-->

sobota, 20 sierpnia 2016

#103 Mniej złości, więcej miłości

Autor: Natalia Sońska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 324
Data wydania: 20 lipca 2016


Zanim skończyłam czytać książkę, w głowie miałam już zaplanowaną recenzję. Wiedziałam, co chcę napisać, o czym, i co mogę Wam o tej książce opowiedzieć. Mając to już przygotowane, byłoby z górki. Ale... Skończyłam czytać i kompletnie jestem zaskoczona.... Pozytywnie, rzecz jasna, lecz o tym za chwilę :)

Opis:

Kinga pracuje w redakcji pisma modowego „Pearl”. Jej życie jest idealnie poukładane i pozbawione problemów. Fajna praca i zakochany w dziewczynie po uszy fotograf Daniel są cudownym uzupełnieniem sielanki. Nic nie zapowiada nagłego załamania…
Życie Kingi zmienia się jednak diametralnie, gdy dziewczyna dowiaduje się, że jej ukochany wyjeżdża na międzynarodowy kontrakt do Afryki i zostawia ją na kilka miesięcy. Ale nie jest to jedyna szokująca wiadomość…
Uczucia Kingi zostaną wystawione na ciężką próbę. Będzie musiała znaleźć w sobie odwagę, by stawić czoła przeciwnościom. Na szczęście może liczyć na wsparcie rodziny i niezawodnej przyjaciółki. Czy z taką pomocą Kinga zdoła odnaleźć utracone szczęście i spełnić swoje marzenia?
„Mniej złości, więcej miłości” to historia o przyjaźni, uczuciach, rodzinnych więziach, nierozwikłanych zagadkach, niedopowiedzeniach i ogromnym poświęceniu. Burzliwe emocje biorą tu górę, złość pojawia się niejednokrotnie, a miłość odgrywa jak zwykle bardzo ważną rolę.

źródło opisu: http://czwartastrona.pl/mniej-zlosci-wiecej-milosci/


Autorka zadebiutowała powieścią: ,,Garść pierników, szczypta miłości" (klik), którą oceniłam bardzo dobrze. Natomiast ,,Mniej złości, więcej miłości" opowiada o życiu przyjaciółki - Kingi, jaką mogliśmy poznać w poprzedniej części. Przyznam, że zwykle serie opowiadające o innych bohaterach, nudzą mnie. Tutaj zaś, choć zaczęło się niewinnie, mamy naprawdę dużą dawkę rozrywki. Sądzę, że debiut autorki wypadł słabo, w porównaniu z tą częścią. Gratuluję!

Choć nie powinnam w recenzji porównywać autorek, ale muszę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami. Jedne z moich ulubionych zagranicznych autorek to Jill Shalvis (pisze lekkie romanse) oraz Barbara Freethy (kryminał z romansem w tle). Podczas czytania obu książek Natalii Sońskiej, wciąż miałam wrażenie, że mam do czynienia z którąś z powyższych autorek. Młoda pisarka (zaledwie rok starsza ode mnie!) pisze naprawdę rewelacyjnie. Widać, że jej warsztat szlifuje się z każdą napisaną stroną. Nie mogę się więc doczekać następnych jej książek. Jestem ciekawa, co znajduje się jeszcze w jej wyobraźni.

Ale do sedna! Nawet nie wiem od czego zacząć...
Czytelnik wprowadzany jest do tej historii powoli, a gdy już wygodnie usiądzie na miejscu widza, zaczyna się akcja. I to nie byle jaka! Przestępstwa, zagadki, odrzucenia i ulatniająca się miłość, jednak dryfująca gdzieś niedaleko nas.

,,Nie podejrzewała nawet, że te wszystkie przedmioty, napisy, ludzkie losy, będą ze sobą do tego stopnia powiązane i złożą się w jeden przekaz. W miłość silniejszą od... miłości" str. 212 ,,Mniej złości, więcej miłości", Natalia Sońska 

Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wyobraźcie sobie miłość: tak barwną, że oczyma wyobraźni widzimy serduszka, kołyszące się powoli na wietrze, jawiących się obok głównych bohaterów. Wiadomość o ciąży Kingi miała być rewelacyjną sensacją, dopełnieniem ich miłości, jednak... Było całkowicie inaczej. To właśnie wyjazd Daniela poruszył koło fortuny. Nie przewidziałam, że wszystko aż tak bardzo się skomplikuje. Zbiegi okoliczności przestały być zbiegami, gdy zdajemy sobie sprawę z działania przeznaczenia. Powiem więcej - coś, co jest dla nas niewidoczne, nigdy nie jest wyraźne. Czytelnik chodzi z książką, aby w jakiś sposób rozruszać ciało napięte od emocji.


,,Życie jest zbyt krótkie, by oglądać się za siebie. Przyszłość jest o wiele ciekawsza. Wiesz dlaczego? Bo jest jeszcze nieodkryta."
str. 212 ,,Mniej złości, więcej miłości", Natalia Sońska 


Książka jest przepełniona emocjami - od tych pozytywnych, aż po sam smętny ton. Płakałam - Ci, którzy już tę książkę mają za sobą, wiedzą z jakiego powodu. A właściwie, przypominając sobie o tym fragmencie, nadal mam łzy w oczach! Uważam,  że pierwsza część była bardzo dobra, jeśli chodzi o książki o lekkim brzmieniu. W tej części natomiast mamy wiele... wszystkiego. Autorka postawiła sobie wysoko poprzeczkę. Jestem zdumiona tym, jak wszystko opisała, a przede wszystkim... skomponowała. Jestem zachwycona.

Reasumując, książkę oceniam na bardzo dobrą z plusem. Gdy sięgamy po tę pozycję, myślimy o tym, że jest to lekki romans, przy którym moglibyśmy się zrelaksować. I choć odetniemy się od zewnętrznego świata, prawda wygląda całkiem inaczej - założenie się zmienia. Mamy dużo sensacji, problematyki, wyciągniętych wniosków, a romans jest tylko podstawą tego wszystkiego. Może i to fundament powieści, ale jak sami wiemy, fundamenty ledwo widać. Tu wszystko jest ważne, dlatego czytajcie wszystko z uwagą!
Z ręką na sercu polecam. Na pewno wrócę kiedyś do niej, a Wy w tym czasie sięgnijcie po ,,Mniej złości, więcej miłości", bo warto!

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraźcie swoje zdanie w komentarzu, będzie mi niezmiernie miło :)

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!