Autor: Samantha Young
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 21 października 2015
Liczba stron: 450
Och, ile napisałabym się na temat tej książki. Na temat wszystkich powieści Pani Samanthy Young. Na temat tego, jak reaguję na wszystko, co zostanie przeze mnie przeczytane...
Ostatnio próbowałam sobie przypomnieć tytuły książek, przy których rodzina wchodzi do mojego pokoju i mówi cenzurowane wyrażenia. Dopiero po tym, jak zaczęłam czytać ,,Zapomnieć o przeszłości", przypomniałam sobie - i tak, to wszystkie powieści owej autorki.
Jak głupia się śmiałam do literek na stronie. Mama już planowała dla mnie jakieś leczenie, terapię, bo oderwałam się kompletnie od rzeczywistości. Gdy dzisiaj rano usłyszała, że książka się skończyła, odetchnęła z ulgą. A ja? Dopiero następnego dnia jest premiera, a ile mam czekać na kolejną część?! Znowu będę musiała czytać od początku, próbując jakoś urozmaicić sobie czas. kiedy nie znajdę nic interesującego do czytania.
Czas, czas, czas... Szybko się czyta, długo się czeka. To jedyne, czego nie lubię w tych książkach. Reszta?
Chcę jeszcze, jeszcze!
Jestem dorosłą kobietą, jednak w tym momencie czuję się jak rozkapryszona nastolatka. Rozpiera mnie energia, duma z powodu przeczytania kolejnej - rewelacyjnej! - książki Samanthy Young i smutek, bo znowu pozostało mi czekać długie miesiące, aby w ciągu dwóch godzin przeczytać kolejną część.
Ale nie warto smutać, bo czekać naprawdę warto.
Tym razem możemy zapoznać się z historią Alexy i Caine'a, ciągnącą się przez upokorzenia, przeszłość i pożądanie. Kto nad kim ma władzę? I czy warto brnąć w tę nieznaną przyszłość?
Szczerze, ja bym już dawno walnęła to w cholerę. Niektóre sceny po prostu były tak... okropne (chodzi o charakter Caine'a), że miałam ochotę wejść do książki, walnąć go w twarz, wyprowadzić Alexę z budynku i dopilnować, by trzymała fason. Na jej miejscu już dawno miałabym dość tego swojego piekielnie przemądrzałego, wrednego, okrutnego i - jakżeby inaczej - przystojnego szefa.
,,Nie zabija się swojego szefa pierwszego dnia w pracy, nie zabija się swojego szefa pierwszego dnia w pracy, nie zabija się swojego szefa pierwszego dnia w pracy..."
Alexa dobrze myśli, ale moim zdaniem byłby to czyn w obronie własnej. Może i sam przyznał, że zapewni jej pracę, ale ma się przygotować na piekło, lecz... Jejku. Wiecie ile razy wpadłam na pomysł, żeby go uśmiercić za jego zachowanie? W końcu codziennie przynosiła Wielkiemu Panu Carraway kawę, więc miałaby okazję dosypać mu jakąś trutkę na szczury.
Ale nie myślcie sobie, że Caine to po prostu wredny, zły dupek z piekła rodem. Nie. Naprawdę go polubicie. Ma swoją historię, swój wyszlifowany charakter i mury, za którymi się chroni.
Ale może od początku...
Alexa pracuje ciężko, aby zapewnić sobie dobre imię, przyszłość i lokum, które wynajmuje. Niestety, trzy miesiące temu jej mama zmarła w wypadku, przez co musiała zrobić sobie urlop. Po powrocie nie miała czasu, aby zapoznać się z kolejnym klientem, któremu miała zrobić sesję zdjęciową. Gdy na miejscu się okazało, że jest to Caine Carraway, przystojny biznesmen, omal nie uciekła. Nie chciała się mu przedstawiać, najlepiej byłoby zrobić to, co miała, i zapomnieć o tym człowieku...
Ale Caine jej tego nie ułatwił.
Użył flirtu, aby zapoznać się z Alexą. Ona zaś, chcąc postawić sprawę jasno, wyznała mu swoje nazwisko.
I wtedy stało się najgorsze: Caine zaczął nią gardzić.
Czemu? Bo to przez jej ojca jego matka zmarła.
Przez to, że główny bohater zażyczył sobie innego fotografa, szef wywalił Alexę z roboty i ponadto zobowiązał się, że nie otrzyma nigdzie nowej fuchy. Jednak dziewczyna się nie poddała. Postanowiła zawitać do firmy Caine'a i sprostować sprawę. Obiecał tylko, że zadzwoni do Benita, aby przyjął ją z powrotem.
Lecz nie przyjął. Były szef miał dumę i postanowił trzymać się swego.
Caine postanowił zatrudnić ją u siebie, jako osobistą asystentkę, przy okazji zgotować jej piekło na ziemi. Nie przypuszczał jednak, że Alexa ma język i potrafi nieźle ochłodzić jego ambicję. ,,Mądrala" - jak zwykł ją nazywać, zaczęła go nawet lubić, gdy uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę jej nowy szef skrywa się za wielkimi murami. Poza pracą potrafi być troskliwy, miły i zabawny. Nie tylko gburowaty, bez poczucia humoru, wredny, zapracowany...
Ale przeszłość daje o sobie znać.
Oczywiście, jest także dużo, dużo pożądania. Czasem nawet śmiać mi się chciało, bo niby dorośli, wyrośnięci z młodzieńczych popędów, to i tak wystarczyła iskra, aby spłonęli żywcem. No, ale cóż poradzić na prawdziwą miłość?
Już słyszę w głowie słowa Caine'a, że to nie jest miłość. To po prostu seks. Potem przyjaźń z dodatkami. Romans...
Ale nie miłość.
Oprócz okropnej historii, z jaką zapoznamy się już na początku książki, jest jeszcze jedna potworna strona naszego książkowego przystojniaka. Właściwie to byłam naprawdę zaskoczona, gdy wyszło szydło z worka; i wtedy naprawdę miałam ochotę wejść do tej przeklętej książki i walnąć go rozgrzaną patelnią w łeb.
Uwielbiam książki Samanthy Young. Może i jej dzieła są przewidywalne (no, powiedzmy), ale dzięki niej możemy wejść w inny świat i zatracić się w uczuciu spełnienia. Pisze naprawdę dobre romanse z erotyką w tle i wymyśla dla swoich bohaterów cudowne życie z niezwykłą historią. Na okładce zaś powinny się znaleźć ostrzeżenie, że nie można czytać w miejscach publicznych - grozi wybuchami śmiechu. Te wszystkie odzywki, sytuacje, są po prostu... GENIALNE!
Mam duży sentyment do autorki. Uwielbiam ją już od pierwszej powieści. Gdy przeczytałam, że wszystkie wymienione miejsca, które były uwzględnione w cyklu ,,On Dublin Street", naprawdę istnieją, byłam jeszcze bardziej zafascynowana jej wyobraźnią.
Fabuła może i nie powala na kolana, ale mimo to zapewnia dobrą rozrywkę. Rozgrzeje do czerwoności i przeniesie nas w świat, który jest tak blisko naszego. Wyobraźnia zacznie działać na najwyższych obrotach, a jesienne, zimniejsze dni staną się dla nas okazją, aby wgramolić się w fotel i z kubkiem herbaty zaczytać się w kolejnej, cudownej powieści Pani Young.
Obyśmy nie musieli czekać tyle na kolejne części!
I naprawdę się cieszę, że empik.com przysłał o wiele za wcześnie tę książkę. Zapewnił mi tym uśmiechnięte dni! :)
Ocena: 5+/6