-->

wtorek, 28 lutego 2017

#142 Siedem grzechów głuchych

Tytuł: Siedem grzechów głuchych
Autor: Kaja Kowalewska
Wydawnictwo: Novatorja
Liczba stron: 350
Data wydania: 7 lutego 2017


Echo. Po prostu echo głowy, sumienia, czucia. Już kolejny raz po przeczytaniu jakiejkolwiek twórczości Kai Kowalewskiej, mam taki... chaos. Pozytywny chaos. Chociaż nie wiem jeszcze, jak się z tym czuję. Jak mam napisać recenzję, zrozumiałe dla Was słowa, jeśli nie potrafię skleić jeszcze jakiegoś normalnego zdania? Chciałabym Wam tyle opowiedzieć, z tyloma rzeczami się podzielić, ale... Nie wiem. Po prostu nie wiem. Nie wiem od czego zacząć, co napisać, co pomyśleć. Po prostu... Zostałam już kolejny raz rozłożona na łopatki... Leżę. Leżę i patrzę się na słowa, które fruwają mi po suficie.

poniedziałek, 27 lutego 2017

#141 Już mnie nie oszukasz

Tytuł: Już mnie nie oszukasz
Autor: Harlan Coben
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 15 lutego 2017
Ilość stron: 416


To moja pierwsza styczność z tym autorem. Po przeczytaniu tej książki aż wstyd mi przyznać, że nigdy wcześniej - choć słyszałam wiele dobrego na temat jego książek - nie miałam z nim do czynienia. Harlan Coben to ,,mistrz w swoim fachu, człowiek czarujący słowem" (według The Huffington Post). To chyba powód, dlaczego postanowiłam sięgnąć po jego nową powieść. Teraz mogę bez zarzutu wyrazić swoją opinię. Jakie jest więc moje zdanie?

Opis:
,,BĘDZIESZ MUSIAŁ SIĘ ZASTANOWIĆ NAD TYM, W CO MOŻESZ WIERZYĆ I KOMU POWINIENEŚ UFAĆ…

Maya Stern, była oficer sił specjalnych, niedawno powróciła do domu z misji w Iraku. Pewnego dnia zamontowana w jej domu ukryta kamera, mająca śledzić zachowanie opiekunki dwuletniej Lily, ukochanej córeczki Mai, nagrywa filmik z udziałem bawiącej się dziewczynki i jej ojca. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że Joe został brutalnie zamordowany dwa tygodnie wcześniej. Wytrącona z równowagi kobieta zastanawia się nad tym, co przed chwilą zobaczyła. Czy może uwierzyć w to, co widziała? Ale to przecież by oznaczało, że Joe żyje. Czy to w ogóle możliwe? Była przecież naocznym świadkiem jego zabójstwa, a po wszystkim zorganizowała mu pogrzeb. Aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania, Maya musi uporać się z mrocznymi tajemnicami własnej przeszłości. Gdy tego dokona, będzie zmuszona stawić czoła nieprawdopodobnej i niekoniecznie przyjemnej prawdzie o swoim mężu… i o sobie."
              
źródło opisu: http://www.wydawnictwoalbatros.com


środa, 15 lutego 2017

#140 Kryształowe serca - [wattpad]

Tytuł: Kryształowe serca
Autor: Augusta Docher

Nowa powieść Augusty Docher przenosi nas w rzeczywistą baśń o pięknej i bestii. Przedstawiony świat jest bardzo nietypowy. Czytamy historię, która jest naprawdę wyjątkowa. Nie spotkamy podobnego wzoru nigdzie indziej. To właśnie jedna z zalet nowej powieści A. Docher, z którą już teraz możecie się zapoznać! Więcej szczegółów niżej.



,,Nie mam prawa o tobie myśleć - odpowiedziała, nagle cichnąc i gasnąc. - Wiesz jak to jest, gdy budzisz się rano, odwracasz głowę i patrzysz w bok, żeby zobaczyć puste miejsce? Poduszkę bez śladu wgniecenia po czyjejś głowie. Zarzucasz rękę, żeby objąć kogoś, dotknąć, a tej osoby po prostu nie ma. Nie ma jej zapachu, ciepła, szmeru oddechu. Nic. - Przełknęła ślinę. - Przecież to znasz..."


Fabiana prowadzi normalne życie, które nie jest usłane różami. Konflikty życiowe i uczuciowe toczą swoją walkę między sobą, przez co główna bohaterka musi stanąć na głowie, aby uporać się ze swoim losem. Kiedy fatum wyciąga złe karty, Fabi zostaje uprowadzona. Wszystko nagle się zmienia. 
Znajduje się w surrealistycznym pałacu, gdzie przepych miejsca porównuje się do zamkowego dworu. Służba jest na jej rozkazy. Nie ma żadnych problemów, żadnych zmartwień, gdyby nie fakt, że wciąż nie wie dlaczego znalazła się w tym miejscu. Dozę tajemniczości potęguje jednooki, który jest właścicielem posesji - i być może - jej największym koszmarem. A może bohaterem?

Jak sami wiecie, nie czytam opisów. Otrzymując tę powieść do przeczytania nawet nie wiedziałam z jakiego gatunku jest ta książka. Jedynie zostałam poinformowana, że jest to ,,nietypowy" romans. Sami wiecie, że ostatnimi czasy słowo ,,nietypowy" można przełożyć ze słowem ,,bardzo pospolity". Romansów jest już tak wiele, że rzadko można spotkać coś, co będzie nowością. Dlatego też z przymrużeniem oka zwracamy uwagę na ,,nietypowość". W tym przypadku również starałam się to sformułowanie zignorować.
Po przeczytaniu zaś mogę z zadowoleniem stwierdzić, że czytając ,,Kryształowe serca" będziemy świadkami nietypowości. Nie jest to bajka, nie jest to klasyczny romans, na którym skupia się cała fabuła. Unikatowa fabuła, w której możemy liczyć na przyspieszony rytm serca. Jak już wcześniej wspomniałam, nie wiedziałam nic na temat historii. Nie byłam na nic przygotowana. Sekrety sprawiały, że starałam się rozwikłać tajemnicę i choć zwykle mi się to udaje, tym razem zostałam przyjemnie zaskoczona. Były przypuszczenia, ale summa summarum nie potrafiłam do końca połączyć puzzli. Dlatego sądzę, że opisywana powieść zasługuje na wysoką notę.

Jak wiecie, uwielbiam romanse - najbardziej erotyczne. Choć głównym wyznacznikiem nie jest miłość głównych bohaterów (jest inny cel), czytelnicy są świadkami rodzących się uczuć. Co najważniejsze, główny bohater z wyglądu nie jest idealny. Nosi przepaskę, ma bliznę na twarzy. Co nie znaczy, że nie jest przystojny. Przepaska zakrywająca ,,martwe oko" daje nam więcej pytajników. Charakter głównego bohatera również sprawia, że nie potrafimy do końca odpowiedzieć na niezliczone pytania. Jedyne, co są pewne, to uczucia, które mimo nieprzyjemnej sprawy, w którą bohaterka została uwikłana, rosną z każdym dniem i z każdą nocą.

Odpowiadając na jeszcze niezadane pytania - tak, są sceny erotyczne, jednak są one bardziej... wyrafinowane. Nie ma obrzydliwego języka, który powoduje, że prędzej chcemy odłożyć lekturę na bok, niż analizować ją dalej. To delikatny (choć niekiedy przepełniony mocną dawką pożądania) dodatek - scen seksu nie ma wiele. Wystarczająco, aby czytelnik zauważył, że bohaterowie bardziej są zaangażowani w związek, który nie wiadomo, czy ma rację bytu.

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić - choć jest to za mocne słowo - jest końcowa akcja, której dla mnie było zdecydowanie za mało. Książka w pewien sposób trzyma w napięciu. Kiedy już wiemy na czym stoimy, oczekujemy strzału w serce. I choć ten strzał jest - chwila trwogi, bezradności i cierpienia, oczekujemy (a właściwie sama oczekiwałam)  czegoś... dłuższego, intensywniejszego. Niemniej jednak nie jest to złe. Uważam, że ten jeden mały (tyci, tyci) minus jest spowodowany gustem czytelniczym. Oczekiwałam ,,brutalniejszej" akcji (taka ze mnie ,,zua" kobieta) i choć i tak byłam w stanie hibernacji, czuję taki... Taką... chęć, aby rozkręcić bardziej tę powieść, żeby nie była to jednotomowa historia, a przynajmniej dwu-.  Zresztą jak już wyżej wspomniałam, książka ma w środku opisaną niewiarygodną historię, więc nic dziwnego, że chcę więcej.

Reasumując - Augusta Docher oddaje w nasze ręce powieść, która niesie w sobie tajemnicę, uczucia, akcję i niekiedy nawet nutę horroru. Czytając tę historię przenosimy się do innej wersji Pięknej i Bestii, gdzie każda z czytelniczek może postawić się na miejscu głównej bohaterki. Zaskakujące rozwinięcie, trzymające w napięciu zakończenie sprawi, że przez wiele dni po przeczytaniu ,,Kryształowych serc" będziesz miał tę powieść w głowie. A co najważniejsze... MOŻECIE TO PRZECZYTAĆ! Gdzie? Już Wam podpowiadam!
Tutaj macie Wattpada - [klik]
A tutaj bloga autorki - [klik]
W każdy wtorek i piątek Autorka odsłoni przed Wami nowy rozdział! Bądźcie więc przygotowani na dużą dawkę emocji! :)



Za możliwość przeczytania ,,Kryształowych serc" dziękuję autorce

piątek, 10 lutego 2017

OSTATNIA SZANSA - czyli prośba o pomoc dla Irka



Kochani,
tym razem piszę do Was w sprawie niecierpiącej zwłoki. Moja zaprzyjaźniona blogerka boryka się z ciężką sytuacją. Jestem z nią duchem, łączę się z nią w bólu i staram się pomagać w miarę własnych możliwości, jednakże wciąż brakuje środków, aby uratować tę wspaniałą rodzinę.
Rodzina jak z bajki. Kochający mąż, kochająca żona, cudowne dzieci. Na filmiku, który możecie obejrzeć niżej, nasze serce otwiera się widząc, jak otaczają się wzajemną miłością. Wsparcie jest wpisane w ich oczach. Wsparcie, uczucia i determinacja, które w tym momencie, choć są ważne, nie uratują ich następnych dni. Z całego serca życzę im, aby udało się zwalczyć tego paskudniaka, ale do tego życzenia potrzebni są ludzie, potrzebni jesteście Wy, Zaczytani. Proszę, pomóżmy im zrealizować ich największe marzenie, jakim jest ŻYCIE.
Niżej znajdziecie potrzebne informacje, wyjaśnienia i materiały, tj. film, który zobrazuje Wam wszystko co potrzebne do zapoznania się z cudowną rodziną.





Informacje:



Czesław Niemen śpiewał kiedyś
"Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim. Nie! Nie! Nie!"

Jak już wiecie, pięć lat temu zdiagnozowano u męża raka nerki. Guz był tak duży, że trzeba było wyciąć cały organ. Po jakimś czasie pojawiły się przerzuty na płuca i kolejna operacja, a po niej kolejne przerzuty. Potem chemioterapia w tabletkach (na raka nerki nie ma dożylnej) czyli SUTENT i INLYTA. O ile to pierwsze trzymało nowotwór w ryzach przez ponad rok, to to drugie tylko pogorszyło sprawę. I nadszedł dzień, kiedy to mąż usłyszał w swojej poradni, że wykorzystał już wszystkie metody leczenia i nic więcej dla niego nie mogą zrobić. Było to ponad trzy miesiące temu, może ciut więcej. Wtedy zaczęła się walka... Najpierw z myślami, które drążyły mi dziury w mózgu, z systemem i z pieniędzmi. Bo znalazła się jeszcze jedna szans - ostatnia szansa czyli leczenie alternatywne. Dzięki ludziom dobrej woli (tak, o Was tu piszę) udało nazbierać się na trzy miesiące kuracji dożylną witaminą C. Miesięczny koszt takiej kuracji, przy podawaniu kroplówek pięć razy w tygodniu to 4100 zł., do tego trzeba doliczyć dietę Garsona (u nas wzbogaconą o ryby i jajka), bezglutenową i bez cukru. Wszystkie pokarmy muszą być organiczne, czyli bez jakichkolwiek konserwantów. Kolej na zioła, które również zaleciła nam lekarka. Miesięczny ich koszt to 350 zł. Mowa tu o wilkakorze i tahuari. Kolejna jest witamina B17 inaczej zwana Amigdaliną. Te niepozorne tabletki to miesięczny koszt ponad 300 zł. No i do tego szczepionka na raka, którą wykonują dla męża z jego własnej krwi, to koszt około 2700 zł. W chwili obecnej podajemy jeszcze olej CBD, gdzie koszt miesięczny to 4000 zł. Nie wliczam w to wszystko kosztów stresu, strachu i żalu do nie wiadomo kogo i ciągłych pytań do Boga - "dlaczego?". Te rzeczy nie mają ceny, ale kosztują najwięcej. Tyle jest warte życie ludzkie. Jednak dziś spadł na nas kolejny cios, to co do tej pory stosowaliśmy nie działa tak, jak powinno. Przerzuty nadal rosną. Musimy zdecydować się na inna terapię. Będzie to wyżej wspomniana laminina i hipertermia, czyli leczenie raka wysoką temperaturą. Koszt jednego zabiegu to 1800 zł, a potrzeba ich co najmniej dziesięć... czyli musimy zebrać 18 tysięcy złotych na hipertermię i 5900 złotych na lamininę na początek, potem 1300 zł. miesięcznie. Oczywiście nadal stosujemy dożylną witaminę c... Z tym, że hipertermię możemy zastosować dopiero po skończeniu szczepionki, czyli około lutego. Ostatnio dostałam informację o kolejnych suplementach wspomagających walkę z rakiem. Opracował je doktor Piotr Kardasz i zwą się DuoLife. One również do tanich nie należą. Możliwości jest wiele, ale z ilu skorzystamy, zależy tylko od tego, ile uda się zebrać pieniędzy.Dlatego proszę, pomóżcie nam. Nie pozwólcie aby rak odebrał mi męża, a naszym dzieciom ojca. Przegraliśmy walkę, ale wojna jeszcze przed nami...
AKTUALIZACJA : Kochani, to co robimy działa !!! Spadły markery nowotworowe i to bardzo. W czerwcu, podczas chemii były 8,4, tera, po kuracji naturalnej spadły do 4,2. TO DZIAŁA!!! Tylko zaczyna brakować pieniędzy. Miesięcznie wydajemy prawie 8 tysięcy na leczenie, ale jesteśmy żywym przykładem i nadzieją dla innych chorych na raka, że leczenie naturalne działa. Dziś otrzymaliśmy też wiadomość z niemieckiej kliniki, że jest możliwość leczenia męża u nich. Będą tam łączyć leczenie naturalne z klasycznym, ale to koszt 60 tys. za sam pobyt (trzeba być z opiekunem). Jest to ogoromna szansa dla męża.




Przekaż swój 1% na:


Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”


Numer KRS 0000186434



Film, który idealnie odzwierciedla rodzinną miłość:






Link do zrzutki:


piątek, 3 lutego 2017

#139 Sekretna zima Jaśminy

Autor: Adrianna Trzepiota
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 296
Data wydania: 05 grudnia 2016

Adrianna Trzepiota to kobieta o silnym, ale zarazem emocjonalnym charakterze. Widzi barwy świata, mnoży dobroć i dba zarówno o piękno zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Wyprzedzając Wasze pytanie: nie poznałam jej na stopie towarzyskiej, ale jestem stałym obserwatorem jej aktywności na Facebooku. Widzę, jak ,,zwilczoną" jest ona kobietą. Jak dba o kontrast wszechświata, stawiając harmonię na pierwszym miejscu. Nic więc dziwnego, że spod jej pióra wyszła ,,Zwilczona" oraz ,,Sekretna zima Jaśminy", które przekazują czytelnikom tak wiele. Jak wiele? Zapraszam do przeczytania recenzji.

Opis:
„Sekretna zima Jaśminy” to przeniesiony na stronice powieści czar urokliwych, przykrytych zimowym puchem, mazurskich zakątków. Finezyjne imię Jaśmina jest odzwierciedleniem natchnionej pięknem natury. Natury kobiety i… wilczycy. Bohaterka potrafi wytropić szlak dyktowany sercem i dzięki intuicji znaleźć się w posiadaniu tego to, co jest z pozoru nieuchwytne… Nierealnego, mglistego świata położonego w malowniczej mazurskiej scenerii…
Kontynuacja „Zwilczonej” to świąteczna opowieść, w której to co przyziemne miesza się z pozazmysłowym, a mglista postać Wilczycy jest stale wyczuwalna w tle. Jaśmina, wyruszając na spotkanie z charyzmatyczną szeptuchą do podlaskiej wsi, ucieka od brutalnej rzeczywistości. Zostawia za sobą natarczywego kochanka i pasmo awantur wszczynanych przez męża. Zanurza się w magiczny, eteryczny i szalenie tajemniczy świat tradycyjnych, ludowych baśniowych praktyk… Pewniejsza, bogatsza w pozazmysłowe doświadczenia wyrusza ku nieuniknionej konfrontacji z rzeczywistością… Jeszcze nie wie, z jaką próbą będzie musiała się zmierzyć. Kłopoty z mężem, śnieżne nawałnice blokujące drogi, intrygująca postać leśniczego Bojana… Mężczyzna opiekuje się łudząco przypominającym wilka psem rasy husky – Luną. Jaśmina od razu poczuje z nią magiczną nić porozumienia...

Czy Jaśminie uda się znaleźć dyktowany intuicją trop, który doprowadzi ją do najgłębszych zakamarków jej serca?
Czy świąteczna atmosfera urokliwych okolic natchnie kobietę do otworzenia się na własne potrzeby i zamknięcia starych spraw?
Czy natura Wilczycy pomoże Jaśminie pozostawić w tyle demony przeszłości, a pradawna magia szeptuchy wpłynie na jej życie?

OPOWIEŚĆ, W KTÓREJ PŁATKI ŚNIEGU SĄ TŁEM DLA OGROMNEJ KOBIECEJ SIŁY I PRZENIKLIWEJ INTUICJI "              

źródło opisu: http://www.wydawnictwokobiece.pl/

Powieść napisana jest lekkim piórem, jednakże w moim mniemaniu nie należy ona do tych ,,lekkich" lektur. Owszem, niezwykle szybko się czyta, ale przy niej należy przystanąć, zastanowić się i wyciągnąć wnioski, bowiem każde słowo, każde napisane zdanie ma swoje przesłanie. Są drugie dna - jedne bardziej widoczne, drugie mniej. Ponadto w powieści pojawiają się wiersze i modły, przy których lepiej się zatrzymać i zamiast przeczytać słowa, należy je poczuć. Pojawiają się legendy o wilkach (o tym za chwilę), które niezwykle współgrają z całą ideą książki. A co najważniejsze, w książce zawarta jest dusza.

,,Psy to niestrudzeni wędrowcy. Są inne niż wilki, bo tęsknią i zapamiętują swoich panów, potrafią umrzeć, usychając z tęsknoty. A każdy wilk ma swój czas."
Od zawsze byłam zafascynowana wilkami, niemniej jednak nie do takiego stopnia, aby szukać o nich informacji. Zaabsorbowana byłam po prostu ich wyglądem - dzikie zwierzę, wyglądające jak pies, ale z różnicą taką, że pies jest symbolem przyjaźni i spokoju, natomiast widząc wilka, mamy bardziej negatywne myśli - strach, niepokój. Prawda jest taka, że pies to udomowiona forma wilka szarego  i tak naprawdę mają podobną symbolikę. Są przyjazne dla swojej watahy (w przypadku psa - dla człowieka, w przypadku wilka - wataha), dbają najpierw o dobro innych, potem o swoje. Charakteryzują się niesamowitą empatią - odczuwają bodźce, znajdują swoją rodzinę i przywiązują się jak mało kto. To nad wyraz inteligentne zwierzęta. Ale wracając jednak do tematu wilka - jest on pięknym, drapieżnym zwierzęciem, o cudownym spojrzeniu.
Dzięki powieściom Adrianny, możemy przekonać się, że w każdej kobiecie drzemie taka wilczyca. Wilczyca, która broni swojej watahy i słucha głosów rozsądku. To agresywna strona naszej osobowości. Choć jesteśmy zazwyczaj ,,delikatnym kwiatem" - jak zwykle opisują nas mężczyźni - to właśnie ta wilczyca przejmuje tę część osobowości, która odpowiada za nasze pragnienia i ambicje.

,,Najpiękniejsze pomysły rodzą się z ciszy"

Powieść nie tylko zapewnia rozrywkę, ale także pozwala nam zajrzeć do swojej duszy. Ponadto autorka udostępniła nam wiele legend, które choć związane są z wilkami, posiadają swoje przesłania. Mazurska magia stanowi fundament historii, bowiem Adrianna Trzepiota pokazuje nam istotę prawd o człowieku. Kiedy kierujemy się przyzwyczajeniami, barwy naszego życia znikają. Gdy zaś stawimy się na pierwszym miejscu, ponownie sięgamy po kredki i barwimy tło. I dopiero wtedy, kiedy sami uzyskamy spełnienie, będziemy mogli poszerzać dobro w innych zakątkach życia.

Jak sami wiecie, kocham książki, w których znajdują się drugie dna. Lubię, kiedy oprócz rozrywki, książka pokazuje życiową prawdę, mądrość, a nie tylko zapewnia nam dobry wieczór z lekturą. Dlatego, choć życie Jaśminy jest interesujące, nie to odebrałam od całej lektury. Owszem, czytając jej historię, wciągała mnie swoją tonią. Widzimy obrotność spraw, decyzje, które nie należą do najłatwiejszych. Epizody zawarte pomiędzy najistotniejszą problematyką mają związek z rozwojem głównej bohaterki. W odniesieniu do poprzedniej części, jest więcej magii, a mniej fabularnej cząstki, co jednocześnie nie oznacza, że otrzymujemy ,,jakiś tam" poradnik.  

,,(...)żyj wiedzą, która płynie z tego spotkania"

To chyba idealny cytat na rozwinięcie swojej poprzedniej wypowiedzi. Jaśmina prowadzi życie takie jak ja, czy Ty. Prowadzi życie z upadkami i wzlotami. Nie ma naginania rzeczywistości. Ponadto poprzednia część wiąże się z tą aktualnie opisywaną. Dzięki temu można zobaczyć ciąg przeznaczenia, nieoczekiwanych zwrotów akcji. Gdybyśmy wrócili do poprzedniej historii, zauważylibyśmy powiązania. Przy niektórych fragmentach trwałam w trwodze, przy innych w zamyśleniu. To chyba najbardziej cechuje całą historię.

Magia, życie... Połączmy to w jedno, tak jak zrobiła to autorka. Niesamowita historia o tym, jak ważne jest ludzkie wnętrze. Ja i moja wilczyca gorąco zachęcamy po sięgnięcie ,,Sekretnej zimy Jaśminy"! Gorąco polecam. :)

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece

czwartek, 2 lutego 2017

#138 Szept wiatru

Autor: Sylwia Trojanowska
Wydawnictwo: Videograf SA
Ilość stron: 352
Data wydania: 17 stycznia 2017


Z opóźnieniem udostępniam Wam recenzję kolejnej książki Sylwii Trojanowskiej. Omawiana będzie teraz trzecia - i ostatnia zarazem - część przygód o Kaśce Lasce, która porwała mnie od pierwszej strony! Pozytywnie zaskoczona przesłaniem, niebanalną historią i motywacją, jaka kryje się wśród stronic, nie mogłabym nie sięgnąć po kolejną cząstkę lekkiej, ale jednakże bogatej powieści. To książki, które powinny leżeć tuż przy samych chmurach, aby móc po nie sięgnąć w chwili zwątpienia w samego siebie.  

Opis:
,,Co byś zrobiła, gdyby przyszło ci walczyć o szczęście i miłość? Do czego byś się posunęła, aby zatrzymać to, co dla ciebie najcenniejsze? Główna bohaterka "Szeptu wiatru" szuka swego szczęścia, podejmując nierzadko trudne i kontrowersyjne decyzje. Goni za prawdą, zderza marzenia z rzeczywistością, odważnie poszukuje rozwiązań, by sięgnąć marzeń oraz by zatrzymać miłość, która całkowicie zawładnęła jej życiem. Szept wiatru to ostatnia, po "Szkole latania" i "Blisko chmur", pełna emocji odsłona historii Katarzyny Laski, młodej kobiety, która na oczach czytelników przeobraziła się z zakompleksionej i zamkniętej w sobie w rozumiejącą siebie i z podniesioną głową patrzącą w przyszłość. To również historia skomplikowanej, przepełnionej emocjami miłości, dla której można poświęcić wiele, a nawet… wszystko. "



źródło opisu: http://www.videograf.pl/zapowiedzi.php

Recenzja I części: [klik]
Recenzja II części: [klik]

Niezwykle trudno mi opisać słowami to, co tak naprawdę za każdym razem czułam przy spotkaniu się z częściami wspominanej serii. To niesamowitość historii dociera do mojego serca, bowiem każda strona nie tylko zabawia czytelnika, ale i również powoduje, że unoszę się aż do samego nieba. Czemu? Dlatego, że poruszane są ważne kwestie, tj. otyłość i problemy psychologiczne z tym związane, motywacja, konflikty rodzinne i drugie strony medalu. Ukazane są również prawdziwości życia, przewrotności i... I wszystko, tak właściwie. Wszystko, co charakteryzuje życie, a uwierzcie mi, że niebywale ciężko jest opisać to we fikcyjnej powieści.

,,Czasami samotność jest tą częścią drogi, na którą decydujemy się, by samotnym nie być już nigdy więcej"

 Chciałabym na wstępie napisać, że Maksymilian Vinci - spadkobierca wielkiej fortuny - to nasz główny bohater. Milioner, który jest przystojnym rycerzem naszego serca? Temat oklepany, prawda? Otóż autorka napisała swoją powieść tak, że temat pieniędzy nie jest tutaj taki... ważny. Maks nie szczyci się fortuną, nie szasta pieniędzmi na lewo i prawo, jak to mają w zwyczaju bogaci bohaterowie romansów. Nie czuć więc tego ,,klasycznego" wzoru. Widać jedynie człowieka z dobrym wnętrzem i jeszcze wspaniałym charakterem, dla którego nie liczą się pieniądze, a serce. To tylko mini dodatek do powieści, nic właściwie nie wnoszący do historii.  

Kaśka za to jest zdeterminowaną młodą kobietą, która często gubi się na własnej drodze. Nic dziwnego, w końcu autorka często komplikuje sprawy. Co najważniejsze, problematyka nie jest kreowana na siłę. Idzie z biegiem wydarzeń, z biegiem życia i przeznaczenia. I wyznam Wam w sekrecie, że... Trzecia część dogłębnie mną wstrząsnęła. Myślałam, że autorka odsłoniła przed nami wszystkie karty, ale jednak udało się jej pozytywnie mnie zaskoczyć. Przy fragmencie, który aktualnie omawiam - a który nie mogę wyjaśnić do końca, ze względu na to, żebym nie opowiedziała Wam całej historii - na początku nie mogłam zrozumieć o co tak naprawdę chodzi. Jednak później, kiedy słowa przebiły się przez bariery mojego umysłu, po prostu... oniemiałam. Na szczęście moje serce wskoczyło na swój poprzedni bieg, ale emocje wciąż pozostają ze mną do samego końca.

Jak opisać książkę, która nosi w sobie wartość? No właśnie. Jest bardzo trudno, bowiem nie wiem za jakie cechy mogłabym chwycić. Już wcześniej Wam pisałam w poprzednich recenzjach, że w trylogii o Kaśce Lasce możemy wyczytać o całej tej motywacji, której w dzisiejszych czasach nam brakuje. Kasia, otyła dziewczyna, popadająca powoli w depresję z powodu stanu swojego zdrowia i wyglądu, wzięła się za siebie i wylądowała w Szkole Latania, aby móc spełnić swoje życiowe ambicje. Tam poznaje Maksa, ale i wielu innych ludzi, którzy są istotni w całej tej powieści. To oni pomagają jej stanąć na nogi. To oni również kreują całym jej życiem i całą jej wiedzą. To oni ją wspierają i choć niekiedy podwinie jej się noga, dzięki nim, dzięki swojemu życiu, potrafi powstać i dalej iść przed siebie. Widząc jej wewnętrzną walką, jej konflikt, sama czuję się... dowartościowana. Czuję tę całą wartość, którą Kaśka Laska buduje koło siebie.

Bohaterowie poboczni są nadzwyczaj wyraźni. Nie są po prostu osobnikami, którzy pojawiają się i znikają. Są mniej, albo bardziej przydatni, ale mimo wszystko dzięki nim widzimy, jakby fikcja literacka została natchniona prawdziwym życiem, co niezmiernie sobie cenię. Ich opowieści, ich historie wzbogacają powieść w każdym kolejnym stopniu.

Cóż mogę jeszcze napisać? Jest mi niezmiernie miło, że taka trylogia powstała i trafiła w nasze ręce. Miłość, nienawiść, zawrotny los i kłody stawiane na drodze - to wszystko jest obszyte historią i całą gamą emocji, którą nie sposób nie czuć. Sylwia Trojanowska spisała się na medal. Czytelnik chłonie lekturę i unosi się aż do literackich chmur, aby zobaczyć barwność życia. Polecam serdecznie!

Ocena: 5+/6

Miło nam ogłosić, że moja rekomendacja pojawiła się na stronach ,,Szeptu Wiatru". Za ten zaszczyt oraz za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz wydawnictwu Videograf SA






ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!