Wydawnictwo: Novatorja
Ilość stron: 120
Przyznaję już na starcie, że rzadko interesują mnie wiersze. To nie mój klimat. Jednak, kiedy mam zaufanie do autora, sięgam po każde dzieło, które stworzy. Tak właśnie było w przypadku Kai Kowalewskiej. Do tej pory miałam jedynie styczność z ,,Play listy - nie wszystkie fobie są o miłości", które - ku mojemu zdziwieniu - oceniłam celująco. Właściwie się nie dziwię. Autorka ma rewelacyjne pióro. Rzadko można się z takim spotkać. Otrzymawszy więc do dłoni Niebospiecznika, nie mogłam tej pozycji przegapić.
Tomik wierszy to coś, co zwykle unikam, lecz mając zaufanie do pióra autorki, koniecznie musiałam przeczytać, co nowego gra w jej duszy. Gra w jej duszy? Tak. Bo ona nie kieruje do czytelników słów, które można jednoznacznie ocenić. Tak jak w przypadku jej poprzedniej książki, tak i teraz możemy przekonać się, że życie niejedno ma słowo. Niejeden ma kolor. Sens zdań nie jest podany nam na tacy - musimy się wczytać, usłyszeć słowa sercem, żeby je zrozumieć. Sięgnąwszy więc po ten tomik, nie rozczarowałam się.
Tomik wierszy podzielony jest na pięć kolorów - biały, zielony, pomarańczowy, czerwony i czarny. Sygnalizacja świetlna, otulona czarno-białymi obrazami nie tylko ulic Łodzi, ale i prawdziwego życia codziennego. Autorka kolejny raz sprawia, że czytelnik postrzega świat na nowo. Kaja pokazuje uczuciami barwy życia, które powoli przyswajamy do siebie.
Interpretacja słów zależy od Ciebie. Moim zdaniem każdy wers ma swoje inne przesłanie i zależy to od czytelnika, jak je zrozumie. Kolejny raz Kaja pociągnęła moją duszę w kierunku swoich myśli. Pochłonęła mnie sprawiając, że ponownie zaczęłam zastanawiać się, czy świat ma jednoznaczną barwę. Nie ma. Każdy czytelnik powinien odłożyć na chwilę swoje lektury, aby sięgnąć po coś, co od początku do samego końca jest wartościowszą pozycją; bardziej, niż kilkaset przeczytanych książek. Jestem w pełni usatysfakcjonowana.
Tę pozycję nie czyta się od deski do deski. Po każdej części musimy zrobić przerwę, aby spostrzec, jakie zmiany zachodzą w naszych myślach i duszy. Jak już wcześniej wspomniałam, to już druga książka Kai Kowalewskiej, którą trzymałam w dłoni, więc bez żadnych wątpliwości mogę oznajmić, że pióro autorki maluje nam duszę. Czyta się to sercem, nie oczami.
Czy polecam? To chyba wiadomo. To jedna z najbardziej utalentowanych polskich autorek. Ma wielkie rzesze fanów i z dumą oznajmiam, że również się do nich zaliczam. Jeśli nie mieliście jeszcze styczności z tą autorką, pora to zmienić.
Polecam całym sercem. Polecam całą duszą. Polecam rozumem.
Nie mam w zwyczaju czytać tomiki poezji, dlatego też ciężko mi coś ocenić. Po paru dniach przemyśleń jednak myślę, że Kaja nie zasługuje na inną ocenę, niż:
Ocena: 6/6
Za możliwość przeczytania książki oraz patronowania (z czego jesteśmy bardzo dumne!) dziękuję Wydawnictwu Novatorja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wyraźcie swoje zdanie w komentarzu, będzie mi niezmiernie miło :)