-->

środa, 31 sierpnia 2016

#107 Układanka z uczuć

Autor: Małgorzata Garkowska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 328
Data wydania: 25 sierpnia 2016





Z początku zapowiada się niewinnie - klasyczna obyczajówka. Powoli wkraczamy w historię Agnieszki i Pawła, spodziewając się problemów, które na pewno skomplikują ich życie - jak to zwykle bywa w literaturze tego pokroju. I tak się stało - problem pojawił się, zmieniając całkowicie rzeczywistość. Jednak z każdą kolejną stroną przekonujemy się, że konflikt ten urodził się dużo, dużo wcześniej, a dopiero teraz wyszło szydło z worka.





Opis:
Historia Agnieszki i Pawła zaczyna się jak w bajce o Kopciuszku. On – bogaty przedsiębiorca, syn znanego prawnika. Ona – piękna dziewczyna z niewielkiej wsi, wychowana przez starszych i bardzo surowych rodziców. Ich drogi mogłyby się nigdy nie przeciąć, ale jednak…
Gdy pewnego dnia na wernisażu wystawy Paweł zachwycił się dziewczyną z obrazu, postanowił, że ją odnajdzie i się z nią ożeni. Agnieszka, kiedy go poznała, była przekonana, że dla tej miłości może poświęcić wszystko: więzi rodzinne, przyjaciół, miejsce, w którym dorastała. Nie miała znaczenia różnica wieku, status majątkowy czy wychowanie. Aż do dnia, w którym odkryła prawdę…               
źródło opisu: http://www.zysk.com.pl/

Spodziewałam się kolejnej bajki o księciu, który wyciągnął Kopciuszka z biedy, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Narrator trzecioosobowy opowiada nam historię, która pokazuje prawdziwe realia ,,niby-bajek". Jesteśmy już przyzwyczajone do tego, że za milionami banknotów kryje się literacki idealny mężczyzna. Ale jak jest naprawdę? Wiemy, że pieniądze szczęścia nie dają. Liczą się nasze wewnętrzne, emocjonalne zaspokojenia.
Już od pierwszej strony poznajemy Agnieszkę, która mimo bogatego męża, patrzy na świat... nijako. Bezsilnie, jakby wszystko było jej jedno. Czyżby więc typowy ,,Pan Grey" (przepraszam za określenie, ale tak najlepiej określić egoistycznego mężczyznę, który myśli, że wszystko może załatwić seksem lub pieniędzmi) nie spełniał cech idealnego mężczyzny? Autorka umiejętnie zmieniała charakter pióra, pisząc o tym, jak finansowo (!) bogate małżeństwo jest tak naprawdę toksyną, niszczącą nie tylko związek, ale i człowieka, gdy ten powoli umiera od środka. Z drugiej zaś strony Paweł, mając na uwadze posłuszeństwo swojej żony, z dnia na dzień pozwala sobie na więcej. Lubię analizować zachowania, więc gdy czytelnik koncentrował się na głównym bohaterze, ja zauważyłam, że Paweł nie widział w tym wszystkim problemu. Ja sama również akceptowałam jego zachowanie, choć w głębi duszy tak naprawdę go dusiłam i mordowałam na wszystkie sposoby. Gołym okiem widać, że to on zawinił, ale... Krytykujemy innych, wymieniamy ich wady, nie zauważając własnych poczynań. Nie dziwię się więc, że nasz bogacz również miał z tym problem. Jednak to dyskusja obszerniejsza, niż mogłoby się wydawać. A jak już się rozgadam, to prędzej opowiem o całej książce, niż zachęcę Was do przeczytania... ;)

A zachęcam, naprawdę. Może i fabuła jest nieco przewidywalna, ale znajdziecie wiele wątków, które nie pozwolą oderwać się od lektury. Kolejny raz wspomnę o tym, że nie znajdziecie tutaj cukierkowej bajki na dobranoc, na jaką miałam nadzieję się natknąć. I choć tego nie znalazłam w tej powieści, wcale nie żałuję. Ukazane zostało prawdziwe życie, składające się ze wzlotów i upadków. Ciągnąca się nić złych wyborów nigdy się nie urywa, nie znika, nawet jeśli wykończy się szpula. Ona zawsze gdzieś pozostanie - za nami albo przed nami. Karma wraca. Tego wciąż brakuje w książkach - autentyczności.

Kolejnym wielkim atutem książki jest brak początku i zakończenia. Wchodzimy w sam środek historii miłosnej, a zakończenie nie jest takie, jakie zwykle pojawiają się w powieściach. Każdy może dopisać inny scenariusz tego, jak mają się potoczyć losy Agnieszki. Cóż... Nie wiem, czy będzie kontynuacja ,,Układanki z uczuć", ale dla mnie takie zakończenie jest w pełni satysfakcjonujące.

Zaletą jest również dodatkowy bohater - Piotr, który komplikuje jeszcze bardziej życie bohaterów. Musiałam o nim wspomnieć, ale nie zamierzam więcej na ten temat powiedzieć. Napiszę tylko tyle, że... Jest o czym czytać i o czym rozmawiać.

Reasumując, Układanka z uczuć to powieść, po którą warto sięgnąć. Co zdumiewające, choć autorka ma na koncie parę utworów, powyższa pozycja literacka jest jej powieściowym debiutem. Tym bardziej gratuluję pomysłu na fabułę. Fabułę, która wciąga od samego początku do końca. A co najważniejsze, wiele można wynieść z tej książki.
Trafia do ,,ulubionej półki".

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.





wtorek, 30 sierpnia 2016

#106 Ostra Gra

Autor: Olivia Cunning
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 368
Data wydania: 5 lutego 2013
Cykl: Ich noce(tom 2)

"Ostra gra" już sam tytuł mówił, że to będzie coś mocnego, przepełnionego erotyką i dobrą zabawą. Zachęcało mnie, nęciło w każdej chwili żeby przeczytać, lecz dzielnie powstrzymywałam się wiedząc, że jeśli zacznę to nie będę w stanie przerwać i oderwać się. Cóż, poległam i muszę przyznać, iż pierwszy raz w swoim życiu ucieszyłam się ze swojej porażki.

Mimo iż z Olivii pismem spotykam się po raz pierwszy to już wiem, że go naprawdę lubię. Potrafi przepełnić zwykłą rozmowę podtekstami i erotyzmem. Skupia się na każdym szczególe i dokładnie go opisuje, nie tylko skupia się na życiu seksualnym czy miłosnym Sinnersów i osób z nimi związanych, ale także na problemach, z którymi muszą się zmierzyć.

Sed, który jest wokalistą Sinnersów jak na gwiazdę przystało przyciąga tłumy fanek, które są nim oczarowane i oczywiście gotowe na spełnienie każdej jego prośby, byleby tylko znaleźć się blisko niego. Tylko czy on lubi tą zabawę? Muzykę bez wątpienia kocha, ale czy na pewno te groupies, które za nim wszędzie podążają? Czy fascynuje go takie życie erotyczne?

Jessica jest piękną dziewczyną, która przyciąga uwagę każdego mężczyzny, kiedyś również i Seda, ale ich drogi niestety się rozeszły. Ona jest przekonana, iż dobrze postąpiła wybierając spełnianie marzeń, zamiast uleganie mężczyźnie. Lecz co się stanie, jeśli życie postawi ją w niekomfortowej sytuacji i spotka na swojej drodze przeszłość, o której nie chciała myśleć.

Historia Jessiki i Seda jest dosyć burzliwa, mają podobne do siebie charaktery, są uparci i nie lubią zbytnio ulegać. Starają się ukrywać przed sobą nawzajem swoje uczucia, myśląc, że drugiej osobie zależy wyłącznie na seksie i na żadnej innej relacji poza tą. Odpychają się i przyciągają, niczym magnesy zmieniające bieguny. Żeby się dowiedzieć jak potoczy się ta historia musicie sami się w nią zagłębić i pozwolić się jej porwać.

"-Jak Trey stracił swoje dziewictwo?
-Powiedzmy, że był ze starszą kobietą-powiedział Sed
-Znacznie starszą-dodał Brian
-Nie ma nic złego w starszych kobietach -Myrna powiedziała defensywnie. Znowu poklepała dłoń Treya.-Poza tym, to całkiem słodkie, że babcia jego najlepszego przyjaciela mu w tym pomogła."

Ocena: 5+/6


Autor recenzji: Lifeisbrutal

środa, 24 sierpnia 2016

,,Światło w mroku" - wyniki konkursu

Dobry wieczór wszystkim!

Nawet nie macie pojęcia, jaki wybór był ciężki. Wraz z Autorką dużo debatowałyśmy na temat Waszych prac konkursowych i ciężko było nam wybrać tę jedną, jedyną osobę, do której trafi ,,Światło w mroku".
Ale w końcu nadszedł ten moment, gdy ze wszystkich zgłoszeń został wyłoniony ten jeden zwycięzca. Gratulujemy i prosimy o wiadomość prywatną na fanpage Stan: Zaczytany, z uwzględnieniem adresu do wysyłki. :) A pozostałym uczestnikom życzymy powodzenia w kolejnych konkursach!

Zwycięzca - Magdalena Dublasiewicz.








#105 Zagraj ze mną

Autor: Kristen Proby
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 304
Data wydania: 29 stycznia 2015
Cykl: Ze mną w Seattle

Ostatnio w sumie nie wiedziałam, za co się zabrać, bo od siebie miałam kilka nieprzeczytanych książek, w dodatku dostałam kilka też na urodziny i co tu wybrać. Zdałam się na moją przyjaciółkę, która podpowiedziała mi tą, kiedy stwierdziłam, że chcę przeczytać coś lekkiego. Powiem, że naprawdę przypadła mi do gustu.

Z tą autorką mam pierwszy raz styczność i jestem pozytywnie zaskoczona, z jaką łatwością wciąga nas w historię, która choć przewidywalna ma w sobie to coś, co przyciąga, nęci i nie pozwala odejść bez skończenia lektury. Nie każdy tak potrafi zatrzymać przy sobie czytelnika, pobudzić do tego stopnia wyobraźnię, żeby nie było się w stanie o niczym innym myśleć; tak przynajmniej było w moim przypadku. Po prostu człowiek wyłącza się na otaczający świat, nie dopuszcza do siebie żadnych bodźców, otwiera się tylko na wymiar stworzony przez pisarkę.

Will Montgomery na pierwszy rzut oka wydaje się być zapatrzonym w siebie futbolistą, takim typowym narcyzem, który ma wysokie mniemanie o sobie. Oczywiście jak na sportowca przystało jego ciało jest ciałem wymarzonego mężczyzny, praktycznie wszystkie kobiety są w niego zapatrzone. Ale jak to mówią nie oceniaj książki po okładce, tak też jest w tym przypadku, pod tą powłoką narcyza kryje się coś znacznie większego. Jego myśli dokładnie pokazują jego osobowość, co i w jaki sposób jest dla niego najważniejsze oraz czego się w życiu obawia.

Megan McBride jest przyjaciółką siostry Willa, wydaje się nie zwracać uwagi na jego flirt i męski czar. Jest ona typem kobiety, które unikają mężczyzn, gdyż dla nich zakochać się oznacza cierpieć i to bardzo. Stara się o nim nie myśleć, lecz nie potrafi go wyrzucić z głowy, w dodatku Will nie daje o sobie zapomnieć i stale przypomina o swojej osobie. Przez przeszłość Meg nie potrafi wyrzucić z siebie swoich prawdziwych uczuć, przez co może jeszcze bardziej cierpieć.

Oboje głównych bohaterów dopełnia się w każdym calu, potrafią sobie nawzajem dogryzać, nie obrażając się przy tym na siebie. Ich życie nie jest też takie proste jak się wydaje, sławni futboliści potrafią mieć fanki, które mogą być zazdrosne o zwykłą dziewczynę sfotografowaną z nim przy boku. Ta opowieść jest również przepełniona dużą ilością seksu, pożądania oraz bolesnych upadków gorących uczuć.

"-Taak! Ktoś koniecznie musi mnie przelecieć - bełkocze znowu Brynna. - Poważnie, chłopaki. Mam ochotę na wielodniowe bzykanko. Jedno za drugim i...
-Dosyć! - drze się Caleb, a my zamieramy.
Matt wybucha śmiechem, my patrzymy po sobie oniemiałe.
-Zdaje się, że Caleb też potrzebuje bzykanka - rzuca Jules z wymownym uśmieszkiem. - Nat, jak się pisze orgazm? - pyta. Twarz ma prawie przyklejoną do wyświetlacza komórki.
-Tego się nie pisze, tylko czuje."

Gorąco polecam na letni wieczór!

Ocena:5+/6


Autor recenzji: Lifeisbrutal

wtorek, 23 sierpnia 2016

#104 52 kolory życia (TOM III)

Autor: Magdalena Kozioł
Wydawnictwo: Pociąg do natury
Data wydania: 22 lipca 2016
Liczba stron: 117
Seria: 52 kolory życia (TOM III)


Z recenzjami poprzednich części możecie zapoznać się pod adresem:



To prawda, że z kolejnymi częściami robi się coraz ciekawiej. Wgłębiamy się w historię Sally i Jacka, w ich romans i los, który straszy za każdym rogiem. W tym tomie widzimy zmiany w życiu głównej bohaterki, ale nie tylko! Robi się coraz goręcej i choć jestem za romansem Sally i Jacka, to... Nie wiem, czy jestem tak za ich pobocznymi miłostkami. Ale o tym zaraz...

Sally w końcu otwarła sklep z kosmetykami i zdecydowała się podążyć za głosem serca, wkraczając do miłosnego trójkąta. Tak, do trójkąta, bo Jacek nadal nie odszedł od swojej żony. Podczas czytania książki zadawałam sobie pytanie: czemu? Czemu wciąż tego nie uczynił, jeśli tak bardzo zakochał się w swojej kochance? Jednak usprawiedliwiałam ten czyn - a właściwie brak czynu - tym, że nie chce komplikować dzieciństwa Stasia - syna głównego bohatera. Rozumiem więc jego konflikt wewnętrzny, ale trzeba również zauważyć drugą stronę medalu. Żona do tej pory ma nadzieję na dobre zakończenie ich ,,separacji". On jednak nie kwapi się, aby jej oznajmić o swoim postanowieniu. Im bardziej przedłuża tę chwilę, tym Anecie ciężej będzie znieść tę sytuację. Miejmy więc nadzieję, że autorka wymyśliła dobry plan, aby rozegrać ową scenę. Już z góry współczuję żonie Jacka.

Ale to nie jest jedyna makabryczna sytuacja, w której znajdują się bohaterzy ,,52 kolorów życia". Kolejny raz jedno z nich trafia do szpitala, jednak tym razem stan jest krytyczny. Pochłonęłam ten fragment, trzymając jednocześnie mocno kciuki, aby nie pojawił się czarny scenariusz. Dzięki temu epizodowi tkwiłam w napięciu i ostateczna ocena stała się pozytywna. Jednak mam nadzieję, że więcej nie będzie wzmianek o szpitalu - co za dużo, to nie zdrowo. Można grać na nerwach czytelnika w inny sposób.  

Jak wspomniałam, robi się coraz goręcej. W poprzednich recenzjach napomknęłam, że nie jest to typowa książka z gatunku ,,romans", bo autorka koncentruje się bardziej na barwach i towarzyszących im uczuciach, dlatego też nie do każdego może trafić owa krótka powieść. Obawiałam się nieco tego, jak będzie wyglądał seks - i czy w ogóle się pojawi! - między Jackiem i Sally. Czy będzie zbyt ,,romantyczny"? Czy będzie tylko gra wstępna, a reszta zostanie pominięta? Ta część rozwiała moje wątpliwości. Jeśli jesteście na bieżąco z recenzjami, wiecie doskonale, że gustuję w literaturze erotycznej, dlatego ten moment był dla mnie bardzo istotny. Tutaj byłam ciekawa, czy oprócz połączenia serc, zostanie w tym samym stopniu pokazane połączenie ciał. I nie zawiodłam się. Nie ma mocnego ,,pieprzenia", jak w przypadku romansów erotycznych, ale jest pokazana ich miłość w sferze fizycznej. To dobrze, że autorka zdecydowała się na ten krok. Większość pisarzy, którzy próbują pokazać, jak mocne są uczucia, rezygnują z opisywania seksu. Dlatego też daję mocny plus temu tomowi za to, że starał się pokazać prawdziwe realia życia.

Korektę trzeciego tomu podjęła się inna osoba, ale wciąż widać w nim błędy. Jak już wcześniej pisałam w poprzednich recenzjach, nie przeszkadza to aż tak w czytaniu, ale osoby, które mają oko do błędów, będą miały problem z czytaniem. Miejmy więc nadzieję, że przy kolejnych częściach będzie o niebo lepiej!

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce

sobota, 20 sierpnia 2016

#103 Mniej złości, więcej miłości

Autor: Natalia Sońska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 324
Data wydania: 20 lipca 2016


Zanim skończyłam czytać książkę, w głowie miałam już zaplanowaną recenzję. Wiedziałam, co chcę napisać, o czym, i co mogę Wam o tej książce opowiedzieć. Mając to już przygotowane, byłoby z górki. Ale... Skończyłam czytać i kompletnie jestem zaskoczona.... Pozytywnie, rzecz jasna, lecz o tym za chwilę :)

Opis:

Kinga pracuje w redakcji pisma modowego „Pearl”. Jej życie jest idealnie poukładane i pozbawione problemów. Fajna praca i zakochany w dziewczynie po uszy fotograf Daniel są cudownym uzupełnieniem sielanki. Nic nie zapowiada nagłego załamania…
Życie Kingi zmienia się jednak diametralnie, gdy dziewczyna dowiaduje się, że jej ukochany wyjeżdża na międzynarodowy kontrakt do Afryki i zostawia ją na kilka miesięcy. Ale nie jest to jedyna szokująca wiadomość…
Uczucia Kingi zostaną wystawione na ciężką próbę. Będzie musiała znaleźć w sobie odwagę, by stawić czoła przeciwnościom. Na szczęście może liczyć na wsparcie rodziny i niezawodnej przyjaciółki. Czy z taką pomocą Kinga zdoła odnaleźć utracone szczęście i spełnić swoje marzenia?
„Mniej złości, więcej miłości” to historia o przyjaźni, uczuciach, rodzinnych więziach, nierozwikłanych zagadkach, niedopowiedzeniach i ogromnym poświęceniu. Burzliwe emocje biorą tu górę, złość pojawia się niejednokrotnie, a miłość odgrywa jak zwykle bardzo ważną rolę.

źródło opisu: http://czwartastrona.pl/mniej-zlosci-wiecej-milosci/


Autorka zadebiutowała powieścią: ,,Garść pierników, szczypta miłości" (klik), którą oceniłam bardzo dobrze. Natomiast ,,Mniej złości, więcej miłości" opowiada o życiu przyjaciółki - Kingi, jaką mogliśmy poznać w poprzedniej części. Przyznam, że zwykle serie opowiadające o innych bohaterach, nudzą mnie. Tutaj zaś, choć zaczęło się niewinnie, mamy naprawdę dużą dawkę rozrywki. Sądzę, że debiut autorki wypadł słabo, w porównaniu z tą częścią. Gratuluję!

Choć nie powinnam w recenzji porównywać autorek, ale muszę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami. Jedne z moich ulubionych zagranicznych autorek to Jill Shalvis (pisze lekkie romanse) oraz Barbara Freethy (kryminał z romansem w tle). Podczas czytania obu książek Natalii Sońskiej, wciąż miałam wrażenie, że mam do czynienia z którąś z powyższych autorek. Młoda pisarka (zaledwie rok starsza ode mnie!) pisze naprawdę rewelacyjnie. Widać, że jej warsztat szlifuje się z każdą napisaną stroną. Nie mogę się więc doczekać następnych jej książek. Jestem ciekawa, co znajduje się jeszcze w jej wyobraźni.

Ale do sedna! Nawet nie wiem od czego zacząć...
Czytelnik wprowadzany jest do tej historii powoli, a gdy już wygodnie usiądzie na miejscu widza, zaczyna się akcja. I to nie byle jaka! Przestępstwa, zagadki, odrzucenia i ulatniająca się miłość, jednak dryfująca gdzieś niedaleko nas.

,,Nie podejrzewała nawet, że te wszystkie przedmioty, napisy, ludzkie losy, będą ze sobą do tego stopnia powiązane i złożą się w jeden przekaz. W miłość silniejszą od... miłości" str. 212 ,,Mniej złości, więcej miłości", Natalia Sońska 

Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wyobraźcie sobie miłość: tak barwną, że oczyma wyobraźni widzimy serduszka, kołyszące się powoli na wietrze, jawiących się obok głównych bohaterów. Wiadomość o ciąży Kingi miała być rewelacyjną sensacją, dopełnieniem ich miłości, jednak... Było całkowicie inaczej. To właśnie wyjazd Daniela poruszył koło fortuny. Nie przewidziałam, że wszystko aż tak bardzo się skomplikuje. Zbiegi okoliczności przestały być zbiegami, gdy zdajemy sobie sprawę z działania przeznaczenia. Powiem więcej - coś, co jest dla nas niewidoczne, nigdy nie jest wyraźne. Czytelnik chodzi z książką, aby w jakiś sposób rozruszać ciało napięte od emocji.


,,Życie jest zbyt krótkie, by oglądać się za siebie. Przyszłość jest o wiele ciekawsza. Wiesz dlaczego? Bo jest jeszcze nieodkryta."
str. 212 ,,Mniej złości, więcej miłości", Natalia Sońska 


Książka jest przepełniona emocjami - od tych pozytywnych, aż po sam smętny ton. Płakałam - Ci, którzy już tę książkę mają za sobą, wiedzą z jakiego powodu. A właściwie, przypominając sobie o tym fragmencie, nadal mam łzy w oczach! Uważam,  że pierwsza część była bardzo dobra, jeśli chodzi o książki o lekkim brzmieniu. W tej części natomiast mamy wiele... wszystkiego. Autorka postawiła sobie wysoko poprzeczkę. Jestem zdumiona tym, jak wszystko opisała, a przede wszystkim... skomponowała. Jestem zachwycona.

Reasumując, książkę oceniam na bardzo dobrą z plusem. Gdy sięgamy po tę pozycję, myślimy o tym, że jest to lekki romans, przy którym moglibyśmy się zrelaksować. I choć odetniemy się od zewnętrznego świata, prawda wygląda całkiem inaczej - założenie się zmienia. Mamy dużo sensacji, problematyki, wyciągniętych wniosków, a romans jest tylko podstawą tego wszystkiego. Może i to fundament powieści, ale jak sami wiemy, fundamenty ledwo widać. Tu wszystko jest ważne, dlatego czytajcie wszystko z uwagą!
Z ręką na sercu polecam. Na pewno wrócę kiedyś do niej, a Wy w tym czasie sięgnijcie po ,,Mniej złości, więcej miłości", bo warto!

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

środa, 17 sierpnia 2016

#102 Sweet Ache Krew gęstsza od wody

Autor: K. Bromberg
Wydawnictwo: Editio Red
Ilość stron: 456
Data wydania: 3 sierpnia 2016
Seria: Driven (tom 6)





Kolejne spotkanie z K. Bromberg, autorką debiutującą serią Driven, uważam za udane. Co najważniejsze, książki autorki lądują obok moich ulubionych pisarek, tj. Samantha Young, Mia Sheridan, czy J. Lynn. Jednak chciałabym najpierw opisać swoje przemyślenia dotyczące tej części.







Opis:


Książka, którą trzymasz w dłoni, jest kolejną powieścią z serii „Driven” pióra K. Bromberg. Opowiedziana w „Driven” historia jest wysmakowana, a traktuje o skomplikowanej grze uczuć, instynktów i emocji, pożądania i bólu. To opowieść, która wbrew wszystkiemu znajduje baśniowe zakończenie: szczera i naturalna Rylee poślubia swojego Coltona, pięknego i bardzo niegrzecznego chłopca.

Kiedy Rylee pławi się w swoim szczęściu, rozpoczyna się niezwykły romans siostry Coltona, seksownej i pięknej Quinlan Westin i Hawkina Playa. Hawkin, sławny muzyk o dobrym sercu, po raz kolejny bierze na siebie wybryki młodszego brata, Huntera. Ponownie daje się wykorzystać, ale tym razem grozi mu odsiadka. Przyszłość jego zespołu staje pod znakiem zapytania. Aby zdobyć przychylność sędziego, Hawkin zgadza się gościnnie poprowadzić serię wykładów na miejscowej uczelni. A Quinlan... Cóż, Hawkin zakłada się z kolegą z zespołu, że zaciągnie ją do łóżka.
Uwiedzenie Quinlan, która nie ma najmniejszej ochoty stać się kolejną zdobyczą gwiazdora, okazuje się o wiele trudniejsze niż seria wykładów. Im bardziej on się stara, tym bardziej ona go unika, ale nieoczekiwanie między tym dwojgiem rodzi się coś pięknego i prawdziwego. Złożoną sytuację dodatkowo komplikuje Hunter: gdy tylko zorientuje się, że jego starszy brat ma słaby punkt, zrobi wszystko, żeby go wykorzystać...

Jak to się skończy? Czy historia o tak zagmatwanym początku może zaowocować prawdziwym uczuciem? Czy Quinlan i Hawkin wbrew wszystkiemu znajdą szczęście?

„Driven” jest debiutanckim cyklem powieści K. Bromberg. Książki te trudno zaliczyć do zwykłych romansów. Są czymś więcej: emocjonującą, niepokojąco wciągającą podróżą w świat pełen namiętności, pożądania i nieokiełznanej pasji. Sama K. Bromberg jest powściągliwą panią domu i doskonale zorganizowaną mamą. Kolejne książki serii „Driven” są niezwykle ciepło oceniane m.in. przez „New York Timesa” i „USA Today”, a niezliczone rzesze czytelniczek niecierpliwie wyczekują każdej nowej powieści.
Realna, skomplikowana, pełna ognistych namiętności — od pierwszej do ostatniej kartki!
               
źródło opisu: http://helion.pl/ksiazki/sweet-ache-krew-gestsza-o...(?)

Moje pierwsze pytanie, które pojawiło mi się w głowie, gdy zaczęłam czytać, brzmiało: czy we wszystkich książkach K. Bromberg mamy do czynienia z nimfomanami? Na początku owszem, nieco się zniesmaczyłam, gdy Quinlan okazała się kolejną kobietą, wskakującą do łóżka faceta bez zastrzeżeń, jednak po głębszych przemyśleniach stwierdziłam: niech to szlag. Gdyby było inaczej, byłabym oburzona. Czemu? Zastanówcie się. W większości książkach z gatunku romansu erotycznego spotykamy ,,cnotki", ewentualnie młode kobiety, które tylko z pozoru zdają się być ułożone i zdystansowane. Później przekonujemy się, że choć ich mózg mówi ,,nie, nie zrobię tego z nim!", ciało robi swoje i przybliża się do seksownego bohatera. Potem seks w miejscu publicznym, choć główna bohaterka nadal upiera się przy swoim ,,cnotliwym" rozumowaniu. Tutaj zaś od początku widzimy kobiety, które wiedzą, co ciało i umysł potrzebuje. Nie boją się przyznać, że pragną seksu. Robią to, na co mają ochotę. Są wolne. No może niezupełnie, bo każda z nich ma swoje czarne strony medalu, swoją inaczej zbudowaną przeszłość, niemniej jednak widać, że nie są to typowe literackie kobiety.

W tej części również pojawiają się wątki ,,kryminalne" (piszę w cudzysłowie, bo nie jestem pewna, czy tak mogłabym to uwzględnić) i muszę przyznać, że gdy sprawy obracają przeciwny kierunek, moje serce zatrzymywało się na dłuższą chwilę, a adrenalina krążyła w moich żyłach. Ponadto zakład, który jest główną problematyką książki, a właściwie jej podstawą, także trzymał czytelnika w napięciu. My wiemy, że kłamstwo i tak zostanie odkryte - nie tylko w świecie literackim, ale i w realnym życiu - więc z niecierpliwością, a zarazem niechęcią czekamy na chwilę, gdy wszystko zostanie wyjaśnione. Nie wiem jak Wy, ale takie napięcie było dla mnie z początku negatywne, jednak całokształt, kiedy wszystkie emocje opadły, jestem w pełni usatysfakcjonowana.

Główni bohaterzy są dobrze wykreowani. Nie tylko w tej części, ale i w poprzednich. Jednak największym uznaniem jest cała charakterystyka Hawkina. Jego przeszłość, teraźniejszość i nieznana przyszłość mocno na mnie wpłynęły. Choć to facet z krwi i kości, i ma silny charakter oraz osobowość, to wewnątrz tak naprawdę jest nadal małym chłopcem, który widział zbyt wiele, jak na tak młodego człowieka. Serce mi się krajało, gdy czytałam jego rozterki emocjonalne. Sama nie wiem, jak poradziłabym sobie w jego sytuacji. To tylko bardziej spotęgowało moje odczucia, odnośnie charakterystyki.

Reasumując, tak samo jak inne książki K. Bromberg, oceniam bardzo dobrze. Co prawda, nie jest to lektura dla wszystkich, bowiem język oraz sceny erotyczne są dość mocne, jednakże summa summarum należę do grona czytelniczek, którym to jak najbardziej odpowiada. To lekka lektura o mocnym brzmieniu, z dodatkiem napięcia, smutku lub nawet łez. Polecam również tę część!

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio Red.



poniedziałek, 15 sierpnia 2016

#101 SLOW BURN. Kropla drąży skałę

Autor: K. Bromberg
Wydawnictwo: Editio red
Ilość stron: 399
Data wydania: 8 lipca 2016
Seria: Driven (tom 5)

Jedna noc z przyjacielem? To nie mogło skończyć się dobrze...

Uwielbiam tę autorkę za to, że nie ma barier językowych. Delikatnym akcentem zmienia romans w burzę hormonalną, aby na końcu uraczyć czytelników dozą cierpienia, smutku czy radości. Po tej autorce nie można niczego się spodziewać. Może i pisze romanse erotyczne, ale one należą do lekkich, jak większość na rynku. To dlatego seria Driven tak dobrze mi się czytała. Tym razem jednak mamy do czynienia z kwitnącym romansem pobocznych bohaterów, którzy zamieniają się z Rylee i Coltonem rolami. To oni stoją na starcie i ścigają uczucie, niekiedy błądząc niezbadanymi ścieżkami. Myślałam, że kontynuacja będzie nudniejsza, jednak... Zresztą, przeczytajcie sami. :)

Opis:
Książka, którą trzymasz w dłoni, jest ekscytującym dopełnieniem trylogii Driven pióra K. Bromberg. Trylogii, która nie jest zwykłym romansem. To wysmakowana, niepowtarzalna karuzela emocji, instynktów i pragnień, wciągająca, uzależniająca, przyprawiająca o zawrót głowy, dreszcze i bezsenność. Znajdziesz tu pożądanie, namiętność, głód bliskości i potrzebę kontroli. Rylee Thomas i Colton Donovan — kobieta sukcesu, szczera, naturalna, i on, piękny, bogaty, bardzo niegrzeczny chłopiec. Oboje z bagażem traumatycznej przeszłości. Ona z silną potrzebą kontroli, a on — z ego rozbuchanym do granic możliwości. Efekt może być tylko jeden — spirala pożądania i bólu.

Cykl Driven składa się z trzech tomów: Driven. Fueled. Crashed. Książki te zostały napisane z punktu widzenia Rylee. Wiemy co ona myśli, jakie są jej intencje, uczucia i rozterki. Możemy przyglądać się skomplikowanej sieci uczuć, instynktów i emocji, z których rodzi się trudna miłość do Coltona Donovana — egoistycznego mężczyzny w rozsypce. Czy nie byłoby wspaniale głębiej wejść w złożoną i kapryśną duszę Coltona, doświadczyć tego, jak walczy ze swoimi demonami, i obserwować, jak na ślepo uczy się wychodzić poza swoje ograniczenia?

Ta książka jest właśnie takim wejściem w świat Coltona. Jeśli zafascynowała Cię trylogia Driven, jeśli wciąż dręczy Cię niepokój tej trudnej miłości, musisz dowiedzieć się, jakie myśli kłębiły się w głowie Coltona, jakie obrazy widziały jego piękne oczy. Najważniejsze momenty historii Rylee i Coltona zostały tu opowiedziane jeszcze raz — przez Coltona.

Driven to debiutancka trylogia K. Bromberg — trylogia, która stała się prawdziwym bestsellerem. Sama K. Bromberg jest powściągliwą panią domu i doskonale zorganizowaną mamą. Cykl, który napisała pod wpływem impulsu, został bardzo ciepło oceniony przez „New York Times”, „USA Today” i... niezliczone rzesze czytelniczek. Aktualnie K. Bromberg pracuje nad kolejnymi powieściami.
Nie zrozumiesz Coltona. Ale możesz dotknąć jego duszy...
                                                       
źródło opisu: septem.pl

Jak można było się spodziewać, po jednej pijackiej nocy, gdy przyjaciele poszli ze sobą do łóżka, ich nastawienie do siebie się zmieniło. Chociaż Haddie kategorycznie odmawia sobie miłości, pragnąc jedynie seksu, nie może przejść obojętnie obok Becketta. On zaś nie pozwala jej o sobie zapomnieć. On chce, żeby zauważyła ich możliwą wspólną przyszłość, jednak ona obawia się. Obawia się życia, obawia się tego, co może kryć się w jej organizmie. Po śmierci siostry stała się paranoiczką. I nie mówię, że to jest coś złego - wprost przeciwnie. Jej zachowanie jest wytłumaczalne. Boi się, że sama będzie miała raka i umrze, pozostawiając po sobie ból i kolejne cierpienie, z jakim musieliby zmierzyć się jej bliscy. To dlatego odpycha od siebie miłość, gdy ta puka do drzwi jej serca.

Ponadto pragnę zauważyć, że autorka poruszyła bardzo ważny temat. Wiem, że dla niektórych zachowanie głównej bohaterki będzie nieco oklepane, jednak... Tak wygląda autentyczność. Sama jestem osobą, która woli zachowywać własne problemy dla siebie, aby moi bliscy nie musieli również się denerwować zaistniałą sytuacją. Tutaj zaś widzimy nie tylko konflikt wewnętrzny Haddie, która zachowuje swój stan zdrowia dla siebie, ale i spostrzeżenie drugiej osoby. To dzięki temu widać wyraźnie racje dwóch stron. Z jednej strony rozumiemy oraz akceptujemy Haddie i jej problem składający się ze strachu, ale i również przeczymy jej postępkom. K. Bromberg pokazała nam, że bliscy są dla nas najważniejszą podporą w trudnych chwilach i to dzięki nim będzie nam łatwiej przejść przez ciężki etap życiowy.

K. Bromberg kolejny raz zaporcjowała nam wybuch wulkanu emocji. Myślałam, że temat będzie oklepany, jednak ponownie zmierzyłam się prawdziwym życiowym tematem. Tkwiłam w niewiedzy i strachu, co zgutuje nam autorka. Myślę, że udało jej się napisać dobrą powieść, na mierze swoich poprzednich. Choć jest dużo scen erotycznych - w końcu to romans erotyczny - nie na tym skupiamy swe czytelnicze zaciekawienie. Pozytywnie zaskoczyła mnie ta część, bo choć wiele razy czytałam już na temat problemów z utrzymaniem czystych relacji z przyjacielem, z którym poszło się do łóżka, tutaj zaowocowała dość lepszy pomysł na fabułę. A epilog... Cóż. Z początku zmroził mi krew w żyłach. Tylko tyle wyznam. :D

Co tu jeszcze dużo mówić? Zachęcam Was do sięgnięcia po książki K. Bromberg. Jeśli lubicie mocne romanse erotyczne oraz dobrą fabułę, nie zastanawiajcie się długo. Ja zaś czekam na kolejne książki autorki.

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Editio red

niedziela, 14 sierpnia 2016

#100 Podniebny lot

Autor: R.K. Lilley
Wydawnictwo: Editio red
Data wydania: 7 lipca 2016
Liczba stron: 320
Seria: W przestworzach (tom I)




Mam sprzeczne uczucia. Z jednej strony naprawdę przyjemnie czytało mi się tę książkę, ale w prawdzie... o wszystkim już czytaliśmy. Nie ma nic nowego. Z góry możemy zakładać, jak potoczą się dalsze losy bohaterów z ,,Podniebnego lotu". Jednak ta pozycja nie jest taka zła, jak możemy przypuszczać. Ale o tym za chwilę...







Opis książki:

Bianca jest wysoką, szczupłą pięknością o jasnozłotych włosach, stewardessą w pierwszej klasie luksusowych linii lotniczych. Jest pewna siebie, wyniosła i chłodna, profesjonalna w każdym calu, nie pozwala nikomu na najmniejszą poufałość. Nawet jeśli ma do czynienia z ludźmi z pierwszych stron gazet, pozostaje uprzejma i niewzruszona — niczym piękny posąg.

Tylko jeden mężczyzna przyprawia ją o bicie serca, niepokój i drżenie głosu. Sprawia, że traci panowanie nad sobą, nie umie pozbierać myśli, a w kolanach odczuwa zdradliwą miękkość. James Cavendish. Najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego widziała. Najpiękniejsze, turkusowe oczy, w jakie się wpatrywała. Miliarder o zniewalającym głosie i cudownie umięśnionym ciele. Bez wysiłku zyskuje nad Bianką władzę nieograniczoną, uwodząc ją niewypowiedzianą obietnicą dominacji, rozkoszy i bólu, uwalniając najbardziej podstawowe instynkty.

Pan Cavendish. Pan Uparty. Pan Perwersyjny. Pan Czarodziej. Pan Dominujący. Pan Zaborczy. Pan Czuły Kochanek. Pan Cavendish...

Tę historię przeżyjesz głęboko. Doświadczysz niezwykłych emocji, świdrującego strachu, tęsknoty i słodyczy uległości. Zatracisz się bez reszty w tej fascynującej opowieści o instynkcie, dotyku, pożądaniu i rozkoszy.
Pan Cavendish. Jak długo oprzesz się tym turkusowym oczom?               
źródło opisu: http://septem.pl

Osiemdziesiąt procent fabuły to sklejki z innych romansów erotycznych. Mamy wielbiciela BDSM, niedoświadczoną seksualnie kobietę oraz miłość, która opiera się głównie na seksie. Seks, choć ,,mocny" - w końcu mamy znowu do czynienia z BDSM, nie jest aż tak interesujący. Czytelnik nie odczuwa emocji, tylko czyste zainteresowanie tym, co dzieje się w książce. Jednak przyznam, że to jedna z tych powieści, które czyta się szybko i dość przyjemnie, bowiem należy ona do książek, po jakie sięga się po trudnym dniu, aby się zrelaksować.

Plusem jest dobrze dopracowana przeszłość głównej bohaterki. Sam James Cavendish, choć jest naprawdę interesującym (i przystojnym oraz niegrzecznym) mężczyzną, w pierwszej części za wiele o nim nie wiemy. Co prawda, powoli poznajemy jego przeszłość, ale bardziej zagadkową postacią jest dla nas Bianca. Mimo, że jest ona osobą niedoświadczoną w sferze uczuciowej i seksualnej, przez co nie jest jej łatwo być w nowym związku, poznajemy jej silną osobowość. Z jednej strony jest nieco słaba, z drugiej zaś mocno trzyma za stery swojego życia. Nie jest głupiutką dziewczynką, tylko skrzywdzoną kobietą, która potrafi logicznie myśleć. To właśnie to spowodowało, że byłam ciekawa, jak się rozwinie sytuacja.

Najważniejszą pozytywną cechą książki było to, że Bianca, która zgodziła się na związek oparty wyłącznie na seksie, nie próbowała w jakiś sposób zmanipulować Jamesa, aby zmienić jego postanowienie. To ona właściwie twardo trzymała się tego, żeby nie rozwinąć związku. Nie snuła marzeń na temat domku z białym płotem, dogiem i gromadką dzieci. Usłyszawszy od niego, że oczekuje on tylko seksu, zaakceptowała jego zdanie i w tym kierunku podążały jej myśli. Gdy tylko zbaczała z toru, natychmiast powracała myślami na odpowiedni tor. To on zaś był tym niezdecydowanym, co - na miejscu głównej bohaterki - niezmiernie mnie wkurzało i z chęcią potrząsnęłabym nim, aby w końcu się zdecydował.

Reasumując, książkę oceniam dobrze, jednak nie jest to lektura wysokich lotów. Jestem jednak miłośniczką romansu erotycznego, więc szufladkuję ją w przedziale ,,dla zabicia czasu". Jeśli więc lubicie książki w tym klimacie i macie ochotę na coś lekkiego, przy którym odetniecie się myślami od realnego świata - polecam, lecz to tylko na tyle. Osobiście miło spędziłam czas przy tej książce i na pewno sięgnę po kolejne książki autorki.

Ocena: 4+/6



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio red

piątek, 12 sierpnia 2016

Konkurs z ,,Światło w mroku" I.M. Darkss

A oto przed Wami konkurs patronacki! Tym razem dla kreatywnych. :)

Aby wziąć udział w konkursie, należy:
- odpowiedzieć na pytanie konkursowe,
- być obserwatorem bloga Stan: Zaczytany,
- udostępnić baner konkursowy
- oraz polubić stronę sponsorów:
- I.M. Darkss (klik)
- Wydawnictwo Innowacyjne Novae Res (klik)

Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest Aleksandra Szoć. Sponsorem nagrody jest I.M. Darkss oraz Wydawnictwo Novae Res.
2. Organizator zastrzega sobie prawo do zmiany regulaminu. O zmianach zostaniecie poinformowani.
3. Konkurs trwa od dziś do 19.08.2016 roku, do godziny 23:59. Późniejsze zgłoszenia nie będą rozpatrywane.
4. Każdy uczestnik konkursu winien jest zapoznać się z regulaminem oraz zasadami konkursu. Zgłoszenie się w konkursie wyraża jednocześnie akceptację każdego punktu.
5. Uczestnik może zgłosić się tylko raz.
6. Laureat zostanie wybrany przez organizatora oraz sponsora konkursu.
7. Laureat nagrody ma obowiązek podesłać w wiadomości prywatnej do Stan: Zaczytany swój adres do trzech dni po wyłonieniu zwycięzcy, w celu wysłania nagrody. Jeśli do tej pory zwycięzca się nie zgłosi, wybiorę inną osobę.
8. Wygrywa jedna osoba.


Pytanie konkursowe:

Co oznacza dla Ciebie ,,Światło w mroku"?
Odpowiedzi możecie nadsyłać w komentarzach lub na stanzaczytany@gmail.com - jednak pamiętajcie, aby uwzględnić wzór zgłoszenia w komentarzu! :)
Wykażcie się kreatywnością. Kompozycja dowolna!

Wzór zgłoszenia:
Zgłaszam się!
Obserwuję jako:
Lubię jako:
Odpowiedź na pytanie konkursowe: / wysłane na e-mail


czwartek, 11 sierpnia 2016

Wywiad z Michałem Matuszakiem



Serdecznie zapraszamy do przeczytania wywiadu z Michałem Matuszakiem - autorem książek ,,Odgrodzeni" oraz ,,Na marginesie".


Michał Matuszak


RECENZJA ,,ODGRODZENI" [KLIK]

Stan: Zaczytany: Zaczynając wywiad, chciałabym się dowiedzieć, skąd bierze Pan natchnienie, aby poruszać w swoich książkach tak ważne tematy?

Michał Matuszak: Tematy społeczne znajdują się w sferze moich zainteresowań. Nie trudno znaleźć temat do takiej książki, gdyż podsuwa je życie codzienne. Najważniejsze by chcieć je dostrzec i zrozumieć. Empatia i wrażliwość chyba są w tym momencie kluczowe. Takie sytuacje krążą wokół zwykłego, prostego życia i jeśli wyostrzyć wzrok, łatwo je można zauważyć. Za upadłymi żywotami zazwyczaj skrywają się ciekawe historie, droga pełna dziur i wybrzuszeń. Nikt się nie rodzi patologiczny. Coś doprowadza tych ludzi do takiego finiszu. Nikt raczej nie wybiera paskudnego życia dobrowolnie i chociażby dla zrozumienia łańcucha przyczynowo - skutkowego lubię się zagłębić w te mroczniejsze obszary. Margines społeczny jest trochę taką asymetrią do kultu wspaniałych bohaterów, którzy sięgają po wszystko co sobie założą, są piękni i otaczają się wianuszkiem adoratorów. Chciałbym, żeby do szerszej publiki dotarły wieści o drugiej stronie, tej wykolejonej, gorszej, mało widowiskowej. Lubię też czytać literaturą faktu, społecznie zaangażowane lektury.
Stan: Zaczytany: Na co dzień spotykamy się z patologią społeczną, jednak widok osób tkwiących w tym środowisku stanowi dla nas w pewnym sensie normę. Jak Pan spostrzega ten problem? Co Pan radzi czytelnikom, odnośnie reagowania na widok krzywd wyrządzonym zarówno dzieciom, jak i dorosłym osobom w domowym środowisku?

Michał Matuszak: Przemoc w domowym środowisku jest prawie niewykrywalna. Dziecko tłamszone przez rodzica, który sięga nie tylko po rozwiązania siłowe, ale potrafi także dołować, poniżać, silnie wpływać na psychikę, zamyka się na otoczenie. Zalęknione dziecko nie pójdzie po pomoc, nie doniesie na rodzica, bo pomyśli, że tak musi być, nie zna alternatywnego modelu rodziny. Co do kobiet, partnerek oprawców - jak wyczytałem w artykule psychologicznym – przyczyna leży w wychowaniu. Takie kobiety zazwyczaj narzekały w dzieciństwie na brak miłości, akceptacji, nie były dowartościowywane przez rodziców. Boją się samotności, kolejnego odtrącenia, więc wiążą się z mężczyznami z problemami, podporządkowują się im bo myślą, że tylko w ten sposób zaznają akceptacji, a potem nie potrafią odejść. Mylnie sądzą, że nie zasługują na nikogo lepszego. Przemoc domowa sięga do wczesnych przyczyn, ale skutki wybiegają też daleko w przyszłość.
Stan: Zaczytany: W ,,Odgrodzeni” - drugiej wydanej Pana powieści, znaleźć można dwie odrębne historie. Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiej książki?

Michał Matuszak: Obydwie historie są oparte na faktach. Zresztą w pierwszej mojej książce „Na marginesie” również dużo czerpałem z otoczenia, lecz to była taka metaforyczna zrzutka przemyśleń, obserwacji, faktów, zlepionych w sensowną całość. W „Odgrodzonych”, pomijając kilka szczegółów, inspirowałem się autentycznymi historiami, które wydarzyły się w moich kręgach, w jakimś stopniu w nich uczestniczyłem, doglądałem.
Stan: Zaczytany: Co skłoniło Pana do napisania powieści z perspektywy dziecka? Czy sądzi Pan, że społeczeństwo nie poświęca im uwagi? Może uważa Pan, że ich problemy są niedostrzegane w dżungli dorosłych przeżyć?

Michał Matuszak: Mam w sobie jeszcze dużo dziecka. Może stąd ten pomysł. :) Tak na serio, uważam, że problemy dzieci są często ignorowane. „Wyrośniesz z tego”, „przejdzie ci”, „nie przesadzaj”, to niestety nie rzadkie reakcje rodzica, który tym samym nie uczy dziecka wrażliwości czy zrozumienia. Wówczas rodzic pokazuje, że wiele kwestii można rozwiązać machnięciem ręki i pomrukiem dezaprobaty. Za to w innych sytuacjach jesteśmy nadgorliwi, mówimy im, co mają robić na każdym kroku, odbierając możliwość przekonania się na własnej skórze, która droga jest właściwa, poznania konsekwencji. W sumie to taka teoria z mojej strony, bo sam dzieci nie posiadam.
Stan: Zaczytany: Czy Pan także skrywa jakieś demony, potwory, ukryte w ciemnej i mrocznej szafie, czy może inspiracji szukał Pan wśród znajomych?

Michał Matuszak: Wyżej wspomniałem, że wydarzenia z moich książek są oparte na prawdziwych wydarzeniach. Trochę w nich moich spostrzeżeń i uwag, ale mnie samego w książkach jest mało.

Stan: Zaczytany: Czy w kolejnych powieściach również będzie Pan skupiał się na tym, aby poruszyć sercem i umysłem czytelników? Zdradzi nam Pan, czy trwają już jakiekolwiek prace nad nową powieścią? Jeśli tak, o czym ona będzie i kiedy można byłoby jej się spodziewać?

Michał Matuszak: Powiem tajemniczo, że kolejna książka jest na dość zaawansowanym etapie prac. Nie spinam się. Pracuję od słowa do słowa. Myślę, że w tym roku już raczej się nie ukaże. Książka będzie w całkiem innym klimacie. Czasy przyszłe, antyutopia, świat pogrążony w konflikcie religijnym, dyktatury oparte na prawach religijnych, a pośrodku główny bohater. Resztę będzie można doczytać w książce :)
Stan: Zaczytany: Brzmi niesamowicie ciekawie. :) A jaki czas poświęca Pan na pisanie swoich powieści?

Michał Matuszak: Napisanie jednej książki zabiera mi około roku. Nie mam regularnego trybu pisania. Czasem między jednym zdaniem, a drugim zdarzy mi się kilka dni przerwy. Kiedyś nawet mogłem liczyć odstępy w tygodniach. Raz załapie „cug” i napiszę kilka stron, a później mogę nie mieć czasu ani ochoty na pisanie przez dłuższy czas, choć w ostatnich dniach piszę w miarę systematycznie.
Stan: Zaczytany: Jak wygląda Pana stanowisko ,,literackiej” pracy? Zawsze jestem ciekawa, co znajduje się na biurku pisarza. Panuje ład i porządek, czy zupełnie przeciwnie?

Michał Matuszak: Nawet nie posiadam biurka. Biorę laptop na kolana i stukam w klawisze najczęściej w łóżku. Jeśli nie ma drugiej połówki przenoszę się do drugiego pokoju. Notatki, owszem mnie otaczają, ale raczej dbam wokół siebie o ład. Jedno, czego zawsze potrzebuję, to bycie samemu w pokoju i nieco ciszy. Wyborne warunki. A, ktoś, by jeszcze mógł donosić pączki :)

Stan: Zaczytany: Co sprzyja pańskiej wenie? Jakaś nastrojowa muzyka, kieliszek wina, czy wyjazdy w jakieś znaczące dla Pana miejsca?

Michał Matuszak: Paradoksalnie lubię, gdy za oknem jest ładna, słoneczna pogoda. Wówczas najwięcej tworzę, choć prędzej z pisaniem powinna się kojarzyć ponura zima i smętna jesień.
Michał Matuszak wraz ze swoimi książkami
Stan: Zaczytany: Jako że kończymy wywiad, proszę napisać parę słów dla czytelników. My w międzyczasie dziękujemy za wywiad!

Michał Matuszak: Również dziękuję za możliwość wypowiedzenia. Dziękuję tym którzy dotarli do końca wywiadu, a tym którzy pomyśleli „eh, przeczytam chyba jego książkę” dziękuję podwójnie, a tym którzy już przeczytali któreś z mych dzieł, bije pokłony do samej ziemi. Michał Matuszak, „Na marginesie”, „Odgrodzeni”, odmeldowuje.
Pozdrawiam! :)



A my zachęcamy Was do sięgnięcia po książki Michała Matuszak! Jeśli jesteście ciekawi, niżej recenzja jednej z książek:

RECENZJA [KLIK]













#99 52 kolory życia (TOM II)

Autor: Magdalena Kozioł
Wydawnictwo: Pociąg do natury
Liczba stron: 114
Data wydania: 22 maja 2016


Nowym czytelnikom już na wstępie chciałabym wyznać, że to nie jest normalna książka, którą spotykamy na polskim rynku. 52 kolory życia - jak sama nazwa wskazuje - koncentruje się na barwach życia. Pisana emocjami powieść pokazuje nam, jak nieobliczalne może być życie, gdy tylko wgłębimy się w jej tajniki. Romantyczna dusza autorki jest aż nad wyraz wyraźna w treści. Jeśli więc lubicie tego typu książki, zapraszam na recenzję pierwszej części (klik) oraz na recenzję drugiego tomu, którą znajdziecie poniżej.

Jak w poprzednim tomie, tak i teraz każdy rozdział jest zatytułowany numerem tygodnia oraz kolorem, na którym skupia się siedem dni. Można przebrnąć przez tę książkę koncentrując się na fabule, niemniej jednak radzę, aby zauważyć znaczenia, czy toteż wskazówki przeznaczenia, które autorka podsunęła nam przed nos. To dzięki nim 52 kolory życia nie są pospolitą obyczajówką, romansem. Tutaj możemy spowolnić swoje tempo życia i przeczytać o tym, co zwykle nie widzimy podczas trwającej codzienności.

Romans... Przyznam, że nie mogłam się doczekać, jak potoczą się sprawy głównych bohaterów. Sally to świeżo upieczona narzeczona. Posiada wspaniałego mężczyznę, którego kocha nad życie. Czuć ich miłość, a właściwie początki dobrze zapowiadającej się przyszłości, więc ciężko było mi wyobrazić, że główna bohaterka porzuci to, co ma, na rzecz nowo poznanego Jacka, którego podsunęło jej przeznaczenie. Z kolei Jacek to dobry mąż i przykładny ojciec. Może i nie układa mu się z żoną, niemniej jednak nie jest on typem faceta, mającego na boku kochankę. Kocha swoją Anetę, choć ich miłość już od jakiegoś czasu się wypalała. Tutaj więc nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie romansu z Sally, lecz patrząc na życiorys głównej bohaterki, przewidywałam konflikty. Całe szczęście, że w drugim tomie mogłam więc tę ciekawość zaspokoić.

O Autorce:
Jestem kobietą, której udało się w życiu, po wielu latach poszukiwań odnaleźć pasję. Od dzieciństwa lubiłam swoją wyobraźnię, książki i uwielbiałam pisać wypracowania. Okazało się, że takie zamiłowania mogą zakończyć się pomysłem o napisaniu własnej książki, który udało mi się zrealizować dzięki wytrwałości, natchnieniu, moim bliskim i pięćdziesięciu dwóm tygodniom jednego tylko roku. Na co dzień jestem żoną, mamą dwójki wspaniałych dzieci i prowadzę sklep z naturalnymi kosmetykami. Uwielbiam rozmawiać, czytać złote myśli, kocham muzykę i cieszy mnie dzielenie się moją pasją z innymi.
W książce, którą mam ogromną przyjemność przedstawić, opisałam niezwykłą historię Sally- pięknej kobiety i miłości, jaka niespodziewanie pojawia się na jej drodze i zaskakuje, jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Wszystko to okraszone pięćdziesięcioma dwoma kolorami życia.
źródło opisu: opis autorski

Oprócz romansu oczywiście pojawiają się również inne motywy, jak spotkanie z porachunkami mafijnymi, czy niespodziewany obrót spraw. Drugi tom posiada jedynie 114 stron, więc akcji nie ma za wiele, niemniej jednak cieszę się, że autorka postanowiła wzbogacić fabułę o kolejne niuanse. Dzięki temu powieść ma w sobie nie tylko ,,delikatne" emocje, jakimi są miłość i przyjaźń. Chciałabym jednak ujrzeć jeszcze coś takiego mocnego, po którym czytelnik złapie się za serce, nie z powodu dobrych nowin - jednak to moje prywatne przemyślenia.

Tak jak poprzedniczka, druga część również wymaga niewielkiej korekty, lecz nie zrażajcie się tym, bowiem nie jest źle - nie przeszkadza to tak mocno w czytaniu. Można również zauważyć różnicę, że autorka skupiła się bardziej na opisach. Nadal bohaterowie często mówią do siebie, niemniej jednak wyraźniej mniej, niż było to w pierwszej części.

Reasumując: 52 kolory życia to powieść obszyta pięćdziesięcioma dwoma barwami życia. Polecam ją czytelnikom, którzy lubią barwne i romantyczne historie z przesłaniem.

Ocena: 5/6

wtorek, 9 sierpnia 2016

#98 Oczy smoka

Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 400
Data wydania: 13 listopada 2015

"Oczy smoka" już od jakiegoś czasu planowałam przeczytać, lecz jakimś sposobem nigdy nie mogłam się przemóc. Ostatnio jednak powiedziałam sobie, że dość tego odwlekania, nie po to ją kupiłam, żeby leżała na półce bezczynnie. Oczywiście data wydania tej książki nie pokrywa się z datą, w której napisał ją Stephen King, ponieważ jest wiele wcześniejszych wersji.

King jest sławnym pisarzem, który potrafi zaskakiwać swoimi powieściami, ma dużo pomysłów na kolejne, mimo że już tak wiele napisał. Każdy pisarz marzy o takiej wenie, która jest darem od "niebios". Pomimo tego, że nigdy nie pisał baśni, a ta jest jego pierwszą wciągnął nas w świat smoków, dwugłowych papug, magii, królów i książąt, a także intryg.

Wydawać się może, że głównym bohaterem jest starszy syn króla Rolanda - Peter, wokół którego toczy się wątek. Lecz moim zdaniem najważniejszą rolę dostał czarnoksiężnik, którego imię brzmi Flagg. Knowania, spiski i podstępy, które nikt nie może wykryć, czy to nie czasem jest główna przyczyna wojen i wszystkiego, co złe? Flagg jest moją ulubioną postacią, po prostu uwielbiam aurę tajemniczości, która go otaczała.

Najbardziej denerwującym bohaterem zdecydowanie był Thomas, zawsze niezdecydowany, zbyt podobny do swojego ojca i ta niechęć do brata. Zdecydowanie go nie polubiłam, może w pewien sposób rozumiałam, ale nie przypadł mi do gustu.

Powieść niby w jakiś sposób jest wciągająca, w pewnych momentach zaskakuje, zaś w innych można spodziewać się, co nastąpi później. Za plus stawiam, jaką ważną rolę odegrały tytułowe oczy smoka. Od początku zastanawiałam się, w jaki sposób mogą one odgrywać kluczowy wątek, po przeczytaniu całej książki dowiadujemy się, że wokół nich wszystko się skupia.

Powracając do Flagg'a zachowuje się on jak osoba, która postradała zmysły, jednocześnie pragnąca coś zrobić, z drugiej strony planująca nie "brudzić" sobie rąk. Odnośnie jego osoby mam idealny fragment książki, który zachęci was do czytania.

"Niekiedy lud Delainu nazywał go, Flaggiem Kapturnikiem; czasami po prostu Czarnym - bo chociaż jego twarz przypominała blade oblicze trupa, był on zaiste czarnym charakterem. Mówiono, że dobrze się trzyma, co stanowiło raczej wyraz niepokoju niż komplement. Przybył do Delainu z Garlanu za czasów dziadka Rolanda. Był wtedy szczupłym, surowym mężczyzną około czterdziestki. Teraz, w końcowych dniach panowania Rolanda, wyglądał na szczupłego, surowego mężczyznę około pięćdziesiątki. Ale między tymi dwoma punktami w czasie nie minęło lat dziesięć ani nawet dwadzieścia, lecz siedemdziesiąt sześć. Niemowlęta, które bezzębnymi ustami ssały pierś matki, gdy Flagg po raz pierwszy pojawił się w Delainie, dorosły, wstąpiły w związki małżeńskie, miały dzieci, zestarzały się i potraciwszy zęby, zmarły w swoich łóżkach albo na przypiecku. A przez cały ten czas Flagg wyglądał, jakby postarzał się tylko o dziesięć lat. To magia, szeptano..."

Od tej powieści oczekiwałam wiele więcej, można powiedzieć, że nieco się na niej zawiodłam. Nie potrafię jej zbyt wysoko ocenić.

Ocena: 4/6


Autor recenzji: Lifeisbrutal

piątek, 5 sierpnia 2016

#97 Eden. Nowy początek

Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Editio red
Ilość stron: 311
Data wydania: 03.08.2016
Seria: A Sign of Love (tom 2)





Calder. Narodziny odwagi – pierwsza część przygód Caldera i Eden, skończyła się w takim momencie, że nie mogłam przestać zastanawiać się nad dalszym losem bohaterów. Snułam myśli, rozważania, jednak to było nic w porównaniu z tym, co zastałam w drugiej części. Jaka jest więc moja opinia?






Opis:

Bestsellerowa autorka „New York Timesa”
Nic na świecie nie jest tak mocne jak prawdziwa miłość!
Po tragicznej powodzi, w której na własną prośbę zginęli niemal wszyscy mieszkańcy Arkadii, życie Caldera i Eden zmieniło się diametralnie. Oboje myślą, że to drugie nie żyje, że padło ofiarą zbiorowego szaleństwa sekty. Eden znajduje bezpieczną przystań w domu bogatego jubilera i uczy jego wnuczkę grać na fortepianie, a Calder walczy z demonami pod opieką Xandra — przyjaciela z lat dzieciństwa, który także stracił w powodzi całą swoją rodzinę. Powoli uczą się żyć bez siebie — ona dowiaduje się, że jako dziecko została porwana, i odnajduje matkę, on zostaje uznanym artystą malarzem. Jednak nic nie jest w stanie zapełnić pustki, jaką oboje czują w sercu, zabić tęsknoty za utraconą miłością. Złamane serca pozostają złamane… do czasu, gdy drogi Caldera i Eden znów się przecinają.

Przypadek czy przeznaczenie? Raz jeszcze powróć do świata, w którym mądrość, miłość i odwaga pozwalają bohaterom przetrwać najcięższe chwile. Zobacz, jak walczą o swoją godność, spełnienie i szczęście.
Eden. Nowy początek to książka o walce dobra ze złem, miłości mocniejszej niż śmierć i sile nadziei, która nie pozwala poddać się rozpaczy. Od zarania dziejów do końca świata.
              
źródło opisu: http://helion.pl/


Przyznam się, że mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony spotykamy to samo – a właściwie ich miłość na tym samym poziomie, co poprzednio. Za każdym razem jestem wzruszona tym, jak silni są bohaterowie – nie tylko ci główni, ale i Xander, przyjaciel Eden i Caldera, który również opuścił okolice Akadii. Ich mądrość w tym wieku nasuwa nam przypuszczenie, a raczej pewnik, że to, co przeżyli, wszystkie okropne i druzgoczące chwile, tylko wzmocniły ich układ odpornościowy ciała i umysłu. W końcu mało kto kieruje się intuicją i sercem w jednym pakiecie, wybierając przy tym najmądrzejsze opcje.

Lecz... Zaczynając czytać książkę, znowu przenosimy się do chwili, kiedy Akadia zatonęła (zgodnie z przepowiednią), a bohaterowie przez naprawdę długi czas, parę lat, są w błędzie myśląc, że nikt nie przeżył. To przez ich brak wiary Calder i Eden mijają się ze sobą sądząc, że drugie z nich nie żyje. Ponownie płakałam, czując ich wewnętrzny ból. Autorka umiejętnie ukazała nam wszystkie uczucia postaci, które również współodczuwamy. Niemniej jednak za wiele w tej książce się nie dzieje. Nie ma tej akcji, którą możemy relacjonować w swoim umyśle. Widzimy jedynie to, jak wstają po upadku; jak dbają o to, aby żadna przeszłość nie przesłoniła ich przyszłości. Może i są elementy zaskoczenia, lecz... naprawdę mi czegoś w tej części brakuje.


,,Więc weź mnie za rękę. Pozwól mi cię ponieść. Teraz moja kolej”
str. 16, Eden. Nowy początek, Mia Sheridan


Ale nie jest źle. Książkę połknęłam w całości i przeżuwałam ze smakiem przez kilka godzin, dopóki moje ,,literackie jedzenie” się nie skończyło. Już wcześniej wspomniałam, że jestem po prostu zachwycona charakterystyką głównych bohaterów, ale to nie wszystko, co ma do zaoferowania Eden. Widać siłę nie tylko osób, ale i relacji. Trójka przyjaciół, powracając znowu do kompletu, ma w sobie tak wzruszającą energię, siłę i uczucia, że nie sposób się nad nimi nie rozczulić. I choć to fikcyjna historia, w głębi duszy bardzo się cieszę, że dane mi było ,,zobaczyć” ich powrót do siebie.

Co najistotniejsze, już od pierwszej części poruszane są tematy sekt, które – choć chowają się przed ludźmi, naprawdę można o nich usłyszeć. Zwykle są to wyłudzacze, robiący pranie z mózgu niewinnym i lekkomyślnym ludziom, którzy koniec końców dołączają do postrzelonej psychicznie drużyny. O konsekwencjach braku własnego myślenia możemy poczytać w Calderze i Eden. Więc pamiętajcie – choć Mia opisała fikcyjną historię, miejcie się na baczności, bo nawet w Polsce możemy znaleźć gatunkowo podobne sekty.

O Autorce: Amerykańska pisarka, autorka poczytnych książek z gatunku romance. W ostatnim czasie zdobyła tytuł Bestseller Author New York Times, USA Today, a Wall Street Journal. Mia mieszka w Cincinnati, w Ohio z mężem. Mają czworo dzieci.
Jej pasją jest tkanie prawdziwych miłosnych historii o ludziach, którym przeznaczone jest, aby być razem.
źródło opisu: www.amazon.com

I to właśnie w tej autorce pokochałam – pisze lekkie książki, ale z mocną problematyką, o wielkim morale i nauczce dla czytelników. Pisze o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Nie stawiła na zwykłe powieści z gatunku romans, ale na to, aby docierać do ludzi i im przekazać pewne informacje, o których zwykło się nie mówić. Dlatego też Mia Sheridan trafiła do grona jednej z moich ulubionych autorek.

Reasumując, książkę oceniam dobrze, ale nie była to rewelacja, jak w przypadku pierwszej części. Dalsze losy Caldera, Eden, a także i Xandera wzruszają i motywują do tego, aby się nie poddawać i ruszać dalej w kierunku swoich marzeń. To pouczająca opowieść o tym, jak miłość i wiara mogą przynieść szczęśliwe zakończenie.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Helion

środa, 3 sierpnia 2016

#96 Raced. Ścigany uczuciem

Autor: K. Bromberg
Wydawnictwo: Septem
Ilość stron: 184
Data wydania: 20 maja 2016





Po przeczytaniu trylogii Driven byłam nieco sceptycznie nastawiona na kolejną część. W końcu ostatnio popularne są książki, w których autorzy usilnie próbują kontynuować serię zmieniając narratora, ale opowiadając to, co już przeczytaliśmy. Słysząc więc o Raced nieco się zmieszałam, ale byłam zainteresowana rozwojem wypadków. Sięgając po tę część, miło się zaskoczyłam.






Opis:
Książka, którą trzymasz w dłoni, jest ekscytującym dopełnieniem trylogii Driven pióra K. Bromberg. Trylogii, która nie jest po prostu romansem. To wysmakowana, niepowtarzalna karuzela emocji, instynktów i pragnień, wciągająca, uzależniająca, przyprawiająca o zawrót głowy, dreszcze i bezsenność. Pożądanie, namiętność, głód bliskości i potrzeba kontroli. Rylee Thomas i Colton Donavan. Kobieta sukcesu, szczera i naturalna. I on. Piękny, bogaty i bardzo niegrzeczny chłopiec. Oboje z bagażem traumatycznej przeszłości. Ona z silną potrzebą kontroli, a on — z ego rozdmuchanym do granic możliwości. Efekt może być tylko jeden — spirala pożądania i bólu.

Driven. Fueled. Crashed toksiążkiw głównej mierze napisane z punktu widzenia Rylee. Wiadomo więc, co Rylee myśli, jakie są jej intencje, uczucia i rozterki,rodzące skomplikowaną miłość do Coltona Donavana – egoistycznego mężczyzny w rozsypce. Czy jednak nie byłoby wspaniale głębiej wejść w skomplikowaną i kapryśną duszę Coltona, doświadczyć tego, jak walczy ze swoimi demonami i obserwować, jak na ślepo uczy się wykraczać poza swoje ograniczenia?Ta książka jest właśnie takim wejściem.
Jeśli zafascynowała Cię trylogia Driven, jeśli wciąż dręczy Cię niepokój niespełnialnej miłości, musisz dowiedzieć się, jakie myśli kłębiły się w głowie Coltona. Najważniejsze momenty historii Rylee i Coltona zostały opowiedziane jeszcze raz — przez Coltona.

Driven, Fueled i Crashed jest debiutancką trylogią K. Bromberg. Trylogią, która stała się prawdziwym, emocjonującym, niepokojąco wciągającym bestsellerem. Sama K. Bromberg jest powściągliwą panią domu, doskonale zorganizowaną mamą. Trylogia, którą napisała pod wpływem impulsu, została bardzo ciepło oceniona przez „New York Timesa”, „USA Today” i... niezliczone rzesze czytelniczek. Aktualnie K. Bromberg pracuje nad kolejnymi powieściami.
Nie zrozumiesz Coltona. Ale możesz dotknąć jego duszy...                
                                       
źródło opisu: http://helion.pl/

W pierwszej kolejności zwróciłam uwagę na to, że nie jest to zwykła książka, napisana z punktu widzenia innego głównego bohatera, ponieważ w tej małej książeczce nie zostały zamieszczone szczegółowe informacje, zapoczątkowane od pierwszego do ostatniego dnia. Tutaj mamy ukazane najważniejsze dni, najważniejsze wewnętrzne zmagania Coltona. Nie musiałam ze znużeniem czytać tego, co już czytałam. Były to po prostu przebłyski przeszłości, które mogliśmy zinterpretować inaczej, dzięki poznaniu umysłu Donavana. Na powrót wróciłam myślami do trylogii zapoczątkowanej od Driven i - jako wielka fanka tej serii, a właściwie wielbicielka głównego bohatera - uważam, że to dobre uzupełnienie całości. Ponadto, jako że nie tylko czytamy uzupełniacza historii miłosnej, bliżej mogliśmy zapoznać się z autorką, bowiem przed każdym rozdziałem dodawała swoje trzy grosze. Nie wiem, jak wy to odebraliście, ale odniosłam wrażenie, że ta książka nie powstała dla pieniędzy, ale tylko i wyłącznie dla fanów książki - a to rzadko spotykane i dlatego sobie to cenię. K. Bromberg opowiedziała nieco o kulisach powstania tej części, o tym, jak doradzała się u swoich czytelników i akceptowała ich zdanie, pomysły. To naprawdę było dla mnie inspirujące, bowiem mało jaki autor takich lotów słucha się swoich fanów.

O Autorze:
K. Bromberg to ta powściągliwa kobieta siedząca w kącie, o której żartowało się, że ma w sobie dzikie dziecko. Dziecko, które uwalnia za każdym razem, gdy dotyka palcami klawiatury komputera. Jest żoną, matką, poskramiaczką dzieci, podnosicielką zabawek, szoferem i domowym Spider-Manem. Lubi dietetyczną colę z rumem, głośną muzykę i zapasy czekolady w spiżarni. K. mieszka w południowej Kalifornii z mężem i trójką dzieci. Gdy potrzebuje ucieczki od codziennego chaosu, prawdopodobnie spotkasz ją na bieżni lub z czytnikiem Kindle w dłoni, zatopioną w jakiejś pikantnej lekturze.
źródło: http://sensus.pl/autorzy/k-bromberg,kbromberg.htm
 

Książka jest krótka, ale dostatecznie długa, aby móc zapoznać się z całokształtem trylogii. Ale wróćmy najpierw do poprzednich części, abyśmy mogli pomówić o tym, do kogo mogłoby trafić w gust czytelniczy.
Driven, Fueled i Crashed to z całą pewnością książki, które nie trafią do każdego. Spotkamy się tutaj z mocnymi charakterami - niekiedy wkurzającymi, niekiedy oburzającymi, więc to logiczne, że grupa odbiorcza jest nieco zwężona. Ponadto mamy do czynienia z dużą dawką pożądania i sprzecznych sygnałów. Przyznam szczerze, że sama często wymiękałam i odkładałam książkę, aby po chwili oddechu wrócić do niej na nowo, ale patrząc na całokształt bardzo podobała mi się owa trylogia. Ogromnym plusem był Colton - mężczyzna, który zawsze osiągał to co chce, ale jednak, z powodu spotkania na swej drodze życia Rylee, poznajemy go od tej kruchej strony. Ich historia nie jest naciągana - raczej bardziej emocjonalnie rozchuśtana. Widać w niej problemy psychologiczne, na których zwykle się skupiam i to dzięki nim pochłonęłam z przyjemnością wszystkie trzy - a teraz kolejną! - części.

Ale wracając do tematu... Jeśli nie polubiliście trylogii, nie znajdziecie tutaj niczego interesującego. Co najwyżej poznacie umysł Donavana. Ale jeśli jesteście fanami tej serii, jak ja, to szczerze polecam. Nasz główny bohater odsłania się przed nami, wprawiając nas w kolejną dawkę śmiechu, oburzenia, albo wzruszenia. Jako uzupełniacz historii Rylee i Coltona - polecam!

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Septem

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!