-->

środa, 2 listopada 2016

#122 Manwhore

Autor: Kate Evans
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 397
Data wydania: 16 września 2016
Cykl: Manwhore (TOM 1)


Wciąż uwielbiam romanse erotyczne, ale coraz mniej czytam je ze smakiem. Chyba rozumiecie z jakiej przyczyny, prawda? Wciąż ten sam scenariusz - piękni, młodzi, bogaci. Niespodziewane spotkanie, niewyjaśniony pociąg seksualny, bóg seksu kierujący ich narządami rozrodczymi... Ach. Nadal lubię to czytać, ale to już chyba kwestia przyzwyczajenia. Dopóki nie sięgnęłam po ,,Manwhore", nawet nie zastanawiałam się nad tym problemem. Teraz jednak... Może przejdźmy do recenzji.

Jedna moja zaprzyjaźniona recenzentka poleciła tę książkę. Druga również. Dziesiąta miała kaca książkowego. Rozumiem nawet bez zapoznania się z ów twórczością - Katy Evans ma dobre pióro i świetną wyobraźnię. Nie czytając więc opisu powieści, postanowiłam przeczekać zlot pozytywnych recenzji i dopiero potem po nią chwycić.
Kiedy kurier zapukał do moich drzwi, dopiero wtedy zapoznałam się z opisem. Byłam wtedy... przerażona. Zniesmaczona. Zresztą sami przeczytajcie:

Opis:

Czy można odkryć, kim naprawdę jest najzamożniejszy playboy z Chicago, i nie zatracić przy tym swego serca i duszy?
Malcolm Kyle Preston Logan Saint to bogaty, bardzo wpływowy i obłędnie przystojny biznesmen z Chicago. Wokół jego osoby krąży mnóstwo legend, sam Malcom zaś owiany jest nimbem tajemniczości.
Mężczyźnie wydaje się, że już nic nie jest w stanie go zaskoczyć. W jego życiu sporo jednak namiesza nagłe pojawienie się Rachel Livingston – młodej, utalentowanej i pięknej dziennikarki. Rachel otrzyma zlecenie przeprowadzenia wywiadu ze słynnym Malcomem Saintem i odkrycia tego, kim naprawdę jest mężczyzna będący na językach wszystkich mieszkańców Chicago.
Czy Rachel uda się odkryć prawdziwe oblicze Malcolma? A może to Malcolm odkryje prawdziwą Rachel?
źródło opisu: http://www.wydawnictwokobiece.pl/

Grey. Kolejny Grey. Już wiedziałam, że będę jedną z nielicznych recenzentów, którzy tę książkę oceniają negatywnie. W moich ocenach zwykle skupiam się na dobrej fabule, ale jeśli czytam to, co już w prawdzie przeczytałam, jaki ma sens wystawianie dobrej opinii?
No właśnie.
Ale przeczytałam. I chwała za to, bo już od pierwszej strony przekonałam się, że nieudolnie przewidziałam zarys fabuły.
UWIELBIAM TĘ KSIĄŻKĘ!!!

Podczas czytania co chwilę ją odkładałam, bo w mojej głowie pojawiała się wizja tego, w jaki sposób Malcolm (czyt. mój nowy literacki mąż) dowie się o zamiarach Rachel. Byłam zdenerwowana, zestresowana. Mimo wszystko Manwhore przeczytałam w ciągu trzech i pół godzin - ostatnio to mój nowy rekord, bo zwykle nie mam czasu czytać książek. Tym razem zawaliłam noc, bo nie mogłam oderwać się od lektury.

Rachel chce przeprowadzić wywiad z niesamowitym Malcolmem, lecz prowadzi podwójną misję - ma zbliżyć się do seksownego miliardera Chicago i dowiedzieć się co nieco o jego życiu, aby jej czasopismo ponownie zabłysło w świetle sławy. Niestety, jak to bywa z miłością, szybko pogmatwają się sprawy. On widocznie nie ma zamiaru jej porzucić. Ona chce od niego odejść bez złamanego serca, ale musi dokończyć swoją misję.
Wszyscy podejrzewamy, jak zakończy się ta historia miłosna. Dodatkiem do fabuły jest nieznana przeszłość (i teraźniejszość) głównego bohatera. Niby tematy oklepane, ale... No po prostu nie potrafię normalnie odpowiedzieć na to pytanie. Jestem oczarowana.

Saint (z ang. Święty) z całą pewnością powinien przybrać inne nazwisko. Jest ucieleśnieniem grzechu, seksu i tego, w jaki sposób zwykła platoniczna relacja w oka mgnieniu zmienia się w gorący romans. Z mojej perspektywy jednak widzę go zupełnie inaczej... No dobra, może nadal jest bogiem seksu, przystojnym miliarderem z wielkim... sercem (zboczuchy!), ale mimo wszystko odniosłam wrażenie, że nie jest taki twardy (bez skojarzeń, proszę!), na jakiego mógłby się wydawać.

Katy Evans kolejny raz podarowała nam niesamowitą książkę, pełną emocji, czytelniczych uniesień i upadków. Coś, co z początku mogło wydawać się pospolite, zmienia swoją barwę. Szturmem podbiła serca kobiet, zwalając z nóg wielbicielki romansów erotycznych. Ja już wiem, że nawet w ciemno sięgnę po kolejne książki tej autorki. ,,Manwhore" trafia na najwyższą półkę, a Malcolm do mojego albumu z literackimi mężami.

Jestem wniebowzięta. Manwhore to kolejny dowód na to, że choć temat może być oklepany, literatura erotyczna może wciąż błyszczeć. To jedna z tych serii, które trafiają do czytelniczych serc. Mile zaskoczona historią - i zakończeniem! - nie mogę się doczekać kolejnych części.
Och, kobietki z Wydawnictwa Kobiecego. Dajcie nam więcej takich grzesznych literackich chłopców!

Ocena: 5+/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraźcie swoje zdanie w komentarzu, będzie mi niezmiernie miło :)

ODWIEDŹ NAS JUŻ DZIŚ!