkę emocji. Jak się okazało, nie tylko ,,Gwiazdy nadziei" umiliły mi czas, ale i sprawiły, że od teraz będę brać w ciemno każdą książkę autorki, bo jej wyobraźnia robi na mnie coraz to większe wrażenie. Świat, który nam przedstawia, jest złożony od podstaw. Solidne fundamenty i trwale zbudowana pozostała konstrukcja sprawiają, że mamy wrażenie, jakby opowiadała prawdziwą historię i, co najważniejsze, wchodzimy do tego świata. Odczuwamy wszystko ze zdwojoną siłą, jakby autorka w rękach miała pióro nabite tuszem powstałym z samych emocji. 

Czy polecam ,,Gwiazdy nadziei"? To raczej pytanie retoryczne, skoro wciąż nie potrafię wyrzucić z pamięci epizodów, które tak mną wstrząsnęły. Wciąż w moich żyłach płynie ta sama adrenalina, ta sama chęć, aby książka opowiadająca historię Amary i Jaksa ciągnęła się bez końca. Pismo I.M. Darkss sprawia, że chce się czytać jeszcze i jeszcze, i jeszcze...

Polecam całą sobą, całym ciałem, całą duszą, całym sercem...

Ocena: 6/6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraźcie swoje zdanie w komentarzu, będzie mi niezmiernie miło :)

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!