-->

poniedziałek, 26 września 2016

#113 Bez winy - PRZEPREMIEROWO

Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 430
Data wydania: 28 września 2016


,,Bez winy" to nowa powieść Mii Sheridan, która trafi na polskie półki już 28 września. Przeczytałam każdą jej książkę i z każdą kolejną stroną coraz bardziej jestem przekonana, że mamy do czynienia z naprawdę utalentowaną autorką z bujną wyobraźnią. Może to źle zabrzmi, ale właśnie tak jest. Czemu? Zapraszam do przeczytania recenzji.

Opis:
,,Kira nie ma grosza przy duszy, za to mnóstwo kłopotów. W przeszłości odebrano jej to, co najważniejsze. Teraz musi postawić wszystko na jedną kartę, aby odmienić swój los.
Grayson walczy o przerwanie pasma życiowych niepowodzeń, ale przytłaczający ciężar wyrzutów sumienia kruszy resztki jego nadziei na lepsze jutro. Kira składa mu propozycję, która może go ocalić. Wystarczy tylko, że złoży przysięgę, nawet jeśli nie zamierza jej dotrzymać…
Obiecali sobie wieczność, nie wiedząc, że jedna chwila może odmienić całe życie.
Czy miłość da im kolejną szansę, choć żadne z nich nie jest bez winy?"
              
źródło opisu: http://www.olesiejuk.pl/product/168232-bez-winy

Jak już zapewne zdajecie sobie sprawę, uwielbiam romanse. Przeczytałam ich sporo i niestety rzadko można mnie zachwycić pomysłowością, bo wiele już tematów zostało podjętych. Tutaj, w nowej powieści Mii Sheridan, mamy do czynienia z zawarciem małżeństwa z powodu pieniędzy. Już czytałam książki, gdzie fundamentem fabuły były tego typu oszustwa, dlatego niezbyt radośnie podeszłam do tej pozycji. Niemniej jednak, już po kilkunastu stronach, przypomniałam sobie, co tak naprawdę kocham w piórze Mii. I wiecie co? Mogłaby napisać cokolwiek, nawet znienawidzone przeze mnie powieści historyczne, a ja to z chęcią przeczytam.

Zaletą w jej powieściach jest na pewno barwność postaci - moim zdaniem to właśnie na tym głównie skupia się autorka. Ich przeszłość nie ma szkicu, tylko pełnowartościowy obraz, który odzwierciedla to, jakimi później stają się bohaterami. Ich charakter, ambicje, a nawet nastrój jest adekwatny do ich przeżyć. Widzimy więc powieść, która ma wiele wspólnego z prawdziwym życiem, dlatego łatwo jest utożsamić się z bohaterami.

Ale powróćmy do książki. Fabuła, choć zapowiadająca się klasycznie, przyciąga czytelniczą uwagę. Każdy miłośnik Mii Sheridan na pewno pokocha tę pozycję. Dla osób dopiero poznających jej twórczość, będzie to zapewne krok ku czytelniczej przygodzie z tą autorką. Niewątpliwie będzie to przyjemne spotkanie i zachęcające do sięgnięcia poprzednich powieści.

Grayson to kolejny bohater, który znajdzie miejsce w naszym sercu. Przyznam, że z początku nie darzyłam go sympatią i dopiero później zrozumiałam jego konflikt wewnętrzny. Jak to zwykle bywa, mamy do czynienia ze stu procentowym samcem, na widok którego mdleje wiele kobiet. Jednak poznając jego duszę, rozumiemy szybko, że to nie facet, mający tylko powierzchowną wartość. Wewnątrz również kryje skarby.
 Plusem w książkach Mii jest na pewno podłoże psychologiczne, na którym mogłabym oprzeć swoje zdanie. Dlatego właśnie, choć z początku może wydać nam się... nijaki, wredny i podły, później zyskuje w naszych oczach.
Kira zresztą jest jego odmiennym charakterem. Wybuchowa, zaskakująca młoda kobieta, która nie zna granic. Wielokrotnie byłam zdumiona jej poczynaniami i pomysłami. Myślę, że ma duszę artystki - kieruje się wolnością, wolną wolą i pomysłowością. Nie zważa na to, co jest, a co nie jest odpowiednie. Podąża za własnym zdaniem i intuicją.
To dlatego tak świetnie pasuje do Graysona. On jest zbyt dorosły, jak na swój wiek, a ona zbyt dziecinna. Spotykają się w połowie drogi... Ale czy po drodze spotkają miłość?

To lekka literatura, mówiąca wiele na temat tego, jaki wpływ mają na nas osoby trzecie. Konsekwencje działań, prawda zawsze wychodząca na jaw, czy miłość, nie zawsze krocząca w parze z sympatią do trzeciej osoby. Może to tylko romans, pozycja przy której można się odprężyć po ciężkim dniu, ale powieści Mii zawsze posiadają drugie dno, dlatego też uważam, że takich pozycji powinno być o wiele, wiele więcej na polskim rynku. ,,Bez winy" to z całą pewnością must read dla wielbicielek romansu.

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte

czwartek, 22 września 2016

#112 Droga do piekła

Autor: Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo: Videograf SA
Data wydania: 5 sierpnia 2016
Ilość stron: 384



Już od początku książka zwaliła mnie z nóg. Do tej pory mało jest polskich autorów, którzy umiejętnie wzbudzą w czytelnikach pożądane uczucia. Sięgając więc po thriller polskiego autora - Przemysława Piotrowskiego - byłam przygotowana na dość przyjemną w odbiorze lekturę. Nawet nie oczekiwałam, że wzbudzi we mnie takie napięcie, jak pisarz przypuszczał. Jednak zwracam honor i kłaniam się nisko, bo już pierwsze strony pozbawiły mnie rezonu.




Opis:

,,Były amerykański żołnierz John Pilar zostaje skazany na śmierć za zamordowanie swojej rodziny w wyjątkowo bestialski sposób. Kat wstrzykuje mu zabójczą mieszankę, ale to nie koniec jego podróży. Po drugiej stronie budzi go odrażająca woń siarki…

Jego młodszy brat Lukas, były nowojorski policjant, a dziś zapijaczony detektyw, nie wierzy w jego winę. Odkrywa, że naczelnik więzienia, w którym zginął brat, nie ma krystalicznie czystego sumienia. Razem z młodą dziennikarką Rose Parker rozpoczynają prywatne śledztwo i wpadają na trop mrocznego spisku. Z każdym dniem coraz bardziej zagłębiają się w matni pierwotnego zła, niewyobrażalnego okrucieństwa i zdziczałej przemocy. Czy oczyszczą Johna z zarzutów, czy może dokopią się do prawdy tak przerażającej, że nawet samo piekło wydaje się być jedynie drobną igraszką?

„Droga do piekła” zabierze Cię w otchłań zła, gdzie trupi odór i kwaśna woń śmierci są jedynie finezyjnym zaproszeniem do skrzętnie skrywanej, mrocznej tajemnicy ludzkości.

Chcesz spać? Nie czytaj! W nocy koszmary przyjdą na pewno! "

W książce pojawiają się wulgaryzmy, wątki erotyczne i krwawe jatki. Czego chcieć więcej? Autor tą książką podniósł sobie wysoko poprzeczkę. Historia jest zapięta na ostatni guzik i już gołym okiem widać, że Przemysław długo przygotowywał się do skomponowania tej powieści. Cenię to, w jaki sposób zamącił umysły czytelników. Sama nie wiedziałam, czy znajduję się w piekle, czy w iluzji. Było tyle poszlak, tyle przypuszczeń, tyle opcji do wyboru... Ale za cholerę nie odgadłabym zakończenia. Uważam, że to najlepszy thriller, jaki do tej pory czytałam.

Specjalnie zaczekałam z recenzją parę dni, aby zyskać pewność, czy aby na pewno nie jest po prostu ten ,,pierwszy czytelniczy szok". Niestety - albo raczej stety - to zdziwienie nie minęło. Wciąż w głowie odtwarzają mi się scenki, które za nic w świecie nie mogę odprawić z kwitkiem. Z całą pewnością będę musiała przeczytać powyższą powieść jeszcze raz, aby móc raz jeszcze przejść przez piekielną drogę, mając tym razem rozwiązanie zagadki w głowie. Naprawdę gratuluję autorowi tak znakomitego pomysłu, a przede wszystkim pióra.

Z początku mieszałam się w postaciach - ale to kwestia prywatna, niż "zbiorowa". Mam problemy z zapamiętywaniem imion, a w książkach nieco skomplikowane staje się dla mnie przeskakiwanie z jednego miejsca na drugie. Tu zaś  mamy sporo ,,przeskakiwaczy" - z jednego bohatera, na drugiego, a potem na piątego. Narrator trzecioosobowy opisuje spostrzeżenia kilku osób, przez co niekiedy gubiłam wątki. Niemniej jednak zaznaczam, że jest to bardziej sprawa prywatna, niż ogólnikowa, jednakże wolę uprzedzić tych czytelników, którzy mają podobnie.

Zazwyczaj unikam porównywania książek lub autorów do innych, ale tutaj muszę wyznać Wam swoją opinię. Podczas czytania nowej powieści Przemysława Piotrowskiego wciąż porównywałam go do wszystkim nam znanego Dana Brown (autor książek, tj. Kod Leonarda Da Vinci, Anioły i demony, Inferno). Lekkie pióro, ale skomplikowane wyobrażenia sprawiały, że gubiłam się (w pozyty
wnym sensie!) w historii. Co okazywało się prawdą, a co fałszem? Nowe tropy wcale nam nie ułatwiały zadania. Zwykle ciężko jest mnie zaskoczyć - z uwagą śledzę rozwój wypadków i w większości przypadków wiem, co się wydarzy. Tutaj jednak? Miałam przypuszczenia, ale już przy połowie książki postanowiłam wyrzucić z głowy wszystko, bo domyślałam się, że rozwiązanie będzie zupełnie inne, niż myślałam. I tak też było. Autorowi udało się mnie zaskoczyć i sprawić, że całkowicie pochłonęła mnie ,,Droga do piekła".
Jak w przypadku Dana Brown (dlatego często ich porównywałam), zagadka goni zagadkę, a fikcja miesza się z realizmem. Tutaj zaś autor ma większy plus, bo książka nie jest aż tak obszerna, a język szybko się przyswaja, przez co ciężko jest odejść od lektury, dopóki nie pozna się końca.

Podczas czytania książki miałam wiele myśli, ale teraz kompletną pustkę. Jak Wam polecić książkę, nie zdradzając wszystkiego? Nijak. To po prostu trzeba przeczytać, aby zrozumieć sens... braku słów. Z całą pewnością polecam. Po ,,Drogę do piekła" powinien sięgnąć każdy miłośnik thrillerów.

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Videograf

poniedziałek, 19 września 2016

#111 Nakarmię Cię miłością - PRZEDPREMIEROWO

Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 26 września 2016
Ilość stron: 352


Dziś wyjątkowy dla mnie dzień. Jak zapewne wiecie, dzisiaj obchodzę urodziny, ale ta ,,rocznica" wcale nie uczyniła wyjątkowości czasu. To magia życzliwości osób, którymi się otaczam sprawia, że się uśmiecham. Jednak w ten czas zwykle odcinam się od komputera, aby móc w pełni wykorzystać uroki tego dnia, jednak teraz robię wyjątek, aby móc podzielić się z Wami czymś. Czymś, co jest dla mnie ważne i na co wyczekuję z zapartym tchem.
Za tydzień odbędzie się premiera książki, na którą czekam od niezmiernie dawna. Skaczę z radości za każdym razem, gdy o niej myślę. To jedna z pozycji, która głęboko zapadła mi w głowie, a ja - na dodatek! -  mam zaszczyt jej patronować i rekomendować. Sama powieść będzie dla mnie ogromnie cennym prezentem, bo nie liczą się ,,sukcesy", ale wnętrze. A przyznam już na starcie, że w Nakarmię Cię miłością, wnętrze jest naprawdę bogate. Jakie? Zapraszam do przeczytania recenzji.

Opis książki:
,,Dla kilku przyjaciółek wieczór panieński ma być przede wszystkim dobrą zabawą i odskocznią od codzienności. Warszawski klub, muzyka, alkohol i dodatkowa atrakcja – losowanie zadań, które ma wykonać każda z uczestniczek. To, które przypadnie w udziale Laurze, przykładnej pracownicy banku, okazuje się wyzwaniem równie trudnym, co ekscytującym. Pocałunek z przystojnym nieznajomym… W ten sposób dziewczyna poznaje Tobiasza, charyzmatycznego muzyka. Wypełnienie zadania doprowadza do niezwykle zaskakującego poranka, a kiepski dowcip Tobiasza wywołuje nieprzewidziane skutki."             
źródło opisu: Zysk i s-ka


Nie jestem muzyczna. Co prawda, muzyka podnosi mnie na duchu przez cały dzień, ale osobiście nie umiem grać na żadnym instrumencie. Może i pobrzdąkam sobie na gitarze, pogwiżdżę sobie na flecie lub idealnie sfałszuję nuty, grając na fortepianie, ale to byłoby na tyle. Jednak chciałabym coś wyznać, o czym nigdy nikomu nie mówiłam...
Siedząc przy komputerze i pisząc jakiekolwiek teksty, odczuwam, że... gram. Jak niektórzy z Was zapewne wiedzą, również piszę powieści, więc częstotliwość mojego "grania" jest spora. Uderzając palcami o klawisze z wypisanymi literkami, mam wrażenie, jakbym właśnie komponowała własną melodię na fortepianie.  Historia gra mi w duszy. Nie umiem dokładnie napisać swoich emocji, które podczas tej sytuacji mi towarzyszą, więc ten mały sekrecik tkwił we mnie przed długi, długi czas...
... Aż do teraz.
Czytając nową powieść Anny Dąbrowskiej, już nie chodziło mi o fabułę (która jest cudownie wykreowana), ale o to, że poczułam te wszystkie emocje, które i mi towarzyszą podczas pisania. Miałam wrażenie, że autorka również odczuwa to, co ja. Że przelała nie tylko słowa na papier, ale i nuty, płynące prosto z serca. Każdemu towarzyszą dźwięki, lecz nie każdy potrafi je ubrać w słowa. Nie każdy je widzi, nie każdy potrafi opisać melodię emocji.
Ale Annie się udało.

Co najważniejsze, nie ma żadnego naciągania. Wiecie jak to jest w życiu, prawda? Zawsze powtarzam, że są wzloty i upadki. Że życie zawsze nas czymś zaskoczy. Że zawsze, gdy się wznosimy ku przestworzom, musimy upaść, aby nie zapomnieć, że na Świecie rządzi Król Dobro i Królowa Zło.
W literaturze zaś często możemy spotkać naciągane historyjki. Zwykle nic nas nie zaskakuje, bo zapoznając się z wieloma powieściami z podobnego gatunku, wiemy doskonale na co liczyć i w jakim momencie.
W ,,Nakarmię Cię miłością" króluje przede wszystkim... Życie. To jedna z prawdziwych powieści, jakie miałam zaszczyt przeczytać. Bohaterowie mają tak bogatą przeszłość, silnie zarysowany charakter i odpowiednie do danej sytuacji zachowanie, aż ma się wrażenie, że autorka opowiedziała historię, prawdziwą historię, usłyszaną z ust Laury i Tobiasza. Ich życie nas zaskakuje. Ich psychika... nas niszczy. Jednak z każdą kolejną stroną rodzimy się na nowo, aby móc ponownie wgłębić się w ,,love story", które wcale nie jest pisane na tęczowych kartkach.

Kolejnym atutem książki jest barwność postaci. Mamy do czynienia z Laurą, główną bohaterką, która z pozoru jest bardzo, ale to bardzo delikatna. Jednak zważając na jej przeżycia, na wszystko, co ją spotkało w Nakarmię Cię miłością, Laura staje się silną i mądrą kobietą, a przede wszystkim wytrwałą. Los, jaki wymyśliła jej autorka, nie należy do łatwych. Przy czytaniu zawsze zwracam uwagę na zachowania postaci, pamiętając o tym, że w prawdziwym życiu reakcja na pewne sytuacje jest zróżnicowana, bo każdy ma swój odmienny temperament. Niemniej jednak doskonale możemy wskazać fikcyjną reakcję. Tu zaś nie wskażemy palcem na bohaterów. Oni są autentyczni, i właśnie dlatego tak cenię sobie tę powieść.
Zresztą Tobiasz również jest... stuprocentowym (nie)ideałem. Oczyma wyobraźni widzę czytelniczą bójkę płci pięknej. Tobiasz to jeden z bohaterów, którzy mają wiele wad, ale to właśnie dzięki nim trafiają do naszych serc. Wyobraźcie sobie przystojnego muzyka z czarną przeszłością. I choć zapewne pomyślicie, że to oklepany temat, w tym przypadku będziecie pod wrażeniem. Chowam Tobiasza do serca i... nie wypuszczam.

Ale nie tylko główni bohaterowie są silnie scharakteryzowani. Nie mogłam nie zwrócić uwagi na to, w jakim stopniu autorka wzbogaciła książkę o pobocznych bohaterów. Przecież oni również są istotni; bez nich historia nie byłaby aż tak ciekawa. Raczej denna i przewidywalna. W życiu również dużą rolę odgrywają trzecie osoby, które pojawiają się na naszej życiowej drodze. Dlatego też powtórzę się jeszcze raz: ta historia sprawia, że naprawdę możemy poczuć się, jak w prawdziwym życiu.

Poza tym, patrząc pod kątem psychologicznym na wszystkie sytuacje, jestem pod wrażeniem, w jakim stopniu autorka utożsamiła się z bohaterami. Zawsze powtarzam, że pisarze muszą wejść do ciała głównego bohatera i opisać to, co czuje, widzi, słyszy. Bez tego historia (tak, kolejny raz się powtarzam) byłaby nudna. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam prawdziwość w myślach postaci! Ich zachowanie było adekwatne do problemów. Autorka weszła do głów swoich ,,dzieci" (że tak to określę) i wykonała kawał dobrej roboty. Podłoże psychologiczne? Oceniam na celująco.

Autorka debiutuje po raz drugi. Wcześniej, chowając się za pseudonimem, pokazała nam dynamiczną historię, którą albo się kochało, albo nienawidziło. Emocje były dawane nam na talerzu. Tu zaś, w Nakarmię Cię miłością, emocje wypływały stopniowo z każdą kolejną przeczytaną stroną. Autorka, pokazując nam nie tylko swoje prawdziwe nazwisko, ale także swoją dusze, zagrała nam na emocjach. Powoli, stopniowo sprawiała, że czytelnik z delikatną nutą wchodził w niezbyt szczęśliwą historię dwójki kochanków.
Czy debiutowanie za drugim razem się udało? Owszem. Stwierdzam, że wzorowo autorka wykonała tę robotę.

Wyznam również, że aby postawić proporcjonalną ocenę, adekwatną do powieści, musiałam przeczytać ją aż... trzy razy. Czemu tyle? Bo chciałam wiedzieć, co dyktuje mi serce i rozum. Nie chciałam zawyżać ani zaniżać specjalnie oceny. Natomiast uważam, że owa powieść dorównuje zagranicznym bestsellerom. Jestem dumna z tego, że polska autorka wydała na świat taką historię. Wkrótce i Wy możecie ją przeczytać.

Premiera 26.09.2016

Za to, że ,,Nakarmię Cię miłością" znajduje się najwyżej w rankingu moich ulubionych książek i za cechy wymienione powyżej, oceniam ją na:

Ocena: 6/6

To książka do płaczu, śmiechu i wzruszeń. Burza emocji, jednak z delikatną melodią trafi do serc i umysłów wielu kobiet. Może i mężczyzna również się skusi? ;) Polecam całym sercem.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka. Dziękuję również za możliwość patronowania oraz rekomendowania ,,Nakarmię Cię miłością".





poniedziałek, 12 września 2016

#110 HARD BEAT. Taniec nad odchłanią - PRZEDPREMIEROWO

Autor: K. Bromberg
Wydawnictwo: Editio Red
Ilość stron: 352
Data wydania: 28 września 2016



To już siódmy tom serii zapoczątkowanej od Driven. Każda z książek przedstawia nam trudną miłość, magnetyczne przyciąganie i pikantną grę zmysłów. Poprzednie oceniłam bardzo dobrze, a więc jak było i tym razem? Czy autorka ,,wypaliła" się historiami bohaterów swojej debiutanckiej serii? Odpowiedź znajdziecie niżej. :)




Opis:

,,W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone!

Życie korespondenta wojennego Tannera Thomasa zmienia się bezpowrotnie, gdy podczas jednej z reporterskich wypraw ginie Stella — jego narzeczona, a jednocześnie fotografka, z którą współpracował przez ostatnie dziesięć lat. Targany bólem rzuca się w wir kolejnych niebezpieczeństw, by choć na chwilę zapomnieć o tej stracie. Pomaga mu w tym Beaux Croslyn, nowa partnerka zawodowa, dla której Tanner — z wzajemnością — traci głowę.

Beaux w niczym nie przypomina typowej kobiety. Nie chce rozmawiać o swoich sekretach i nie chce się angażować, ale próbuje przyciągnąć Tannera bliżej, żeby ukryć się we mgle wzajemnego pożądania. Niestety, jej przeszłość zaczyna zagrażać ich relacji, a nawet życiu. Wówczas reporter postanawia za wszelką cenę odkryć prawdę.

Pełna sekretów, namiętności i adrenaliny opowieść o miłości wbrew wszelkim regułom, postanowieniom i obietnicom. Czy Tanner i Beaux mogą liczyć na odrobinę szczęścia?

„Driven” jest debiutanckim cyklem powieści K. Bromberg. Książki te trudno zaliczyć do zwykłych romansów. Są czymś więcej: emocjonującą, niepokojąco wciągającą podróżą w świat pełen namiętności, pożądania i nieokiełznanej pasji. Sama K. Bromberg jest powściągliwą panią domu i doskonale zorganizowaną mamą. Kolejne książki z serii „Driven” są niezwykle ciepło oceniane m.in. przez „New York Timesa” i „USA Today”, a niezliczone rzesze Czytelniczek niecierpliwie wyczekują każdej nowej powieści.
Realna, skomplikowana, pełna ognistych namiętności — od pierwszej do ostatniej kartki!"
             
źródło opisu: http://septem.pl


Przyznam, że początek mocno mnie rozczarował. Pojawił się ten sam schemat: napalona samica, napalony samiec i spotkanie, które kończy się seksem. Już w poprzednich częściach mogliśmy to wszystko poznać. Atutem może było to, że oboje później nie czuli do siebie sympatii, a jedynie niechęć i mus, związany z pracą. To wszystko nieco zniechęciło mnie do dalszej lektury, ale dziękuję sobie, że dałam szansę tej książce, bo później było o niebo lepiej...

Przypominam, że jest to romans erotyczny i choć sceny erotyczne są dość mocne, owe powieści przypisuję do ,,lekkich". Jak to zwykle bywa, pojawia się problematyka, która jest podstawą książki. W tym przypadku mamy do czynienia z bólem po stracie bliskiej osoby oraz tajemniczą główną bohaterką.

Intrygująca główna bohaterka to pierwszy punkt, który chciałam omówić. Z początku nie wyczułam, żeby coś ukrywała przed światem. Co prawda, było wiele niewiadomych, ale wyjaśniałam to na własny rozum. Później zaś wszystko się pogmatwało. Stawało się nieobliczalne, niewyobrażalne. Lubiłam ją, nienawidziłam i tak na okrągło przechodziłam od sympatii do nienawiści. Miałam parotygodniową przerwę od ostatniej części, więc przez ten czas zdołałam nieco zapomnieć, w jaki sposób K. Bromberg tworzy swoje dzieła. Teraz już pamiętam, że nie mogę opuścić gardy. Muszę być na wszystko przygotowana.

Koniec był na tyle zaskakujący, a właściwie emocjonalny, że już kreowałam wiadomość, którą wyślę autorce. ,,Nie można bawić się tak czytelnikami!" - to właśnie chciałam napisać. Niemniej jednak powstrzymałam się - bez powodu. Odetchnęłam i kolejny raz (a dokładniej: siódmy) przyznałam, iż K. Bromberg ma cudowną wyobraźnię, przez którą trafiła do rankingu moich ulubionych pisarzy.

Elastyczny i lekki język autorki to zaleta, którą bardzo sobie cenię. Zdaję sobie sprawę, że nie do wszystkim on trafi. Sceny erotyczne są dość mocne, jawią się przekleństwa lub dużo negatywnych emocji bohaterów. Jednak mam wrażenie, że jeśli trafi on na czytelnika, gustujący w podobnym klimacie, jak mój, będzie on zachwycony. Jeśli miałabym barwami określić tę książkę, wyszłaby kolorowa czerń. Czemu? Bo momentami jest zbyt ciemno, aby ujrzeć dobre zakończenie, ale blask emocji rozświetla nam nadzieję na happy ending.

Reasumując, kolejna część jest równie dobra, co poprzednie. Co prawda, znudziły mnie klasyczne rozpoczęcia, ale później wszystko wraca na dobry tor. Polecam z całego serca książki K. Bromberg fankom romansów erotycznych!

Ocena: 5/6

środa, 7 września 2016

#109 Gałęziste

Autor: Artur Urbanowicz
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 458
Data wydania: 2015


Chciałoby się napisać: Dlatego nie lubię lasów... i tym oto krótkim sposobem zachęcić Was do przeczytania ,,Gałęzistych", jednak wiem, że to nie wystarczy. Postaram się więc Wam skrócić swoje przemyślenia, bo... Jest ich wiele. Zbyt wiele, żebym mogła pozostawić to do recenzji.


Opis:

Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz... i w co do tej pory wierzyłeś...

Jest taki dom, w którym nie chciałbyś spędzić nocy. Z jakiegoś powodu ciemność w nim jest inna. Jeszcze bardziej złowroga niż gdziekolwiek indziej...

Jest takie jezioro, w którym mieszkają nieumarli. Ich przewaga nad Tobą jest prosta – oni nie potrzebują nabierać powietrza...

Jest taki demon, o istnieniu którego wolałbyś nie wiedzieć. Niematerialne uosobienie zła, przed którym nie sposób uciec...

Jest takie miejsce, w którym mieści się ten dom. Miejsce, w sercu którego kryje się też to jezioro i w którym ten demon był od zawsze. To las. Las, w którym za nic w świecie nie chciałbyś się zgubić. Gdy już raz do niego wejdziesz, nie pozwoli Ci wyjść...

Jest taka historia, której nie chciałbyś poznać. Opowieść, która Cię zaintryguje, zaskoczy i przerazi do szpiku kości. Thriller na baśniowych ziemiach Suwalszczyzny.

Odważysz się?
               
źródło opisu: http://novaeres.pl/




Przyznam, że z początku nie mogłam się ,,wbić" w tę powieść. Przy pierwszych stronach poznajemy historię starszej kobiety, która utkwiła na jezdni. To właśnie wtedy przeszkadzał mi język, którym posługiwał się autor. Przez przekleństwa miałam wrażenie, że owa pani posługuje się... mową mężczyzny. Jej ,,slang" nie był adekwatny do jej wieku. Wiem, że większość Polaków (jak nie każdy) przeklina, lecz w tym przypadku czytelnik musi nieco się oswoić z językiem debiutanta. Niemniej jednak już po paru chwilach przyjęłam to wszystko - ale o tym później.

Drugą negatywną sprawą były nawiasy, jakie w dużej ilości widniały w tekście. Uważam, że były one zbędne; można było uwzględnić ,,notabenowe" fragmenty po kropce, przecinku, lub nawet myślniku (w przypadku dialogów). Zaburzało to w jakimś stopniu czytanie. Irytowałam się, kiedy ciągłość słów została przerwana. Całe szczęście, później było ich mniej.

ALE!

Koniec minusów. Książkę oceniam nader pozytywnie. Opisów jest wiele, pióro autora niesamowicie konstruuje historię. Już gołym okiem widać przygotowanie materiałów do powieści. Wszystko jest tak dobrze zaplanowane, od A do Z, że nie sposób tego nie zauważyć. Gorzej z zauważeniem tego, że mamy do czynienia z debiutantem (!), i to jeszcze polskim. Coraz bardziej ufam polskim pisarzom i spostrzegam, że z każdym miesiącem coraz więcej jest ,,perełek", którymi możemy się poszczycić. Niewątpliwie ,,Gałęziste" należą do tej grupy.

Z racji tego, że jest to thriller/horror, muszę również ocenić to, w jakim stanie były moje nerwy. Czy się bałam? Nie. Podczas czytania nie bałam się, chociaż dosłownie wchodziłam do tej książki i uczestniczyłam w okropnych, psychodelicznych sytuacjach. Byłam dumna z tego, że jestem taka opanowana.
Cóż...
Później jednak tę pochwałę mogłam porzucić w niepamięć. Chociaż, jak już wspomniałam, nie odsuwałam książki dalej z powodu strachu, moje ciało było spięte. Nawet nie wiedziałam, że przez tę historię jestem cała w napięciu. Dopiero kiedy parkiet strzelił, jak to ma zawsze w zwyczaju, albo gdy zauważyłam za sobą czarną postać (czyt. brata w czarnej bluzie), niemalże dostawałam zawału. Rodzina miała niezły ubaw, ale ja... Och. Ciężko mnie przestraszyć i choć podczas czytania się nie bałam, należą się pokłony w kierunku autora za zbudowanie takiego napięcia czytelnikom.  

,,Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz... i w co do tej pory wierzyłeś...".
Jak sami już pewnie wiecie, skupiam się na szczegółach. Przyznajmy szczerze, że ciężko jest zaskoczyć wtedy czytelnika. Mamy już tyle książek za sobą, że wiemy, na czym się koncentrować. I nie powiem - dałam radę. Dałam radę w kilku kwestiach. Ale co z tego, jeśli autor posłużył się wieloma zwrotami akcji i zaczął mieszać w głowach czytelników? Myślcie co chcecie, ale nie jest to normalna powieść. To, co było pewne, w okamgnieniu przeistaczało się w wielką niewiadomą. Sądzę, że trzeba przeczytać tę pozycję raz jeszcze, aby móc ją w pełni zrozumieć. Co najistotniejsze, zapewne znajdziemy więcej ukrytych znaczeń. Dlatego też, jak we wstępie napisałam, ciężko mi skonstruować średniej wielkości recenzję, jeśli mam wulkan myśli. Kolejny plus!

Opis autora:
Matematyk, informatyk i wykładowca na Uniwersytecie Gdańskim. Swoją pierwszą powieść napisał już w wieku 14 lat. Od dziecka uzależniony od pisania, wymyślania różnych historii i zafascynowany gatunkiem horroru pod każdą jego postacią. Wychodzi z założenia, że literatura ma pełnić funkcję przede wszystkim rozrywkową, więc w swoich tekstach stawia przede wszystkim na lekkość, bawienie czytelnika, manipulowanie nim i obowiązkowe zaskoczenie na końcu. Chorobliwy perfekcjonista. Zadebiutował na rynku słowiańską powieścią grozy pt. „Gałęziste” z fabułą osadzoną na jego ukochanej, rodzinnej Suwalszczyźnie. Jego druga książka - połączenie powieści gangsterskiej i horroru zostanie opublikowana pod koniec 2016 roku.
źródło opisu: Opis autorski

Sięgając po tę książkę, nieco się przeraziłam. Jest dość gruba, a małe literki na białym papierze, od którego zwykle bolą mnie oczy, zniwelowały trochę moją chęć czytania. Niemniej jednak zaczęłam czytać i... Zostałam wciągnięta w krainę Suwalszczyzny. Nigdy tam nie byłam i choć z początku miałam ochotę tam pojechać, teraz musiałabym spakować do walizki więcej akcesorium, tj. strzelby, noże i inne narzędzia, które mogłabym użyć do obrony własnej.
Żartowałam.
Pojechałabym choć dla samych legend, o których mogliśmy poczytać w ,,Gałęzistych". Oprócz dawki strachu, autor przygotował dla nas wycieczkę krajoznawczą po owych przyrodniczych rejonach. Przyznaję bez bicia, że wielokrotnie sprawdzałam autentyczność informacji w Internecie. Zostałam zauroczona tym, jak Artur Urbanowicz do realistycznych miejsc dołożył literacką fikcję.
I choć jestem oczarowana...
... Coraz bardziej nie lubię lasów - przynajmniej późniejszą porą!

Książkę czyta się szybko, płynnie. Jak wyżej wspomniałam, na początku ciężko było mi uchwycić ,,głos" bohaterki z powodu wielu wulgaryzmów, ale później to wszystko odeszło w niepamięć. Poznajemy młodych ludzi, a co za tym idzie - imprezy, alkohole i dziwaczne pomysły (no naprawdę, nocować u nieznajomych w środku lasu?!), więc nie dziw, że wyrażają się tak, a nie inaczej. Bardziej dziwiłabym się, gdyby byli "ułożeni". Zresztą... Sięgnijcie po tę powieść, a sami się przekonacie.

,,Gałęziste" to debiut Artura Urbanowicza. Czy polecam? Jak najbardziej. Komu polecam? Wszystkim, niezależnie od upodobań. Myślę, że do każdego przemówi fikcyjna, a zarazem tak realna powieść. Osobiście odkładam książkę na półkę, obok Stefana Dardy i z niecierpliwością czekam na inne książki nowego pisarza.

Ocena... Cóż. Z powodu tych wyżej wymienionych błędów, wstawiłabym solidną piątkę, ale... Myślę, że fabuła zasługuje na:

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res

poniedziałek, 5 września 2016

#108 Wtajemniczenie

Autor: Tomasz Węcki
Wydawnictwo: Ridero, Spisek pisarzy
Ilość stron: 131
Data wydania: czerwiec 2016





Lubię książki, w których pojawiają się elementy spirytystyczne. Mimo wszystko uważam, że nie jest to łatwy temat do napisania. Na pewno większość z Was choć raz spotkała się z historią o duchach, demonach i innych nadprzyrodzonych, niewidzialnych istotach. Patrząc jednak z drugiej strony, powstanie takich ,,przypowieści" nie jest takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Trzeba planować wszystko od A do Z, zdając sobie sprawę, że książka musi trafić nie tylko do osób, które tą tematyką się interesują, ale i dla tych nowych, które stawiają pierwsze kroki w powieściach o świecie bez barier. Jak więc było tym razem? Czy autor podołał zadaniu?



Opis:

Wychodzisz z domu i zaczynasz się zastanawiać – czy wyłączyłem żelazko? Czy zamknęłam drzwi? Może warto wrócić i sprawdzić? Niepokój rośnie z każdym krokiem. Wreszcie nie wytrzymujesz, zawracasz, sprawdzasz – jak ostatni frajer, bo przecież wszystko w porządku, zamknięte i wyłączone.

To nie umysł płata Ci figle. Istnieje niewidzialny świat duchów, które żerują na ludzkich emocjach, marzeniach i snach. Twoje obawy o żelazko to sprawka jednego z nich – takiego, co czai się na klatkach schodowych i tuż za bramami. Istnieje mnóstwo stworów jemu podobnych: wywołujących nachalne sny albo sprowadzających napady głodu. Zwykle zostawiają człowieka niedługo po tym, jak zastosują na nim swoje sztuczki. Istnieją jednak potwory dużo groźniejsze; takie, które wybierają swoje ofiary starannie i dręczą je długo, zawzięcie, na wiele sposobów. Aż wreszcie człowiek pęka jak orzech – i można wyjeść z niego, co najsmaczniejsze.

Ty duchów nie widzisz. Tomasz Zając, bohater „Wtajemniczenia”, widzi je doskonale. Co zrobi z taką wiedzą? Co Ty byś z nią zrobił?
               
źródło opisu: spisekpisarzy.pl

Jak już wspomniałam, lubię książki, w których pojawiają się elementy spirytystyczne. Ponadto interesuję się spirytyzmem i parapsychologią, więc zauważając tę pozycję literacką, nie zastanawiałam się długo - musiałam ją przeczytać. Książka jest krótka, ma jedynie 131 stron, dlatego obawiałam się, że one nie wystarczą, aby przekazać wszystkie ważne informacje czytelnikom. Co więc znajduje się w środku?

Z początku nawet sama miałam problem z wejściem w fikcyjny świat Tomasza Węcki. Za dużo informacji rzucił na czytelnika, który powinien powoli i stopniowo je przyswajać. Tutaj jednak wkraczamy z impetem w życie Tomasza Zająca, w wolnym czasie zajmującym się... ratowaniem ludzi. Jest kimś w rodzaju medium, mający dar widzenia duchów i złych istot. Oprócz tego zajmuje się również rodzinnym interesem, czyli likwidowaniem niewidzialnych ,,pasożytów", nękających nas na co dzień. Łapie każdą sprawę, każde interesujące i niebezpieczne przypadki nękających ludzi dusz. I tak też było tym razem. Wchodzimy w sam środek życia Tomasza, ostatniego potomka z linii czarnoksiężników... 

Przez wielu uważany za wariata, w równym stopniu... Takim się staje. No cóż... Sama miałam sprzeczne emocje. Autor stworzył naprawdę dobry, fikcyjny świat, bo wyobraźcie sobie nasz kochany Wrocław, po którym przemieszcza się czarnoksiężnik - normalny człowiek z krwi i kości, ale jednak zajmujący się praktykowaniem czarów i ganianiem za niewidzialnymi istotami. Choć spotkaliśmy się już z tym gatunkiem wielokrotnie, to i tak jest w tej książce coś... nowego, innego. Niemniej jednak, jak już wyżej napomknęłam, bohatera można lubić, albo... nie. Czasami jego charakter był dla mnie naciągany. Wiadomo, że ,,samotny" człowiek, dość zamknięty w sobie, ma problem z zaakceptowaniem własnej osoby, ale tutaj... Czasem czytelnik również współodczuwa tę ,,odmienność", a to nie jest niestety pozytywna cecha.

Daję wielki plus za słownictwo. Pióro autora należy do takich, jakich lubię - autentyczne, lekkie, ale zarazem mocne. Nie zważa na słownictwo, ani na czyny - po prostu kreuje fikcyjny świat na taki, jaki widzi. Poza tym otwierając powieść, możemy zauważyć piękne, ekscentryczne ilustracje w wykonaniu Macieja Piątek. Zatrzymywałam się na nich, próbując odgadnąć ich sens, a później do nich wracałam.

Ale reasumując: gdyby poprawić parę momentów, między innymi prolog, w którym czytelnik skacze na głęboką wodę, książka byłaby naprawdę świetna. Jednak nie mogę dać w tej chwili bardzo dobrej oceny. Fabuła jest świeża, niespotykana - bo skierowana bardziej do osób dorosłych, niż do młodzieży - więc rozkręciłabym historię Tomasza Zająca stopniowo. Natomiast gdy czytelnik już się wciągnie, będzie... zaimponowany. Polecam więc tę pozycję osobom, które lubią takie klimaty.

Ocena: 4+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi

czwartek, 1 września 2016

ZAPOWIEDŹ ,,Nakarmię Cię miłością" Anna Dąbrowska



To moja pierwsza zapowiedź i czuję się naprawdę niedoświadczona. Jednak moim zdaniem ,,rozdziewiczenie" z ,,Nakarmię Cię miłością" jest odpowiednią chwilą!
Ale może lepiej zacznę...

Na rynek pod koniec września (26.09.2016) wchodzi nowa powieść z gatunku New Adult. Polska autorka przeobraziła się z Laven Rose w Annę Dąbrowską, przez wielu uważana jako debiutująca po raz drugi pisarka. Miałam zaszczyt przeczytać tę książkę (i ujawnię, że już drugi raz po nią sięgnęłam) i wiedząc, co kryje się w środku, z radością oznajmiam, że Stan: Zaczytany objął patronat tej powieści. A żeby było jeszcze weselej, moja rekomendacja również znalazła swoje miejsce! :)
Do premiery już blisko, więc zapiszcie sobie w kalendarzu literackiego ,,must have".





Oto małe co nieco, opis fabuły od wydawnictwa:

Dla kilku przyjaciółek wieczór panieński ma być przede wszystkim dobrą zabawą i odskocznią od codzienności. Warszawski klub, muzyka, alkohol i dodatkowa atrakcja – losowanie zadań, które ma wykonać każda z uczestniczek. To, które przypadnie w udziale Laurze, przykładnej pracownicy banku, okazuje się wyzwaniem równie trudnym, co ekscytującym. Pocałunek z przystojnym nieznajomym… W ten sposób dziewczyna poznaje Tobiasza, charyzmatycznego muzyka. Wypełnienie zadania doprowadza do niezwykle zaskakującego poranka, a kiepski dowcip Tobiasza wywołuje nieprzewidziane skutki.







Wyczekujcie recenzji oraz wywiadu z autorką już wkrótce!

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!